Monopol iTunes, czyli co dalej z legalną dystrybucją muzyki
Pliki audio sukcesywnie wypierają płyty. Naturalna kolej rzeczy, nie da się zahamować tego procesu. Jednak na dzień dzisiejszy sytuacja nie jest wcale zbyt ciekawa dla wykonawców. Tradycyjne formy dystrybucji fizycznej powoli odchodzą do lamusa, ale na rynku rozrasta się coraz mocniejszy gracz - Apple z iTunes. W dłuższej perspektywie nie wróży to dobrze twórcom, na początku tak zachwyconym cyfrową dystrybucją swojej muzyki.
Badania "Music Watch" przeprowadzone przez NPD pokazują, że Apple że iTunes na rynku amerykańskim ma już 66% udziału w cyfrowej sprzedaży plików muzycznych, Amazon 13. Ogromna różnica. Dodatkowo wytwórnie płytowe przyznają, że ich zdaniem sytuacja jest nawet o wiele gorsza Amazon realnie ma od 6 do 10% sprzedaży, iTunes nawet 90. Niezwykła to rzecz, gdy największa na świecie księgarnia internetowa nie radzi sobie ze sprzedażą wirtualnych treści. Dlaczego?
Od dawna powtarza się, że Apple zrewolucjonizował wirtualną sprzedaż treści. Gdyby nie iTunes, prawdopodobnie piractwo byłoby większe, sprzedaż przez internet bardziej skomplikowana i nieprzyjazna, a inni producenci nie upraszczaliby tak bardzo swoich sklepów. To niezaprzeczalny fakt. Niewątpliwie najbardziej przysłużyła się temu integracja z urządzeniami od Apple, iPodami, iPhone'ami a teraz iPadami. Klient końcowy otrzymał nareszcie wygodne w użyciu i przyjazne narzędzie. Genialne w prostocie. Inne sklepy cały czas próbują skopiować, mniej lub bardziej udanie, rozwiązania Apple, jednak na razie kiepsko to wygląda.
Amazon usilnie próbuje przekonać do siebie klientów. "Daily Deal", czyli album za 3.99$ ma przekonać klientów do oferty Amazona. Jednak do każdej sprzedanej w ten sposób płyty sklep dopłaca około 4 dolarów. Droga kampania reklamowa i jak widać nie przynosi dużych skutków. Internetowy klient jest bezlitosny - kupi, a potem wróci do rozwiązania, które zna i najbardziej lubi. Wróci do iTunes, bo choć Amazon ceny faktycznie może ma lepsze, to nie zapewnia całego wygodnego ekosystemu, który dla użytkownika wart jest o wiele więcej.
Dlaczego jednak iTunes jest zagrożeniem dla wykonawców? Nie chodzi nawet o trzydziestoprocentową marżę, przy sprzedaży tradycyjnych audio CD twórca dostawał o wiele mniejszą część zysków. Bardziej o politykę sprzedaży Apple i monopol jaki z każdym dniem zyskuje. Firmie z Cupertino nie odpowiada treść oferowanego utworu - ma prawo odmówić dopuszczenia do sprzedaży. Tak po prostu, bez zbędnych wyjaśnień. Tak, jak z aplikacjami. Słynna była sprawa Nine Inch Nails, gdy Apple wycofał z App Store aplikację zespołu, tłumacząc to niecenzuralnymi słowami w utworze "The Downward Spiral" w iTunes jednocześnie sprzedając go bez skrupułów. Co stoi na przeszkodzie, by tak jak aplikacje wycofywano również utwory? Mając prawie 70% rynku cyfrowego i 28% całkowitej sprzedaży muzyki w USA (Apple zajmuje pierwsze miejsce, za nim Amazon z 12%) Apple stało się gigantem dyktującym warunki. Swoje warunki. A patrząc na nielogiczne i często zbyt mocne działania firmy nietrudno stwierdzić, że nie jest zbyt przyjazna twórcom muzyki.
Coraz większa liczba wykonawców protestuje przeciwko jakości muzyki w iTunes nie umieszczając tam swoich albumów. Jednak taka akcja nie ma na dłuższą metę sensu i odbija się negatywnie na samych wykonawcach - oni tracą najwięcej nie sprzedając uworów. Apple i tak radzi sobie dobrze. Przeciętny użytkownik nie zwraca zbytniej uwagi na format pliku ani jego jakość, zwykły mp3 z bitrate'm rzędu 256 kbps jest dla nich jak najbardziej do przyjęcia. Audiofile muszą szukać innych miejsc kupna muzyki, ale Apple nie przejmuje się tym zdając sobie doskonale sprawę, że nawet domorośli audiofile to mała i dosyć hermetyczna grupa odbiorców.
Wykonawcy coraz bardziej uzależnieni są od Apple. Niedługo może dojść do sytuacji, że bez iTunes nie ma przychodów z utworów, a zostają tylko te z tras koncertowych. Przy coraz większej ekspansji produktów z Cupertino dominacja iTunes będzie rosła i to nie tylko w USA. Dużą nadzieją na zdrową konkurencję jest jednak streaming typu Pandora, Spotify czy Last.fm, który staje się coraz popularniejszą formą słuchania muzyki. W zbliżającej się dużymi krokami erze chmury prawdopodobnie zacznie dominować nad lokalnie przechowywanymi plikami, jednak nie tak szybko. Znając Apple pewnie niedługo możemy spodziewać się próby zapanowania i nad tą formą dystrybucji.