REKLAMA

Newsweek: Kod dostępu

W ostatni poniedziałek w tygodniku ?Newsweek Polska? opublikowany został kolejny artykuł mojego autorstwa. Pełną wersję tekstu opublikowałem wcześniej; dzisiaj udostępniam wersję tekstu, jaka pojawiła się w ?Newsweeku?.

Newsweek: Kod dostępu
REKLAMA

Rozpoczynająca się na rynku wojna przeglądarek internetowych zapowiada nową epokę w sposobie korzystania z komputera.

REKLAMA

Hegemonia Microsoftu, który ze swym Internet Explorerem przez kilkanaście lat dominował na rynku przeglądarek internetowych, wkrótce przejdzie do historii. Trwające od ponad roku walki podjazdowe, prowokowane przez jego głównych rywali - Google'a, Mozillę i Apple'a - rychło przerodzą się w otwartą wojnę. Większość ekspertów z branży spodziewa się jej apogeum w 2010 r., kiedy Google wprowadzi na rynek system operacyjny Chrome OS. Ale może do niej dojść już jesienią wraz z uruchomieniem tajemniczego projektu RockMelt.

Przedsięwzięcie to firmuje człowiek legenda, 38-letni Marc Andreessen, który w 1994 r. stworzył pierwszą masową przeglądarkę Netscape Navigator. Była ona dla internetu tym, czym 10 lat wcześniej system operacyjny Mac dla domowych komputerów. Uproszczony i atrakcyjny graficznie interfejs Netscape sprawił, że przeglądanie zasobów sieci stało się łatwe i czysto intuicyjnie. Andreessena obwołano cudotwórcą, który wprowadził internet pod amerykańskie strzechy. Z początkiem 1995 r. jego przeglądarkę zainstalowano w prawie 90 proc. domowych komputerów, a obroty firmy Netscape dublowały się z kwartału na kwartał.

A jednak Netscape Navigator sromotnie przegrał wojnę o cyberprzestrzeń z Internet Explorerem Microsoftu. Z prostego powodu. Za przeglądarkę Netscape użytkownik musiał płacić. Tymczasem Microsoft wszedł z bliźniaczo podobnym produktem, dołączając go za darmo do systemu operacyjnego Windows. I już po roku zdobył jedną trzecią rynku, a po kolejnych trzech latach został bezapelacyjnym liderem. To był prawdziwy blitzkrieg, po którym Andreessen zszedł z frontu i zaczął kierować firmą software'ową Opsware, którą dwa lata temu sprzedano Hewlet-Packardowi za 1,6 mld dolarów.

Teraz Andreessen, jeden z najbogatszych i najbardziej wziętych w USA menedżerów, wraca do korzeni. I chce rozpętać drugą wojnę światową na rynku przeglądarek internetowych, rewanżując się Microsoftowi za klęskę z poprzedniej batalii.

Tyle że będą to już całkiem inne przeglądarki. Widać to w zapowiedziach Google'a, dotyczących Chrome OS. Centrum decyzyjne zostało tu przeniesione z Windowsa - czyli systemu zainstalowanego w komputerze - do internetu, a funkcję sterownika ma pełnić przeglądarka. - Naszą przeglądarkę tworzymy dla nowego pokolenia ludzi żyjących w sieci - mów Sundar Pichai z koncernu Google. Dla nich komputer i internet nie są już tylko narzędziem pracy czy rozrywki, lecz także środowiskiem, w którym funkcjonują. Potrzebują błyskawicznego dostępu do wszystkich aplikacji - od poczty i konta bankowego przez serwisy wydarzeń, zakupy po kontakt z przyjaciółmi - i możliwości równoczesnego korzystania z wielu z nich. Wchodzące na rynek przeglądarki będą musiały sprostać tym zadaniom.

W podobnym kierunku zmierza zapewne Andreessen, choć o projekcie RockMelt nic oficjalnie nie wiadomo. Na stronie internetowej firmy wciąż widać napis "coming soon" (wkrótce). Ale rynkowe przecieki są intrygujące. Zwłaszcza gdy okazało się, że Andreessen zasiada w radzie dyrektorów Facebooka, największego w sieci portalu społecznościowego, i jest doradcą charyzmatycznego właściciela serwisu Marka Zuckerberga. Właśnie dlatego eksperci są pewni, że jego nowy pomysł polega na integracji przeglądarki z portalem społecznościowym. Taki mariaż byłby nie do przecenienia - alians z Facebookiem dałby RockMelt ponad 300 mln użytkowników na całym świecie i pozycję do dalszej ekspansji.

Wydaje się niemal pewne, że RockMelt będzie się nie tylko integrował z Facebookiem, lecz także stanie się dla niego czymś w rodzaju systemu operacyjnego. Jak to może wyglądać? Logując się za pomocą Facebook ID do RockMelt, użytkownik będzie mógł śledzić wiadomości z serwisu, nie przerywając innych czynności związanych z przeglądaniem internetu. I to w czasie rzeczywistym - co jest marzeniem zarówno inżynierów, jak i internautów doby mikroblogów.

Mariaż przeglądarki z wyszukiwarką byłby ciosem nie tylko w Microsoft, lecz także w Google'a. Zapowiada się więc wojna totalna, a szczęk oręża słychać u wszystkich graczy. Google dozbraja się przeglądarką Chrome, ale przygotowuje również kompletnie nowy produkt - Google Wave, łączący wszystko to, co robimy w internecie. I to w taki sposób, że nie trzeba opuszczać jednego okna aplikacji na rzecz innego - w tym samym czasie można będzie przeglądać strony, oglądać multimedia, wysyłać e-maile, uczestniczyć w forach, pisać bloga i mikrobloga, pracować z plikami biurowymi czy obsługiwać konto bankowe.

Rywale nie czekają na rozwój wypadków. Apple uruchomiło właśnie Safari 4 - najszybszą przeglądarkę na świecie, także ze specjalną wersją dla Windowsa. Nie próżnuje również wicelider rynku Mozilla, Niedawno wydał nową wersję Firefoksa oznaczoną jako 3.5, a już wieść niesie o zaawansowanych pracach nad kompletnie nową odsłoną drugiej najpopularniejszej przeglądarki na świecie. Firefox od 2004 roku odebrał Internet Explorerowi 23% rynku, a w niektórych krajach, w tym w Polsce, wręcz go wyprzedził.

REKLAMA

I wszystko wskazuje na to, że Microsoft - uśpiony kilkunastoletnią dominacją swego Internet Explorera - straci w tej wojnie kolejne obszary imperium. Ostatnio co prawda ruszył do ofensywy. Przejął część internetowego biznesu Yahoo!, a u progu lata uruchomił ciepło przyjętą przez rynek wyszukiwarkę Bing. Ale boryka się też z problemami, choćby z nową wersją Explorera. W czerwcu Komisja Europejska zabroniła Microsoftowi dystrybucji Windowsa z wbudowaną przeglądarką Internet Explorer 8 na rynkach Unii.

Jedno jest pewne. Niezależnie od tego, kto wygra tę wojnę, na starciu potentatów skorzysta przeciętny użytkownik komputera, przed którym otworzą się nowe możliwości internetu.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA