Co dalej z Angry Birds po wejściu na Facebooka?
Wściekłe Ptaki pojawią się w walentynki na Facebooku. To chyba ostatnie duże miejsce, gdzie nie były obecne. W Angry Birds pograć można na iOS, Androidzie, Symbianie, MeeGo, Windows Phone 7, BlackBerry, w przeglądarce Chrome, na komputerach, konsolach przenośnych, a niedługo na telewizorach Samsunga... Dziennie różne wersje gry ściąga ponad milion osób i od dobrych dwóch lat ptaszki są rozpoznawalna, flagową grą, zwłaszcza na smartfony. Firma, która stworzyła Wściekłe Ptaki, Rovio, stała się szybko najszybciej rosnącą firmą z branży rozrywkowej naszych czasów. Co dalej? Przed Rovio ciężkie zadanie - musi przekuć sukces jednej gry (choć w kilku odsłonach) w długoterminowy biznes.
Angry Birds szybko stało się ikoną tak zwanych gier “casualowych”, czyli w miarę prostych, nierozbudowanych produkcji skierowanych do przeciętnego odbiorcy. Świat oszalał; maskotki-ptaszki, gadżety, parodie i obecność w mainstreamowych mediach i reklamach napędzały szaleństwo do granic możliwości. Szybko okazało się, że Rovio zaczęło konkurować z największymi graczami ery Web 2.0, mówiło się nawet o rychłym wkroczeniu na giełdę. Jednak z takimi sukcesami jest problem - opierają się na jednym, jedyny produkcie, który przynosi większość dochodów i bez niego firma nie byłaby w stanie nawet w połowie być taka potężna.
To, że Angry Birds wchodzi w końcu na Facebooka jest tego przykładem. Od trzech lat najgorętsze wiadomości od Rovio zaczynają się od “Angry Birds wchodzi na...” i tu wstawić sobie platformę mobilną czy komputerową. To bardzo niebezpieczne, bo powoli miejsc, w których Angry Birds jeszcze nie było, zaczyna brakować.
Oprócz tego motorem napędowym są kolejne wydania gry z ptakami w tytule - Rio, Seasons, Magic tylko na Nokie z NFC. Kilka poziomów dodanych, nowe animacje, nowa historia, gra wciąż ta sama. Kiedy formuła się wyczerpie?
Gadżety to też nie długoterminowe wyjście, a dodatek - w momencie, gdy ludzie będą mieli dosyć Angry Birds to przestaną kupować też pluszaki. Podobno Rovio pracuje nad nowymi ptakami i wersjami gry, ale... to wciąż to samo.
Rovio, choć nawiększa burza wokół Angry Birds już minęła, ma wciąż szansę stworzyć długoletnią ikonę popkultury naszego pokolenia, coś jak Myszka Miki dla Disney’a. Tylko, że to wymaga wykorzystania odpowiedniego momentu. Bajka z wściekłymi ptaszkami jako głównymi bohaterami? Aż dziw, że jeszcze się nie pojawiła. Teraz byłaby hitem z rozpędu. Niedługo to nie będzie już takie pewne.
Z pewnością na początku na Facebooku wiele osób zagra w Angry Birds, no bo w końcu to Angry Birds. Może dzięki temu gra dotrze też do niegrających wcześniej osób i przez chwilę będzie szum. Jednak nie ma co ukrywać - formuła Angry Birds się wyczerpuje, a kolejne udziwnienia zabijają to, co w ptaszkach najważniejsze: prostotę i łatwość w dotarciu.
Byle nie okazało się, że Rovio i Angry Birds to kolejna prawie-bańka, kolos na słomianych nogach. Czas na dywersyfikację, ale jak?