Jailbreakowcy to piraci
Odejmując posiadaczy iPhone'ów pierwszej generacji, którzy muszą poddać jailbreakowi swoje aparaty, aby używać ich poza granicami Stanów Zjednoczonych i kilku innych państw, wydaje się pewne, że większość osób, które decydują się na łamanie oprogramowania w gadżetach Apple robi to po to, aby kraść czyjąś własność intelektualną.
Według Pinch Media największa liczba piraconych aplikacji - aż 37% - znajduje się u chińskich posiadaczy iPhone'ów i iPodów touch. To chyba nie dziwi, bo iPhone dopiero na tym rynku oficjalnie zadebiutuje 30 października, więc wszyscy użytkownicy smartfona Apple w Państwie Środka poddało go jailbreakowi. W Rosji 25% wszystkich aplikacji zainstalowanych na iPhone'ach to piraty. Tylko nieco mniej - 22% - wynosi poziom piractwa aplikacji w Brazylii. Najmniejszy współczynnik piractwa jest w Japonii - 3% oraz w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii - 5%.
To jedna strona medalu, bo niektórzy najpopularniejsi deweloperzy gier na platformę iPhone OS X raportują 90% poziom piractwa ich dzieł. Dotyczy to, między innymi, najgorętszego aktualnie studia gier na iPhone'a - ngmoco. Przedstawiciele firmy skarżą się, że w pierwszym tygodniu dostępności ich tytułów aż do 90% kopii jest nielegalnie (i oczywiście nieodpłatnie) instalowana na iPhone'ach i iPodach touch.
Sukces AppStore jako platformy dystrybucji gier pociąga za sobą skutki nie tylko w postaci zmian na całym rynku, ale również przejęcia najgorszych standardów z już istniejących kanałów. Co może dziwić i smucić zarazem jest to, że piractwo w AppStore szybko zbliża się do poziomów znanych z dystrybucji fizycznej mimo cen, które są z reguły o kilkaset procent niższe od gier pudełkowych.
* grafika pochodzi z Gizmodo