Twitter ma pomysł na pieniądze i go realizuje
Właściciele największego serwisu mikroblogowego świata pokazują jak skutecznie i bez rewolucji monetyzować sukces w tzw. mediach społecznościowych. Od grudnia zeszłego roku Twitter wdraża narzędzia, za pomocą których serwis zaczyna zarabiać, a użytkownicy nie uciekają w zalewie reklamowego spamu.
Kiedy rok temu jeden z założycieli Twittera, Biz Stone, mówił, że serwis ma w zanadrzu model biznesowy, który zamierza uruchomić w ciągu 12 miesięcy niewielu mu wierzyło. Panowało przekonanie, że bez zalewu reklam Twitter nie ma szans na monetyzację swojej wielkiej popularności, co mogłoby się negatywnie odbić na zaufaniu użytkowników, z których większość podpiętych jest do serwisu prawie 24 godziny na dobę. Po roku od deklaracji Stone'a należy jednak przyklasnąć sposobowi, w jaki Twitter buduje swój sukces finansowy - bez szaleństw, bez wielkiej ingerencji w dotychczasowe doświadczenia użytkowników i również bez nie wiadomo jakich innowacji.
Pierwszym ruchem w celu zarabiania na zasobach Twittera było sprzedanie praw do prezentowania tweetów w wynikach wyszukiwania Google'a i Microsoftu w grudniu zeszłego roku.
W kwietniu 2010 r. program sprzedaży rozszerzono o promocyjne tweety, czyli specjalnie oznakowane reklamowe informacje w formie "normalnego" 140-znakowego tweetu. Na początku było sporo obaw o sposób implementacji tego rozwiązania, ale wbrew pesymistom, którzy wietrzyli sytuację, w której kokpity użytkowników Twittera zalewane byłyby reklamowym spamem, tak się nie stało. Głównie dlatego, że promocyjne tweety są na tyle inteligentnie implementowane, że wyświetlają się w uzgodnieniu zainteresowania tematycznego użytkownika. Jeśli obserwuje on wiele technologicznych profili, to dostanie spersonalizowany przekaz oscylujący wokół tematu technologicznego. To ważne szczególnie dla procentu klikalności w promocyjne tweety.
Najnowszym pomysłem Stone'a i spółki jest sprzedawanie reklamowej przestrzeni w tzw. "trending topics", czyli miejsca w prawym sidebarze profilu użytkownika Twittera, w którym hasłowo prezentowane są najbardziej popularne tematy rozmów w serwisie. Klikając w promowany reklamowy temat użytkownik przenoszony jest do wyników wyszukiwania tweetów na dany temat, na samej górze których znajduje się promocyjny przekaz.
Wszystkie trzy pomysły na sprzedaż treści i reklam w serwisie Twitter wydają się być niezwykle przemyślane. Wyszukiwarki Google'a i Microsoftu powodują, że ze swoją informacją i opiniotwórzością (głównie w sensie determinacji tego, co aktualnie jest popularne i ważne) wychodzi poza własne podwórko. Z kolei oba pomysły na sprzedaż reklam wewnątrz serwisu jest bardzo mało inwazyjny. Można by nawet rzec, że promocyjne tweety pomagają użytkownikom serwisu dotrzeć do nowych treści, które leżą w granicach ich zainteresowania, a to chyba marzenie każdego reklamodawcy.
W ten sposób Twitter, podobnie jak Facebook, przygotowuje bardzo przyjazne środowisko do świadomej i aktywnej interakcji z markami, w przeciwieństwie do reklam w tzw. mediach tradycyjnych, gdzie kontakt z marką jest bierny (choć oczywiście oferują bardzo ważny aspekt emocjonalny, którego w reklamach tekstowych raczej nie ma). To pierwszy niezwykle istotny krok w kierunku tego, aby reklamodawcy uwierzyli nie tylko w potęgę statystyczną Twittera, ale również w to, że za pomocą serwisu skutecznie pozycjonować można swoje marki.