Wielka draka o powrót Sławosza Uznańskiego. Rozliczają go jak posła z kilometrówek
Wykorzystanie rządowego samolotu do transportu drugiego w historii polskiego astronauty wywołało burzliwą dyskusję w mediach społecznościowych. Czy naprawdę przesadziliśmy z tym samolotem?

Sławosz Uznański-Wiśniewski, polski astronauta, po powrocie na Ziemię wrócił do Europy samolotem rządowym Boeing 737-800 "Roman Dmowski". Lądowanie miało miejsce w Kolonii, gdzie mieści się Europejskie Centrum Astronautów Europejskiej Agencji Kosmicznej. Astronauta spędzi tam teraz tydzień na badaniach i rehabilitacji.
Nie trzeba było długo czekać. Wystarczyło jedno zdjęcie Boeinga 737 "Roman Dmowski" na płycie lotniska w Kolonii i już zaczęła się karuzela. "Po co?", "Za nasze pieniądze!", "PR zamiast realnych działań", "Czy nie mógł polecieć Ryanairem?" – to tylko delikatniejsze cytaty, które można dziś znaleźć pod wpisami dotyczącymi powrotu Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego do Europy.
Informacja o wykorzystaniu rządowego samolotu sprawiła, że internet dosłownie się zagotował. Emocje sięgnęły zenitu, a naszego astronautę zalała także, nie waham się użyć tego słowa, fala hejtu.
Przeciwnicy lotu Sławosza Uznańskiego - Wiśniewskiego do Polski wyliczają, że lot taki - w obie strony i ze wszystkimi międzylądowaniami, kosztował nasze państwo 400 tys. zł. Informacje takie podał w serwisie X Maciej Wilk, prezes Stowarzyszenia Tak dla PCK.
Rządowe samoloty istnieją po to, by zapewniać bezpieczeństwo, szybkość i ciągłość działania państwa. Ich użycie powinno być zarezerwowane dla najważniejszych osób i sytuacji, w których czas, logistyka lub bezpieczeństwo wykluczają inne środki transportu. Wysyłanie rządowego B737 do Houston po polskiego astronautę – niezależnie od dumy z jego misji – to przekroczenie granicy zdrowego rozsądku. Taki lot kosztuje około 400 tysięcy złotych i trudno znaleźć racjonalne uzasadnienie, dlaczego nie mógł wrócić rejsowo za 1/10 powyższej kwoty - napisał Maciej Wilk.
Dodał on, że "to jest kropla w morzu, ale właśnie przez taki mental i takie podejście do wydatkowania środków publicznych słyszymy później, że na ważne inwestycje „pieniędzy nie ma i nie będzie”.
Rządowy samolot to nie prestiżowa zabawka, ani podniebna taksówka na specjalne okazje. To narzędzie państwowe, którego użycie powinno być transparentne, oszczędne i uzasadnione interesem publicznym – a nie politycznym lub prywatnym - stwierdził Wilk.
Powrót z orbity to katorga dla organizmu
Szczerze mówiąc, czytałem te słowa z głębokim zdziwieniem. Trudno zgodzić się z jakimkolwiek argumentem podanym przez Macieja Wilka. Powrót astronauty rejsowym samolotem, zaraz po powrocie na Ziemię!? Czy są jakieś granice niewiedzy, a zarazem, czy istnieje jakiś przymus dzielenia się ze wszystkimi swoją ignorancją?
Sławosz Uznański - Wiśniewski ma za sobą start w rakiecie, powrót na Ziemię - wszystko przy ogromnych przeciążeniach oraz blisko trzy tygodnie intensywnego pobytu w kosmosie, w warunkach mikrograwitacji, w stanie ciągłego narażenia na promieniowanie kosmiczne.
Jeśli komuś wydaje się, że po tym wszystkim, najzdrowszy nawet astronauta jest w stanie udać się na lotnisko, wsiąść do rejsowego samolotu i wrócić do domu, to naprawdę nie wiem, czy się śmiać, czy też płakać. Jak osłabiony jest astronauta po powrocie niech świadczy przykład kolegi Sławosza Uznańskiego - Wiśniewskiego z tej samej misji Ax-4, astronauty z Węgier, Tibora Kapu.
