Polskie kąpieliska najgorsze w UE. Ale wstyd
Najnowszy raport Europejskiej Agencji Środowiska (EEA) studzi wakacyjny entuzjazm. Polska znalazła się bowiem na ostatnim miejscu w zestawieniu jakości wód kąpielowych wśród 27 krajów Unii Europejskiej oraz Albanii i Szwajcarii. To nie jest przypadek, ani wypadek przy pracy, to smutny efekt wieloletnich zaniedbań i braku systemowego podejścia do problemu zanieczyszczeń wód w Polsce.

Badanie i interaktywna mapa, opracowane przez Europejską Agencję Środowiska (EEA) we współpracy z Komisją Europejską, wskazują, gdzie w Europie pływacy mogą znaleźć "dobrze zarządzane kąpieliska". W badaniu objęto ponad 22 tys. kąpielisk we wszystkich państwach członkowskich UE, Albanii i Szwajcarii. Wyniki? 85 proc. z nich uzyskało najwyższą ocenę doskonałą, a aż 96 proc. spełniło minimalne unijne wymogi bezpieczeństwa.
Prym wiedzie Cypr, gdzie 99,2 proc. wód kąpielowych uznano za wzorcowe. Tuż za nim uplasowały się Bułgaria, Grecja, Austria i Chorwacja. Polska tymczasem zamyka stawkę z wynikiem zaledwie 58,1 proc. kąpielisk ocenionych jako doskonałe. Gorzej niż w Polsce jest tylko w Albanii, ale kraj ten nie jest jeszcze członkiem Unii Europejskiej.
Co to oznacza w praktyce? Około czterech na dziesięć miejsc, w których Polacy chcieliby się kąpać, nie spełnia najwyższych standardów jakości wody. Na tle Europy wygląda to bardzo blado. Niżej zobaczycie grafikę, na której zgodnie z ruchem wskazówek zegara przedstawiono państwa od najlepszej, do najgorszej jakości kąpielisk.

Jakość wody w kąpieliskach sprawdzić można także w serwisie Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
Skąd ten wstydliwy wynik?
Problem zaczyna się dużo wcześniej niż na plaży. Kąpieliska to część większych zbiorników wodnych - rzek, jezior i Bałtyku. Jeśli te są zanieczyszczone, to nawet najlepsze kąpielisko nie ma szans na utrzymanie czystej wody. I tu leży sedno sprawy: według danych, ponad 99 proc. polskich wód nie spełnia wymaganych norm czystości.
Dlaczego tak jest? Główne winy to rolnictwo, nieoczyszczone ścieki komunalne, spływy powierzchniowe i nawozy sztuczne. Substancje takie jak azot i fosfor trafiają do wód i powodują zakwity glonów oraz sinic. Szczególnie latem, gdy temperatura wody rośnie, a wiatr i opady nie rozpraszają zanieczyszczeń, sinice namnażają się błyskawicznie.
Sinice atakują: czerwone flagi na plażach
Sinice, czyli cyjanobakterie, to mikroskopijne organizmy, które od milionów lat zamieszkują ziemskie wody i są dla nas realnym zagrożeniem. Ich masowe zakwity zmuszają służby sanitarne do zamknięcia kąpielisk.
W ostatni weekend czerwone flagi powiewały m.in. na dwunastu kąpieliskach w woj. pomorskim i zachodniopomorskim.
Kontakt z wodą zanieczyszczoną sinicami może prowadzić do poważnych konsekwencji zdrowotnych: wysypek skórnych, podrażnień oczu, a nawet bólu brzucha, wymiotów i biegunki po przypadkowym połknięciu wody. I choć unijna dyrektywa kąpieliskowa nie obejmuje jeszcze monitoringu sinic, to właśnie one są najczęstszym powodem zamknięć plaż.
Więcej przeczytasz na Spider's Web:
Z danych EEA wynika, że wody przybrzeżne, czyli kąpieliska nad morzem, wypadają znacznie lepiej niż śródlądowe. 89 proc. nadmorskich kąpielisk otrzymało ocenę doskonałą, podczas gdy w przypadku jezior i rzek było to tylko 78 proc.
Nie wszystko stracone, da się to naprawić
Mimo niechlubnego wyniku Polski trzeba przyznać, że 96 proc. wszystkich kąpielisk w UE (w tym także u nas) spełnia podstawowe normy bezpieczeństwa. To znaczy: nawet jeśli nie są idealne, to nadal są bezpieczne dla zdrowia. W skali całej Europy tylko 1,5 proc. kąpielisk uznano za miejsca o złej jakości wody.
Co ważniejsze, przez ostatnie czterdzieści lat jakość wód kąpielowych w Europie znacząco się poprawiła. To efekt inwestycji w nowoczesne oczyszczalnie ścieków, modernizacji kanalizacji i rygorystycznego monitoringu. W wielu miastach kąpiel w rzekach czy jeziorach stała się wręcz modna. To pokazuje, że zmiana jest możliwa, ale wymaga długofalowej polityki, pieniędzy i konsekwencji.
Pojedyncze działania nie wystarczą. Jeśli chcemy poprawić stan kąpielisk, musimy działać kompleksowo, na poziomie całych zlewni wodnych, bo zanieczyszczenia z małych rzek i strumieni trafiają w końcu do dużych jezior, a ostatecznie do Bałtyku. Bez tego będziemy tylko łatać dziury w przeciekającym statku.
Ostatni dzwonek na gruntowne porządki
Polska ma ogromny potencjał, by oferować mieszkańcom i turystom czyste, bezpieczne kąpieliska. Mamy dostęp do morza, tysiące jezior i dziesiątki rzek. Ale jeśli nie zaczniemy traktować ochrony wód poważnie, każdy sezon letni będzie oznaczać nowe zakazy, czerwone flagi i nieprzyjemne niespodzianki dla urlopowiczów.
Woda to nasz wspólny zasób i wspólna odpowiedzialność. Nie możemy dłużej udawać, że problemu nie ma. Bo jest, i właśnie dobija do brzegu.