Google Plus - mój najszybszy 1000 obserwujących w historii, ale...
W nowym serwisie Google’a - Google+ obserwuje mnie (w przypadku serwisu Google’a - dodało mnie do kręgów) już tysiąc osób. To mój najszybszy tysiąc w mediach społecznościowych w historii, zdobyty w czasie niecałych dwóch tygodni - ani na Facebooku, ani na Twitterze, ani tym bardziej na Blipie (gdzie mój licznik zatrzymał się na trzystu paru) tak szybko pierwszego tysiąca obserwujących nie zdobyłem. Jednak za tym szybkim tysiącem na razie nie idzie to, co dla blogera bardzo ważne – kliki. Bardzo niewielki ruch przekierowuje na razie Plus od Google’a, przynajmniej w przypadku Spider’s Web.
Nie ma co zbytnio kokietować, że jest inaczej - media społecznościowe są dla blogera jednym z podstawowych narzędzi promocji swojego medium i wpisów. W ostatnim czasie Web 2.0 w pewnym sensie zastąpił kanał RSS na stanowisku dystrybutora treści, przy czym zmienił się nieco kierunek dystrybucji - wcześniej to czytelnik zapisywał się do kanału danego medium, a w wersji Web 2.0 czeka aż mu medium zaproponuje treści. I albo kliknie, albo nie...
Nasz fanpage na Facebooku ma dziś ponad 3,8 tys. fanów. Na Twitterze, gdzie umieszczam informację o wszystkich wpisach naszych blogerów obserwuje mnie 1950 osób. Na Blipie, który swoje lata świetności ma już chyba dawno za sobą, obserwuje mnie 305 osób (co notabene daje mi całkiem przyjemną 69 pozycję na liście najpopularniejszych użytkowników tego polskiego serwisu mikroblogowego). W końcu na wspomnianym Google Plus obserwuje mnie już 1000 osób.
Zdecydowanym liderem jeśli chodzi o kierowanie ruchu na Spider’s Web jest Facebook. Wspominałem już swego czasu, że Facebook generuje nam więcej ruchu niż tzw. generyczny Google (czyli z wyników wyszukiwania). To nie tylko kliki z naszego fanpage’a, ale również z facebookowych ‘poleć’, które mamy zaimplementowane przy wpisach. W strukturze wszystkich źródeł odwiedzin Facebook generuje nam 25%. Żaden z innych serwisów społecznościowych nawet się nie zbliża do popularnego ‘fejsa’. Chociaż w przypadku Twittera trudno jest zliczyć dokładnie wszystkie kliki, bo bardzo duża grupa użytkowników korzysta z tego mikroblogowego serwisu za pomocą aplikacji zewnętrznych, przez co w statystykach ukrywane jest prawdziwe źródło.
Warto przeanalizować jak rozkłada się liczba klików z mediów społecznościowych na podstawie kilku wpisów. Jak zapewne nasi Czytelnicy zauważyli, skracamy nasze linki usługą bit.ly, dzięki czemu mamy dostęp do informacji ‘na żywo’ jak się klikają.
Na pierwszym z przykładów widać, że ponad 50% wszystkich klików pochodzi z Facebooka. Na drugiej pozycji (email clients, IM, AIR Apps and Direct) ukrytych jest kilka źródeł, w tym jednak głównie Twitter. Dopiero na dalekim 5 miejscu jest Google Plus z zaledwie 10 kilkami.
Podobnie jest na innym przykładzie (również wpis z ostatnich dni). Tu Facebook również ma ponad 50% kliknięć, a Google Plus zaledwie 3 (i tak o 1 więcej od Blipa).
Trudno na podstawie statystyk kliknięć na Spider’s Web z pierwszych dwóch tygodni działania Google Plus wyrokować o prawdziwym potencjale usługi Google’a, ale mimo to liczba klików z tego serwisu jest niepokojąco mała. Oczywiście brak klików może wynikać z tego, że zapewne duża grupa obserwujących mnie osób na G+ jest również fanem naszego serwisu na Facebooku i ewentualnie klika w link z poziomu tamtego serwisu, ale i tak chyba powinno być nieco więcej.
Facebook i Twitter mają to do siebie, że są dziś bardzo ważnymi źródłami generującymi ruch w sieci. Facebook ze swoim przyciskiem „like” coraz częściej decyduje o tym, co się klika i czyta. Twitter szczególnie w krajach anglojęzycznych jest motorem napędowym blogów i portali newsowych właśnie ze względu na to, że klikane i przekazywane są dalej linki do źródeł. I jeśli Google+ ma ambicje do bycia równie ważnym podmiotem generującym ruch w internecie społecznościowym, to chyba będzie musiał się znacznie lepiej klikać.
Chyba że jest tak, że to tylko linki Spider’s Web się na Google+ nie klikają...