Tibor stopniowo adaptuje się do warunków na Ziemi po lądowaniu. Musi odpoczywać przez następny tydzień lub dwa, ponieważ jego układ krążenia szaleje. Będzie musiał stopniowo zwiększać obciążenie. Ludzkie ciało jest niesamowite, ponieważ adaptuje się do stanu nieważkości, a potem adaptuje się do grawitacji, ale potrzebuje czasu. Dla niego nawet podniesienie telefonu jest nietypowe, ponieważ do tej pory telefon komórkowy nie miał ciężaru, po prostu go chwycił i przyciągnął do siebie, ale nie musiał go podnosić − wyjaśnia Gyula Cserényi, rezerwowy węgierskiego astronauty na misję Ax-4 i lot na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Po rehabilitacji Tibor Kapu powróci na Węgry dopiero w sierpniu.
Najważniejszą kwestią jest teraz ocena stanu zdrowia astronautów, którzy powrócili na Ziemię, w tym Tibora Kapu, i, w razie potrzeby, leczenie ewentualnych objawów, ponieważ organizm każdego człowieka reaguje inaczej na przedłużającą się nieważkość lub powrót grawitacji. Lekarze misji, eksperci z Uniwersytetu Semmelweisa i zespół Hunor stale go monitorują, a w międzyczasie jego bliscy i członkowie rodziny również mogą być z nim - powiedziała Orsolya Ferencz, Komisarz Ministerialny ds. Badań Kosmicznych w ESA.
Więcej na Spider's Web:
Lawina komentarzy
Komentarz Macieja Wilka wywołał sporo emocji także w serwisie X i innych serwisach społecznościowych.
Fascynuje mnie niezrozumienie pewnych podstawowych kwestii w takich komentarzach. Nie wchodząc w wielkie wyjaśnienia: Jednym z zadań samolotów rządowych jest ewakuacja medyczna i tak można zakwalifikować ten lot. W tym celu na pokładzie jest wyposażenie medyczne. Astronauta nie jest jakaś przypadkową osobą. Państwo zainwestowało w niego i jego lot konkretne pieniądze podatników. Warto dbać o taką inwestycję. Załogi muszą ćwiczyć. Również loty dalekiego zasięgu. Jaki jest sens by samolot leciał pusty, kiedy może wykonać misję medyczną i prestiżową - napisał w serwisie X Juliusz Sabak, dziennikarz portaluobronnego.pl, specjalizujący się w obronności, technice wojskowej i lotniczej.
Wylewa się szambo na pana Sławosza ze strony sfrustrowanych miernot które niczego w życiu nie osiągnęły, a do tego ich poziom ignorancji jest...kosmiczny ( ͡° ͜ʖ ͡°) Zajmował się między innymi testowaniem polimerowych systemów uwalniania leków w warunkach mikrograwitacji, badaniem wpływu mikrograwitacji na układ odpornościowy, czy też badał stabilność leków w przestrzeni kosmicznej. Do tego jest dla mnie inspiracją do poszerzenia swojej wiedzy i nie żałuję ani grosza ze swoich podatków wydanych na jego misję, a wy frustraci won do kąta nadal stać w miejscu i krytykować wszystko zamiast jakkolwiek się rozwijać - napisała z kolei w serwisie Wykop użytkowniczka Sandrinia.
To powód do dumy, nie do hejtowania
Zamieszanie wokół powrotu Uznańskiego-Wiśniewskiego pokazuje coś jeszcze – jak bardzo polski internet lubi polować. I jak szybko można przejść od dumy z astronauty do wytykania mu rachunków za paliwo.
Sławosz nie wrócił do kraju prywatnym Gulfstreamem. Nie uciekł od podatków, nie buduje willi za publiczne pieniądze, nie został wysłany w kosmos dla widzimisię ministra.
To ciężko pracujący inżynier, który przeszedł wieloletni proces selekcji i szkolenia w ESA. Mamy swojego człowieka wśród gwiazd, więc może po prostu dajmy mu te kilka dni spokoju, a my cieszmy się dumą, zanim zaczniemy go rozliczać jak posła po aferze z kilometrówkami?