Polscy pato-influencerzy w akcji. Obchodzą zakazy i przesyłają „trochę słońca" z egzotycznych plaż

Rok temu wrzucali zdjęcia z hasztagiem #zostańwdomu. Dziś, gdy dziennie dochodzi ponad 30 tys. nowych przypadków COVID-19, na ich kontach królują fotki z Zanzibaru. – Za zachowaniami influencerów nawet w pandemii nie stoi nic więcej niż biznes. Widocznie rok temu były budżety na współpracę pod hasłem odpowiedzialności społecznej, a dziś hotele oferują im zniżki – gorzko mówi Karolina Korwin-Piotrowska.

Polscy pato-influencerzy w akcji. Obchodzą zakazy i przesyłają „trochę słońca" z egzotycznych plaż

Sonia Bohosiewicz ma 335 tys. obserwujących na Instagramie. 
Jesienią odwiedziła Teneryfę. Zimą w środku lockdownu postanowiła znowu tam wyjechać, o czym poinformowała fanów na Instagramie. Gdy ci zaczęli pytać gwiazdę, na jakich zasadach opuści Polskę w czasie narodowej kwarantanny i co z 14-dniową izolacją po powrocie, Bohosiewicz bez najmniejszego skrępowania pokazała na Instastory istny tutorial obchodzenia zasad w oparciu o przepisy Straży Granicznej. Jak podpowiadała, w przypadku zagranicznego wyjazdu uczniów z opiekunami po powrocie nie muszą oni odbywać kwarantanny. Rok temu wrzucała zdjęcia z domu z hasztagiem #zostańwdomu. Dziś Bohosiewicz, gdy jesteśmy w szczycie trzeciej fali, bawi się na Malediwach, co też szczodrze dokumentuje na IG. 

Ewa Pachulska ma 100 tys. obserwujących na Instagramie.
Tancerka i modelka jako swoje motto ma „Good vibes only”. Zgodnie z nim Pachulska w dniu, kiedy w Polsce stwierdzono ponad 29 tys. przypadków COVID-19, a branża gastronomiczna zaliczyła piątą miesięcznicę od zamknięcia w październiku, odwiedziła restaurację i zrobiła relację na stories, pokazując, jak ze znajomymi pałaszuje owoce morza. Rok temu tancerka oczywiście pokazywała, jak ćwiczy w mieszkaniu i oznaczała zdjęcie popularnymi #stayhome i #staysafe.

Julia Wieniawa ma 1,9 mln fanów na Instagramie.
26 marca 2021 r. liczba nowych zakażeń w Polsce wynosi 35 143. Aktorka, która w grudniu bawiła się Zanzibarze, teraz zwiedza Egipt bez maseczki i przesyła fanom „trochę słońca”. 14 marca 2020 r. na IG pisała tak: „Serce mi pęka na myśl o tym, co się dzieje na świecie i w kraju, dlatego uważam, że decyzja stacji @polsatofficial o przesunięciu dalszej części programu na jesień była słuszna. Bezpieczeństwo i zdrowie jest najważniejsze”.

I to nie są jakieś wyjątkowe, odosobnione przypadki na firmamencie polskiego influencerstwa. 

Niestety, gdy przyszedł test na społeczną odpowiedzialność, empatię i solidarność, ogromna część celebryckiego środowiska, które żyje z tego, że wywiera wpływ na konsumentów, wybrała zarabianie nad dawanie pozytywnego przykładu.

– Rok, który jak nigdy pokazał nam wagę etyki w naszym codziennym funkcjonowaniu, pokazał też, że są ludzie, dla których zasięgi, ekshibicjonizm i biznesy są jednak na pierwszym miejscu – gorzko ocenia Karolina Korwin-Piotrowska, dziennikarka i publicystka specjalizująca się w tematach związanych z show-biznesem. 

