TVN i Google idą po sukcesy z wideo w sieci
Google chce wydać przynajmniej 100 milionów dolarów na własne treści dla serwisu YouTube. Realizować je będą prawdopodobnie największe światowe wytwórnie, m.in. Warner Bros. Tymczasem w Polsce o dodatkowe materiały tylko do internetu postarał się TVN. To mądry ruch, który ukazuje jak olbrzymie znaczenie zarówno w Polsce jak i na świecie ma wideo w sieci.
Do niedawna w internecie dominowały urywki z telewizji, zabawne filmiki z YouTube, a także coraz to profesjonalniej tworzone wideo podcasty czy wideo blogi. Obok nich istniały treści VOD, będące głównie produkcjami telewizyjnymi wrzuconymi do sieci. Teraz najwięksi "idą w internety".
TVN wprowadza właśnie do sieci spin-off serialu „Przepis na życie” pod tytułem „Przepis na więcej” mają ukazywać się perypetie jednej z drugoplanowych bohaterek serialu emitowanego na ogólnopolskim kanale. To nowa formuła na polskim rynku telewizyjnym.
Serial, który może cieszyć się dobrą oglądalnością w sieci, zapewne w telewizji nie miałby racji bytu, tymczasem w serwisie TVN Player widzowie będą z przyjemnością oglądać nie zwracając większej uwagi na blok reklamowy.
To kolejne zwiększenie atrakcyjności serwisu VOD, do tej pory największą zaletą była możliwość oglądania programów przed telewizyjną premierą. Teraz użytkownicy otrzymają „ekskluzywne” treści. To pokazuje wyraźny kierunek w którym podążają materiały wideo w sieci i telewizji.
W Polsce wciąż problemem jest płatność za materiały i zapewne długo tak będzie, dlatego też trzeba liczyć na „kliki”. Przecież dzięki wprowadzeniu kolejnego programu do oferty można umieszczać przed nim blok reklamowy.
Nie inaczej myśli Google, które dowartościowując materiały w serwisie YouTube, chce przyciągnąć reklamodawców i zwiększyć przychody z tego serwisu, który, mimo sporej ilości użytków, wciąż nie przynosi zwrotów z inwestycji dla Google. Jeśli Googlowi uda się, zmienić ten wielki śmietnik w kolejny dobry produkt na reklamy, śmiało będzie można mówić o sukcesie. Dziś, mimo że serwis odwiedzają setki milionów użytkowników jest finansową klęską giganta.
Zarabianie na treściach w sieci nawet tylko opierając się o reklamy jest wciąż trudne. Jednak jednocześnie obserwujemy olbrzymi trend przenoszenia materiałów z telewizji do internetu i produkowaniu ich wyłącznie dla internautów. Tu jednak warto zadać sobie pytanie czy sukcesy podcastów, chociażby będącego ostatnio na fali „Lekko Stronniczego” nie wiąże się z pochodzenia treści od ludu.
Materiały takie zarówno w kraju jak i na świecie tworzą osoby, które nie są celebrytami. Owszem, później nimi mogą się stać, ale sporo użytkowników utożsamia się z produkcją, ponieważ ich twórcy są partnerami, a nie „szychami” za szklanego ekranu.
Tego nie da niestety żadna telewizja, nawet gdy zatrudni sztab ludzi obsługujących social media. Ta komunikacja nigdy nie będzie tak samo naturalna jak ta prowadzona z vblogarami z ludu.
Mimo to, telewizje muszą być obecne w sieci i muszą rozwijać treści dostępne wyłącznie za pośrednictwem internetu. Tylko w ten sposób zapewnią sobie przywiązanie widza i koncentracje jego uwagi.