REKLAMA

Xperia Play przetestowana - do czego się nadaje, a do czego nie?

01.06.2011 09.00
Xperia Play przetestowana – do czego się nadaje, a do czego nie?
REKLAMA
REKLAMA

Gdy pisałam o Xperii Play kilka miesięcy temu zastanawiałam się dla kogo przeznaczony jest ten smartfon. Dlatego tym bardziej cieszę się, że mogłam testować go osobiście. Pytanie dla kogo jest on przeznaczony jest wciąż najważnejsze i po intensywnym użytkowaniu okazało się, że wcześniej miałam rację. Ale po kolei.

Pudełko, oprócz samej Xperii Play, zawiera dosyć długi (ponad metr) kabel USB, przejściówkę sieciową, kartę microSD o pojemności 8 gigabajtów oraz douszne słuchawki. To zestaw, który pozwala w pełni korzystać z dobrodziejstw tego smartfona.

Obudowa, wykonanie

Xperia Play jest duża. Z racji grubego slidera z fizycznymi kontrolerami, z racji czterocalowego ekranu – bryła smartfona jest po prostu pokaźna. Wykonanie… wykonanie pozostawia dużo do życzenia.

Pierwsze wrażenie nie jest miłe. To, co najbardziej interesujące, czyli slider, jest wykonany kiepsko. Przy rozsuwaniu czuć ogromne luzy. Poza tym trzymając złożony telefon, łatwo poruszyć cały mechanizm, tak że telefon po prostu kołysze się w dłoni. Mechanizm jest niedopracowany i ryzyko, że szybko zawiedzie jest duże.

Obudowa z tyłu wykonana jest z błyszczącego, czarnego plastiku z metalowymi wykończeniami po bokach. Oprócz luzu slidera całość wykonana jest dosyć dobrze – spasowanie jest mocne, nic nie skrzypi, za to zastrzeżenia może budzić odporność na zarysowania. Zwłaszcza tylna obudowa, która przy krawędziach jest wygięta, narażona jest na uszkodzenia i rysy.

Z przodu oczywiście cztery klawisze pod ekranem – przeskok jest wyczuwalny, klawisze za to nie są wystarczająco rozdzielone, co przy używaniu bezwzrokowym czy w ciemnościach powoduje czasem naciśnięcia nie tego, co trzeba. Pewnie to kwestia dłuższego przyzwyczajenia. Nad ekranem oczywiście czujnik światła, zbliżenia i przednia kamera.

Xperia Play nie ma wyjścia HDMI, na lewej krawędzi znajduje się tylko slot microUSB i mini jack. Z prawej strony za to na samym środku kontroler głośności oraz dwa kontrolery gier, jak w padach PS, prawy i lewy. Umiejscowienie po środku przycisku głośności było zapewne koniecznością, ale sprawiło to, że aby wygodnie ściszyć lub pogłośnić dźwięk w pozycji pionowej trzeba przesunąć lekko telefon w dół, bo inaczej kciuk nie dosięga. Za to grając, łatwo można kontrolować dźwięk palcami wskazującymi.

Na górnej krawędzi znajduje się jedynie przycisk włączania i blokady ekranu połączony z diodą informacyjną. Wszystkie boczne przyciski i sloty znajdują się na sliderze, który jest grubszy niż część z ekranem. Zakrzywiony, obły tył sprawia, że zarówno złożony i rozsunięty telefon trzyma się wygodnie w pozycji poziomej, w pionowej grubość może sprawiać lekkie problemy.

Slider wraz z charakterystycznymi dla wszystkich Play Station przyciskami jest dosyć nierówny. Pokryty srebrną powłoką, która sprawia wrażenie łatwo odpryskującej (po niecałych dwóch tygodniach intensywnego użytkowania faktycznie pojawiły się one). Między obudową a ekranem w szparkach przy użytkowaniu zbiera się kurz, co też wygląda dosyć nieestetycznie.

Ogólnie z obudową i wykonaniem mogłoby być lepiej, osobiście odniosłam wrażenie pośpiechu przy projektowaniu i wykonaniu. Jednak smartfon nadrabia stabilnością leżenia w dłoni lub dłoniach.

Aparat

Xperia Play wyposażona została w aparat o rozdzielczości 5 megapikseli. Interfejs jest standardowy, aparat posiada autofocus i diodę doświetlającą i sprawuje się całkiem nieźle. Karty microSD i SIM umieszcza się pod tylną klapką, ale nie ma konieczności wyciągania baterii. Za to przy odłączeniu i wyjęciu karty miałam problem – po ponownym włożeniu telefon instalował ją, po czym znów odłączał… I tak w kółko. Pomógł dopiero restart i całkowite założenie tylniej klapki. Niby drobny problem, ale bardzo dezorientujący. Zdjęcia prezentują się dobrze, biją niejeden aparat o większej rozdzielczości. Wideo nagrywane jest za to w maksymalnym rozmiarze 800 x 480 pikseli z 30 klatkami na sekundę. W czasach HD nie jest to porażająca jakość, ale źle też nie jest.

