Inwestycja w AntyWeb rodzi pytania
Czym jest blog? To pytanie wzbudziło już niejedną dyskusję i "flame wara" nie tylko w internecie. Prowadzi do kolejnych pytań - gdzie leży granica między blogowaniem a serwisem internetowym? A może chodzi o pieniądze? To, że AntyWeb znalazł inwestora staje się przyczynkiem do wznowienia tej dyskusji, bo o blogach się mówi, ale ich definicja w świadomości jest często przestarzała i niejasna. I to się raczej nie zmieni, bo tak naprawdę blogiem jest to, co czytelnicy i twórcy odbierają jako blog. Dlaczego? Bo wszelkie inne próby klasyfikacji blogów są spalone na panewce.
Nie ma jasno określonej definicji. A jeśli jest, to nieaktualna. Bo blogi zmieniają się tak, jak internet - w tempie, za którym opasłe słowniki nie nadążają. Słownik Języka Polskiego mówi, że blog to "blog pamiętnik publikowany powszechnie w internecie, zwykle z możliwością komentowania poszczególnych wpisów przez internautów". Jeśli używalibyśmy tego terminu zgodnie z definicją, to absurdalnie blogi tematyczne - tym bardziej specjalistyczne - wypadłyby z obiegu i stałyby się czym? Serwisami? Ale SJP zaznacza jedną ważną rzecz - "zwykle z możliwością komentowania". Tak, tylko, że w erze Web 2.0 większość internetowych serwisów też ma możliwość komentowania i interakcji. Mniejszej lub większej jednak na tym opiera się Web 2.0. Definicja nieprecyzyjna.
Może coś z Wikipedii? "Blog - rodzaj strony internetowej zawierającej odrębne, samodzielne, uporządkowane chronologicznie wpisy, których twórcą jest właściciel bloga. Blogi umożliwiają zazwyczaj archiwizację oraz kategoryzację i tagowanie wpisów, a także komentowanie notatek przez czytelników danego dziennika sieciowego. Ogół blogów traktowany jako medium komunikacyjne nosi nazwę blogosfery.Blog od wielu innych stron internetowych różni się zawartością. Niegdyś weblogi utożsamiano ze stronami osobistymi (czy domowymi). Dziś ten pogląd wydaje się nieuzasadniony, wciąż jednak od innych stron internetowych blogi odróżnia bardziej personalny charakter treści: częściej stosowana jest narracja pierwszoosobowa, a fakty nierzadko przeplatają się z opiniami autora. Ponadto można spotkać się z definicją bloga jako sposobu komunikacji"
No niby bliżej, ale... Po pierwsze właściciel bloga. Taka definicja wykluczałaby coraz większą część blogów, dla których pisze więcej, niż jedna osoba. Nie wszyscy muszą być właścicielami, to chyba jasne. Po drugie to odróżnienie poprzez personalny wydźwięk wpisów też jest coraz bardziej przestarzałe. Narracja pierwszoosobowa występowała już dawno choćby w reportażach czy felietonach. Nie ujmując też nic dzisiejszym mediom, ale nie tylko narracja, ale i osobiste opinie przeplatają się z faktami na największych polskich serwisach tematycznych których nikt nie nazywa blogami.
To jest największy problem wszystkich definicji. Porównują one blogi do "starych mediów", które miały jasno wyznaczone granice dziennikarskie. Gdy media te zaczęły masowo przenosić się do internetu zaczęły obowiązywać je te same zasady Web 2.0 (choć niektórzy po tylu latach wciąż ich nie rozumieją). Oprócz czysto informacyjnych i publicystycznych funkcji by przetrwać musiały wprowadzić choćby komentarze. A to, że dziennikarstwo internetowe jest młodą dziedziną nie pomaga. Piszący gubią się w formułach i często szpikują nawet czysto informacyjny przekaz osobistymi odczuciami. Duża część poszła za to w odwrotną stronę - z osobistych opinii coraz częściej przeradzają się w wyspecjalizowane źródła informacji. Gdzie tu podział?
Pieniądze też nie są tą różnicą między blogami a serwisami. Choć u nas bardzo "na czasie" jest wypominanie blogerom zamieszczania reklam czy akcji marketingowych (które są notabene często powiewem świeżości), to coraz mniej one dziwią i wrosły już w krajobraz blogosfery.
Tylko, że to prowadzi do kolejnej granicy. Czy blog który rodził się z pasji może przerodzić się w sprawnie działającą i zarabiającą stronę? Czy gdy bloger rzuca zawodową pracę i zajmuje się tylko i wyłącznie blogiem przestaje być blogerem i staje się twórcą serwisu? A przecież coraz częstszą sytuacją jest to, że do bloga dołączają dodatkowi autorzy. Czy mają pisać hobbystycznie, bo w momencie zapłacenia im za pracę blog przerodzi się w zwykłą redakcję?
To trochę przebrzmiałe już pytania, ale wciąż nurtują zwłaszcza polską (stosunkowo małą) blogosferę i nie ma na nie jasnych odpowiedzi. Widać za to dążenie o sprofesjonalizowania wielu dużych jak na krajobraz polskiej sieci blogów. To, czy pozostaną one blogami ocenią czytelnicy. To oni decydują. Nie chcę złorzeczyć, ale jedną z podstawowych wartości blogosfery jest bliska interakcja z czytelnikami. Gy zaczyna jej brakować i gdy wpisy stają się tylko i wyłącznie informacyjne zaciera się granica między blogiem a jakimś serwisem hobbystycznym.
A najważniejszym, takim idealistycznym pierwiastkiem bloga jest pasja pisania, która sprawia, że nawet najbardziej profesjonalne teksty nacechowane są osobowością. Bez niej blog nie jest pełny.