Bitwa o koronazasięgi 

A zaczęło się tak pięknie. Gdy w marcu ubiegłego roku rząd ogłaszał pierwszy – początkowo tylko dwutygodniowy – lockdown, serwisy społecznościowe zapełniły się zdjęciami i nagraniami kolejnych celebrytek i celebrytów solidaryzujących się z lekarzami, wzywającymi do tego, by zostać w domu i zapewniającymi, że jesteśmy w tym razem.

Ponad 60 influencerów zaangażowało się w akcję „Korona Ci z głowy nie spadnie”. Celem było oczywiście zachęcanie do samoizolacji i stosowania środków prewencyjnych w związku z ogłoszonym stanem pandemii. 

Wszyscy z zachwytem patrzyli choćby na to, jak swoje ogromne wpływy wykorzystała Chiarra Ferragni, włoska modelka i influencerka. W zorganizowanej przez nią zbiórce na gofundme.com udało się zebrać prawie 4,5 miliona euro (!) na włoską ochronę zdrowia. Ferragni drugie urodziny synka świętowała inaczej niż dotychczas wszelkie tego typu okazje – skromnie, w domu i z własnoręcznie upieczonym tortem. Co więcej, jej mąż Fedez zorganizował na Instagramie koncert z Andreą Bocellim z dedykacją dla wszystkich tych, którzy każdego dnia poświęcają się, walcząc o zdrowie i życie. 

U nas za serca i za portfele chwytała akcja #hot16challenge2, która szybko ze środowiska raperów przeszła do celebrytów. Swoje zwrotki dorzucili m.in. Abstrachuje, Krzysztof Gonciarz, Marcin Prokop, Kuba Wojewódzki, Liroy, Julia Wieniawa czy Jakub Żulczyk. Ostatecznie w akcji zebrano ponad 3,5 mln zł. Ile warte były podbite zasięgi gwiazd – nie wiadomo. 

influencerzy covid zostan w domu
W zeszłym roku influencerzy promowali hasło #zostań w domu. Fot. Shutterstock

Zresztą ten zryw zadziałał ewidentnie też na korzyść samych influencerów. Z badania zleconego przez LoveBrands i zrealizowanego dokładnie rok temu – na przełomie marca i kwietnia – wynikało, że spory odsetek Polaków zwiększył liczbę obserwowanych w internecie wpływowych i znanych ludzi. Najbardziej żądni takich treści byli najmłodsi z pokolenia Z (18-23 lata), z których aż 53,1 proc. zadeklarowało obserwowanie większej liczby kont w mediach społecznościowych. Ale millenialsi (niemal 50 proc.) i X (prawie 40 proc.) też ulegli influencerom.

Ludzie szukali rozrywki, odprężenia, inspiracji do tego, jak spędzać czas zamknięcia w domach. – Ale proszę mi wierzyć, równolegle influencerzy też szukali sposobu na to, by ten moment zwiększonego zainteresowania wykorzystać i zdobyć dla siebie. To była prawdziwa bitwa o zasięgi – mówi Korwin-Piotrowska. I nie ma złudzeń co do intencji celebrytów. – Przecież nie jest wielką tajemnicą, że akcje charytatywne i działania prospołeczne się klikają. Może to smutne, co powiem, ale z akcji charytatywnych nagłaśnianych przez influencerów jakieś 9 na 10 to akcje na pomoc samym influencerom. Nic tak nie podratuje ich wizerunku, jak włączenie się na pomoc chorym dzieciom czy biednym zwierzętom – gorzko podsumowuje dziennikarka. 

Covidowy greenwashing 

To, o czym mówi Korwin-Piotrowska, było widać na przykładzie Marity „Deynn” Surmy i Daniela Majewskiego. Małżonkowie byli wśród tych, którzy w zeszłym roku apelowali o pozostawanie w domach. Influencerzy ponadto postanowili także zebrać pieniądze na walkę z koronawirusem w ramach prowadzonej przez siebie Fundacji Unicorn. Fundacja zbierała już pieniądze m.in. na WOŚP, pomoc Australii czy Strajk Kobiet.