Przykładowe zdjęcia wykonane Xperią Play:

Ekran, Rachael UI

Ekran o rozdzielczości 480 x 854 pikseli jest wysokiej jakości. Kolory nie są przesadzone, a czytelność w słońcu przyzwoita. Nie jest idealna, ale nie ma też specjalnych problemów. Za to szczegółowość i ostrość robią wrażenie, zwłaszcza przy maksymalnej jasności. Pojemnościowy ekran przyzwoicie reaguje na dotyk, ale nie jest to czułość, jaką znamy z iPhone’ów czy high-endowych Samsungów.

Autorska nakładka Sony Ericssona na Androida, Rachael UI, to w kilku aspektach przerost formy nad treścią. Dosyć widowiskowe widgety Timescape (czyli agregatora wszystkich wiadomości) czy zdjęć robią wrażenie, ale wymagają dopracowania. Timescape przy odświeżaniu laguje, wczytywanie treści odbywa się z opóźnieniem, a wysłanie wiadomości na Twittera czy Facebooka wymaga co najmniej czterech dotknięć. Nie jest to szczyt ergonomii i wiele mniej widowiskowych aplikacji ma lepsze i szybsze rozwiązania. Menu aplikacji sprawuje się dobrze, łatwo można zmieniać kolejność wyświetlanych ikon na kilka przewidzianych przez SE sposobów (alfabetycznie, ostatnio zainstalowane, ostatnio używane) oraz ustalać własną. Sony Ericsson postanowił tez dodać kilka preinstalowanych aplikacji – na przykład taki BBC iPlayer, który w Polsce jest kompletnie bezużyteczny bez kombinowania z IP. No i oczywiście nie da się go odinstalować.

Kwiatki takie jak Menadżer LiveWare są użyteczne – dzięki niemu łatwo można przypisać automatycznie uruchamiającą się aplikację do podłączonego akcesorium. Za to odtwarzacz muzyczny jest po prostu biedny. Nie ma bardziej zaawansowanych ustawień oprócz 10 ustawień equalizera. Nie współpracuje z aplikacją Last.fm, ma tylko jeden widżet i praktycznie jedyną jego zaletą jest graficzne współgranie z całym Rachaelowym interfejsem.

http://www.youtube.com/watch?v=C30Gut44X_c

Bo Rachael jest bardzo spójny. Stonowany, jednolity (przez co czasem trochę „zlewający się”) i graficznie dopracowany. Jego czytelność zależy już od indywidualnych preferencji, ale trzeba przyznać, że Sony Ericsson w jego tworzeniu postępuje konsekwentnie.

Android, integracja z Facebookiem, muzyka i bateria

Podczas testów Xperia Play dostała aktualizację z Androida 2.3.2 do 2.3.3 z równoczesną aktualizacją Rachael UI. Co ciekawe, Sony Ericsson coraz mocniej idzie drogą integracji z Facebookiem. Pojawiły się opcje odtwarzacza multimediów, który agreguje w jednym miejscu wszystkie linki do wideo przesłane przez znajomych na Facebooku. Odtwarzacz muzyczny dostał przycisk „like” przesyłający informacje na Facebooka, w galerii pojawiły się zdjęcia z Facebooka z możliwością czytania komentarzy i przeglądania „like’ów”, a kontakty zyskały dodatkowe karty z informacjami z największego serwisu społecznościowego na świecie (pod warunkiem synchronizacji kontaktów). To bardzo odważne posunięcie, wywołuje od razu skojarzenie z modelami HTC Salsa i ChaCha, które otrzymują dedykowany Facebookowi przycisk. Sony Ericsson idzie w podobną stronę, jednak całą integrację opierając na nakładce.

Słuchawki dołączone do Xperii Play są bardzo dobre. Douszne, z pilotem i bardzo dobrym mikrofonem (świetnie zbiera i wycisza szumy) całkiem przyzwoicie wyciszają dźwięki z otoczenia, także są trzymają się bardzo dobrze. Jakość i czystość dźwięków też zadowala – zarówno wysokie i niskie są przyjemnie słyszalne i głębokie. Także głośniki zewnętrzne są wysokiej jakości i w razie potrzeby (zwłaszcza gry:)) potrafią wydawać głośne i nie skrzeczące dźwięki. Pod względem dźwiękowym Xperia Play stoi na wysokim poziomie.

Jak już wspominałam, Xperia Play dostała aktualizację, która lekko przyspiesza działania. Nie udało mi się klasycznie zawiesić telefonu tak, by trzeba było go restartować, za to z problemami Xperia radzi sobie komunikatem i błędzie i wymuszeniu zamknięcia danej aplikacji. Zdarzyło się to kilkanaście razy, zazwyczaj przy uruchamianiu jakiegoś programu, najczęściej gry. Wydawałoby się, że w tak głośnym smartfonie takie sytuacje nie mają prawa się zdarzać… A jednak. Poza tym system radzi sobie dobrze. Hardware Xperii nie jest porównywalny z najnowszymi, dwurdzeniowymi smartfonami od Samsunga, LG czy Motoroli, a mimo wszystko sprawia, że przełączanie się między aplikacjami i oknami jest płynne i szybkie, nawet mimo uruchomionych na raz wielu aplikacji.

