Raport roczny firmy Nokia pokazuje wszystkie słabości strategii Stephena Elopa
Roczny raport firmy Nokia złożony wczoraj przed Amerykańską Komisją Papierów Wartościowych (SEC) potwierdza jedno - poprzedni rok był dla fińskiej firmy katastrofalny. Strata w wysokości 1,4 mld euro w porównaniu do 2,74 mld euro zysku rok wcześniej oraz spadek sprzedaży smartfonów aż o 25% a ficzerfonów o 3% w okresie, gdy rynek mobilny rośnie po kilkadziesiąt procent rocznie dla lidera sprzedaży telefonów komórkowych na świecie muszą być odczytywane jako dramatyczne.
Sprzedaż smartfonów Nokia w całym roku wyniosła 77,34 mln sztuk. To znacznie mniej od tego, ile sprzedał aktualny lider rynku smartfonów - firma Apple sprzedała 92,2 mln iPhone'ów, a przypomnijmy, że Nokia oferuje pełen przekrój smartfonów w różnych przedziałach cenowych na dodatek z różnymi systemami operacyjnymi, a amerykańska firma sprzedaje tylko w segmencie premium. Co jednak najgorsze dla finansów Nokii, to fakt, że ASP (średnia cena sprzedaży) spadła w 2011 r. aż o 11% - z 85 dol. do 75 dol., co niesie niezbyt miły wniosek - mimo tego, że Nokia obniżała ceny, to i tak sprzedawała się dużo gorzej niż przed rokiem.
Nie wygląda to niestety dobrze z żadnej strony. Niedawno wiceprezes Nokii, Niklas Savander pięknie nam opowiadał o segmentowym podziale oferty firmy, aby odpowiadała na wszystkie potrzeby konsumenckie. W niższych rejestrach są ficzerfony, zgrabnie marketingowo ujęte marką Asha a technologicznie puszczone na platformie S40. 4 - 5 smartfonów z Symbianem obsługuje przedział pomiędzy 100 a 200 euro, a najwyższy segment cenowy zagospodarowany jest przez markę Lumia z Windows Phone.
Ładnie to wygląda na papierze w ujęciu strategicznym. Niestety znacznie gorzej w dokumentach finansowych spółki. Sprzedaż ficzerfonów spadła z 349,2 mln do 339,8 mln sztuk, więc na razie telefont Asha z S40 bardziej gaszą pożar aniżeli 'podłączają kolejny miliard ludzi do mobilnego internetu'. Symbian też nie sprzedaje się tak, jak tego oczekiwał producent i zapowiedzi sprzedaży 150 mln smartfonów z tym systemem do czasu, aż w 2016 r. zniknie z rynku można już chyba powoli nazywać nie do zrealizowania.
W części dokumentu przedstawiającej potencjalne zagrożenia dla przyszłości spółki, Nokia mówi wprost - sukces rynkowy zależy w prostej linii od akceptacji produktów z systemem Windows Phone. To raczej dość cienka linia, na której opiera się firma, która jeszcze kilka lat temu niepodzielnie panowała na rynku mobilnym. Patrząc zupełnie chłodnym okiem na oceny ryzyka, należy stwierdzić, że dotychczas nie ma większych podstaw, aby wierzyć, że Windows Phone będzie gigantycznym, globalnym sukcesem. System Microsoftu jest w obiegu niecałe dwa lata i w tym czasie nie zdołał wybić się w rankingach powyżej błędu statystycznego. To zapewne się zmieni, między innymi dzięki ofensywie marketingowej Nokii, ale mimo wszystko opieranie strategii odbudowy swojej pozycji tylko i wyłącznie na systemie Microsoftu jest więcej niż ryzykowne.
Dlaczego jest to wielkie ryzyko bardzo dosadnie tłumaczy Tomi Ahonen, jeden z najbardziej opiniotwórczych blogerów na scenie Nokii (coś jak John Gruber na scenie Apple'a). Ahonen używa ciężkich słów wobec prezesa Nokii, Stephena Elopa, ale pośród nich można znaleźć bardzo sensowne argumenty wytykające strategiczne błędy Kanadyjczyka. Według Ahonena, każdy szanujący się CEO, mając w rękach tak dobry i niezwykle ciepło przyjęty produkt jak Nokia N9 z systemem MeeGo natychmiast rzuciłby go na wszystkie możliwe rynki. Dzięki temu można by zminimalizować straty między innymi na znacznie gorszej niż oczekiwano sprzedaży smartfonów z Symbianem. Ahonen uważa też, że wielce obiecująca technologia PureView nie powinna debiutować na "płonącej platformie" jaką jest Symbian.
Wielokrotnie na łamach Spider's Web już to pisaliśmy, ale powtórzymy w poincie raz jeszcze - rok 2012 jest kluczowym rokiem dla Nokii. Jeśli raport 20-F za rok 2012 składany w marcu 2013 r. będzie równie dramatyczny jak ten za rok 2011, to..