Z ich apeli o pozostanie w domach już niewiele zostało, obecnie bowiem para bawi się na Dominikanie. Majewski natomiast odpowiada internautom: „od ponad pół roku mówię, że to żart i p*****ę ten lockdown i sposoby «powrotu do normalności»”.

– Covidowy greenwashing, tak można wprost nazwać takie zachowanie – mówi Korwin-Piotrowska. 

Gdy jedni próbowali się wybielać dzięki społecznym działaniom, inni na zagubieniu, zmęczeniu i strachu zaczęli budować swoje zasięgi. Na początku pandemii, gdy wróg, czyli COVID-19, nie był jeszcze dobrze rozpracowany, influencerki i influencerzy raczyli nas złotymi radami na temat wirusa. A to Fit Lovers twierdzili, że można go zniszczyć w temperaturze 27 stopni Celsjusza. A to Mariusz Pudzianowski w swoich postach lokował witaminę C, określając ją jako lek na koronawirusa. 

Wszystko jednak przebiła Edyta Górniak i grupa koronasceptyków z ogromnymi zasięgami. Górniak otwarcie mówi o swoim koronasceptycyzmie, wygłaszając bardzo niebezpieczne mądrości na ten temat. Viola Kołakowska zarzuca Andrzejowi Piasecznemu udawanie zachorowania na COVID-19. Ivan Komarenko radośnie pląsa na protestach antycovidowców w rytm nagranego przez siebie antycovidowego hitu. A Doda pisze na Facebooku o „demonizowaniu” koronawirusa. To oczywiście najbardziej skrajne przypadki, ale i łagodniejszych: zdjęć z pozamykanych restauracji, z imprez, z hoteli, które też teoretycznie działają tylko w celach zawodowych jest istne zatrzęsienie.

Wojciech Kardyś, specjalista od szeroko rozumianej komunikacji internetowej oraz digital marketingu, zapytany o to, jak nam się influencerzy sprawdzili w czasie pandemii, mówi krótko:

– Jestem wielkim zwolennikiem odpowiedzialności za słowo. A w przypadku influencerek i influencerów ta odpowiedzialność rośnie z każdą nową obserwującą osobą. Osoby, które mają tak dużo followersów i zachowują się nieodpowiedzialnie, a wręcz szkodliwie dla społeczeństwa, powinien spotkać ostracyzm – twierdzi Kardyś. 

– Skoro przez lata nie byliśmy w stanie wymóc na tym środowisku oznaczania współpracy komercyjnej, choćby powszechnie praktykowanym na świecie hasztagiem #ad, skoro wiele z nich jest podejmowanych pod stołem wręcz bez opłacania podatków, to jakiej etyczności można by się od tych ludzi spodziewać dzisiaj – podkreśla Korwin-Piotrowska. 

Zanzibarskie pamiętniki z wakacji 

Tak więc zamiast ostracyzmu influencerów zaczęły spotykać masowe zaproszenia od hoteli do odwiedzenia „COVID free” Zanzibaru, Dubaju i Malediwów. Od kilku miesięcy, gdy przez Polskę i resztę Europy przewija się najpierw druga, a teraz wyjątkowo ostra trzecia fala pandemii, jesteśmy wręcz zasypywani influencerskimi pamiętnikami z wakacji w tych egzotycznych destynacjach. 

Wyjeżdżają, bo mogą, bo ich na to stać, bo dostają zniżki od lokalnych hoteli, bo nie myślą o tym, że to ich „przesyłanie dobrej energii” z plaży może zostać odebrane przez obserwujące je osoby jako zachęta do tego, by „je**ć COVID” i też ruszyć na wakacje. 

W połowie marca na Instagramie Kingi Rusin pojawił się pewien post. Dziennikarka udostępniła zdjęcie z pięknej, słonecznej plaży na Malediwach. Jej kontemplacji towarzyszył podpis: „Gdy na chwilę próbujesz zapomnieć o tym, że złodzieje, kłamcy i podpalacze wprowadzają w twoim kraju «nowy ład»...”.

– Rozumiem, że są osoby, które mogą sobie pozwolić na podróżowanie po świecie. Żyjemy w wolnym kraju. Jeżeli ktoś ma taką możliwość lub musi wyjechać, to niech wyjedzie, ale niech nie wrzuca relacji na Insta. Niech uruchomi myślenie, jakie to może mieć konsekwencje – komentuje Kardyś.

Tyle że influencerzy jeżdżący w ogromnej mierze na mniej lub bardziej sponsorowane wakacje nie mogą ich nie oznaczać. Tak było choćby, gdy w styczniu Barbara Kurdej-Szatan wyjechała na wakacje na Zanzibarze i zamieściła z nich zdjęcie z wózkiem, zachwalając, jak bardzo pomaga jej w życiu, a jej syn „jeździ w nim jak król”. Aktorka na zdjęciu oznaczyła producenta wózka, a także kilkukrotnie dodała jego nazwę w hasztagach. Standardowa praktyka przy lokowaniu produktów w instagramowych postach. Pewnie nikt by się nie czepiał, gdyby nie okoliczności, w jakich został zaprezentowany wózek. Nie tylko na wyjeździe w środku pandemii, ale dodatkowo w otoczeniu lokalnych dzieci. 

I żeby było jasne, to nie tylko nasi polscy celebryci są tak bezmyślni.

– Widzimy mnóstwo influencerów, którzy w mediach społecznościowych chwalą się tym, w jakim kraju obecnie przebywają. Przede wszystkim chodzi o słoneczne części świata. To nieakceptowalne zachowanie. Wyjazdy na wakacje nie są wyjątkami od zakazu podróży. To ważne, aby obecnie ludzie pozostali w domach – na początku roku wręcz grzmiała w parlamencie Priti Patel, brytyjska minister spraw wewnętrznych.

Rząd Wielkiej Brytanii wprowadził w efekcie restrykcyjne zasady odbywania kwarantanny po powrocie z takich wyjazdów. 

Tymczasem jeszcze w styczniu Sheridan Mordew, brytyjska trenerka fitness, w talk show „This Morning” została zapytana o jej podróż do Dubaju i publikowane stamtąd materiały. Wielka Brytania była wtedy tuż przed trzecim lockdownem. Prowadzący program i widzowie raczej nie byli zadowoleni z jej odpowiedzi. Mordew stwierdziła bowiem, że zrobiła to po to, by zadbać o swoje zdrowie psychiczne i chciała tym też zmotywować swoich followersów.

covid podroze zanzibar
Rajskie plaże i brak obostrzeń kuszą nie tylko polskich turystów. Fot. Shutterstock

– Odpowiedzialność za słowa, za sławę, którą się zdobywa, oznacza również godne prospołeczne postępowanie. Obowiązuje nas społeczna umowa: jest pandemia, nie podróżujemy, nie narażamy siebie i innych. W Wielkiej Brytanii jest mandat za podróżowanie w czasie trzeciej fali. W Polsce tak nie ma, wręcz chwalimy się, że latamy. Robi tak Beata Kozidrak, Justyna Steczkowska, Julia Wieniawa i dziesiątki innych publicznie znanych osób – mówi Kardyś.

Kiedy kilka dni temu podczas rządowej konferencji Klaudia Kowalczyk z Radia Nowy Świat spytała o te „zanzibarskie wyjazdy” i lepszą kontrolę powracających, którzy wszelkimi sposobami migają się od kwarantanny, Adam Niedzielski, minister zdrowia, zareagował pewną konsternacją. Owszem, po kilku dniach rząd wreszcie wprowadził ostrzejsze zasady kierowania przyjezdnych do izolacji, ale było widać, że urzędnicy chyba nie zdawali sobie sprawy ze skali wyjazdów w środku kwarantanny narodowej. Widocznie nie przeglądali ostatnio Instagramów znanych osób. 

Oprócz aspektu odpowiedzialności społecznej jest jeszcze jedno zagrożenie – podróżujący do krajów afrykańskich mogą zarazić się tam odmianą koronawirusa, na którą jeszcze nie ma szczepionki. Owszem, władze Tanzanii, której autonomiczną częścią jest Zanzibar, od dłuższego czasu uparcie utrzymują, że koronowirusa tam już nie ma, a ostatnie przypadki zakażeń zarejestrowano w kwietniu zeszłego roku. Tymczasem w połowie marca tego roku zmarł John Magufuli, prezydent Tanzanii, krytykowany za swoje podejście do pandemii.

Według oficjalnych informacji przyczyną śmierci Magufuliego były problemy z sercem. Media jednak donoszą, że prezydent od jakiegoś czasu przebywał w szpitalu, dokąd trafił z powodu zakażenia koronawirusem. Z kolei miesiąc wcześniej, w połowie lutego zmarł Maalim Seif Sharif Hamad, wiceprezydent Zanzibaru. Przyczyną tej śmierci jest już oficjalnie koronawirus.

Influencer samorodek 

Problemem może być tu po prostu niewiedza samych celebrytów i brak kontroli nad tym, jakie treści przekazują. W Polsce działają oni często według własnego widzimisię. – W USA większość celebrytów i influencerów ma swoich PR-owców, którzy pilnują swoich podopiecznych i podpowiadają im, jakie zachowania są akceptowalne, a jakie nie. W Polsce influencerzy się tym nie przejmują, szkoda im kasy na takie usługi, sami wiedzą lepiej – tłumaczy Kardyś. 

Albo po prostu ich na to nie stać. Tajemnicą poliszynela jest, że ogromna część z ludzi, którzy w mediach społecznościowych epatują wyjazdami do luksusowych kurortów, ubraniami od projektantów i drogimi autami, tak naprawdę żyje nie tylko ponad stan, ale przede wszystkim jest wszędzie pozapożyczana.

– Jak się bliżej przyjrzymy, kto tak jeździ teraz do Zanzibaru czy Dubaju, to może się okazać, że wcale niekoniecznie są to gwiazdy u szczytu kariery. Tylko raczej taki drugi-trzeci garnitur, który walczy o publikę i zainteresowanie. Także sponsorów – podkreśla Korwin-Piotrowska. 

Według ekspertów jest na to jeden sposób: nagłośnić karygodne przypadki i podkreślać, że influencerzy mogą mieć wpływ nie tylko na nasze decyzje zakupowe. 

– Współpracuję z markami i audytuję influencerów. Sprawdzam, jak dany influencer zachowywał się podczas pandemii. Wiem, że niektóre firmy do briefu dodają prośbę, by nie polecać osób, które np. promowały postawy antyszczepionkowe – przyznaje Kardyś. 

Kardyś proponuje internetowe SPA: sprawdzenie swoich portali społecznościowych i tego, kogo obserwujemy, a następnie zadanie sobie pytania, czy ta osoba w czasie pandemii zachowuje się w porządku. Jeżeli jej zachowanie nie jest OK, powoduje we mnie złość, nie chcę jej obserwować, odfollowuję ją. Proste. – To się zresztą trochę dzieje. Fit Lovers dostali z pewnym opóźnieniem za swój fake news. Ostatnio pod ich postem o zawiązaniu współpracy z Ecco Shoes przeważająca większość komentarzy była negatywna. 

******

O poczucie odpowiedzialności za promowane działania spytaliśmy influencerów opisanych w tym tekście. Tylko Sonia Bohosiewicz już po publikacji odpisała zapewniając, że nie miała na celu namwiać do obchedzenia prawa.

Zdjęcie tytułowe: Shutterstock.com