Bateria w trybie korzystania wyłącznie z funkcji smartfona bez grania pozwala na średnio obciążającą pracę spokojnie przez więcej, niż jeden dzień. Przy włączonej pełnej synchronizacji wszystkiego, częstym korzystaniu z internetu a nawet przy długich rozmowach wytrzymuje dzień. Dopiero granie skraca żywotność do kilku (5-7) godzin w zależności od podświetlenia itp.

http://www.youtube.com/watch?v=65d4FGsyFGE

Przenośna konsola?

Sensem istnienia Xperii Play są oczywiście gry. SE trochę zaspał, bo Xperia Play działa na jednogigahercowym Snapdragonie i posiada 512 megabajtów RAMu, podczas gdy konkurenci dawno przekroczyli te bariery (co jak co, ale akurat w smartfonie przeznaczonym do gier hardware robi różnicę). Jednak siłą Xperii Play nie jest wydajność, a fizyczne kontrolery.

Przyciski są na tyle wystające, że nie ma problemu z ich bezwzrokową obsługą, takę klawisze Left i Right. Jedynie Select jest dosyć wciśnięty (z powodu złego spasowania) i mało wyczuwalny. Doskonale znany układ przycisków sprawia, że granie jest całkowicie innym (lepszym) doświadczeniem, niż na innych smartfonach.

Z oprogramowaniem za to sprawa jest dziwna. Nie ma jednego centrum gier plus Android Market, w Xperii do gier można dostać przez dedykowane oprogramowanie „Xperia Play” które uruchamia się po rozsunięciu slidera i z którego można również dostać się do Android Marketu by kupić gry. Z poziomu tej aplikacji można też kupować gry (niektóre linki prowadzą o Marketu, niektóre do stron producentów). Tak samo sprawa ma się z aplikacją „Pobierz Gry”, która dubluje się z poprzednią. Jest jeszcze „PlayStation Pocket”, które również przekierowuje do Marketu tylko, że do gier z pierwszego PlayStation. Delikatnie mówiąc – bałagan. Zainstalowany Need for Speed Shift z aplikacji „Xperia Play” już nie wyświetla się na jej liście, a jedynie w menu aplikacji i tak dalej. To odstrasza i powoduje chaos. Poza tym każdą grę trzeba kupić, co czasem wiąże się z podwójnym płaceniem za nią (a przecież wszystko odbywa się w ramach Sony PlayStation).

Jednak sama gra już rekompensuje całe zamieszanie. Zoptymalizowanych pod Xperię Play tytułów pojawia się coraz więcej, także jest już z czego wybierać. Preinstalowano cztery gry: bijatykę Bruce Lee, Fifę 10, Simsy 3 i demo platformówki Cordy. Dodatkowo a „PlayStation Pocket” dostępny jest Crash Bandicot z PSX. Na start i obeznanie się z możliwościami pada wystarczy, poza tym część tytułów można pobrać za darmo (np. Asphalt 6).

http://www.youtube.com/watch?v=4nfjT4ihccM

I tutaj dochodzimy do sedna – chociaż granie na Xperii Play się sprawdza, to nie jest to smartfon dla zapalonych graczy. Jest tak, jak pisałam wcześniej. Prawdziwy gracz poczeka na  NGP czy kupi 3DSa a nie Xperię Play z kilku powodów. Podstawowym jest wykonanie – dla wymagającego gracza jest po prostu kiepskie. Konieczność ponownego kupienia gry też jest niemal dyskwalifikująca. Poza tym… to wciąż smartfon, a nie konsola. Smartfon, z którego się dzwoni, mailuje, który ma wiele więcej funkcji, niż tylko gra. Smartfon, który nie do końca daje skupić się tylko i wyłącznie na grze, bo brzęczy dzwonkiem telefonu, maila, tweeta czy smsa. Wciąż smartfon z zadatkami na konsolę.

Wydajnościowo, zarówno bateria jak i sam sprzęt nie są w stanie dorównać przenośnym konsolom. W przypadku działania w tle synchronizacji mailowej, sieci społecznościowych i jakichś typowo smartfonowych aplikacji niektóre bardziej wymagające gry lagują. To cena połączenia smartfona z nibykonsolą.

Komuś, komu zależy na graniu Xperia Play nie będzie pasować. To smartfon dla niezaawansowanych użytkowników, którzy lubią grać, ale nie na tyle, by kupić dedykowane graniu, przenośne urządzenie. Gra się miło, przyjemnie, fizyczne kontrolery sprawują się świetnie i to wszystko. I pozostaje wciąż pytanie – czy ci „niedzielni gracze” są w stanie kupić urządzenie, które jest przerośniętym, chociaż dobrym smartfonem i niedorobioną konsolą w jednym? Raczej nie.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA