Księżyc Saturna może być siedliskiem życia. Jest jednak mało "ale"
Tytan, największy księżyc Saturna, to miejsce jak z innej planety - dosłownie i w przenośni. Jego krajobraz przypomina kosmiczną wersję Ziemi: rzeki i jeziora, ale nie z wody, a z ciekłego metanu; wydmy z czegoś, co przypomina sadzę; skały z lodu. I jeszcze ta mglista atmosfera, gęsta jak z horroru science fiction. Od lat naukowcy zastanawiają się: skoro na Tytanie jest tyle związków organicznych, czy możliwe jest tam życie?

Nowe badania międzynarodowego zespołu naukowców z Uniwersytetu Arizony i Harvardu rzucają świeże światło na to pytanie. Wyniki? Życie – owszem, teoretycznie może tam być. Ale... jego ilość może cię zaskoczyć.
Tytan – kosmiczna Ziemia i lodowy ocean w jednym
Tytan to nie tylko jedyny księżyc w Układzie Słonecznym z gęstą atmosferą. To również świat, który kryje pod lodową skorupą ogromny, globalny ocean – głęboki nawet na 500 km. I właśnie tam, pod setkami kilometrów lodu, naukowcy dopatrują się największej szansy na życie.
Ale jest jedno „ale”. Choć Tytan obfituje w związki organiczne, co może wydawać się obiecujące, to wcale nie oznacza, że organizmy miałyby co jeść. Jak podkreśla jeden z autorów badania, dr Antonin Affholder, nie każda cząsteczka organiczna to od razu pożywienie.
Ba, większość z tych związków znajduje się na powierzchni, a ocean pod spodem jest od niej niemal odcięty. Wymiana między powierzchnią a wnętrzem zachodzi powoli i w bardzo ograniczonym zakresie.
Badanie, którego wyniki opublikowano w czasopiśmie The Planetary Science Journal, dowodzi, że choć Tytan może potencjalnie stać się siedliskiem prostego, mikroskopijnego życia, to najprawdopodobniej mógłby utrzymać tylko kilka kilogramów biomasy.
Więcej Spider's Web:
Życie, które mogłoby powstać dzięki fermentacji
Zamiast spekulować o egzotycznych mechanizmach życia rodem z filmów science fiction, naukowcy postanowili pójść drogą minimalizmu. Postawili na jeden z najprostszych znanych sposobów pozyskiwania energii przez organizmy: fermentację. Tak, tę samą, która odpowiada za chleb na zakwasie i psujące się resztki w lodówce.
Fermentacja nie potrzebuje tlenu, ani żadnych skomplikowanych reakcji. Wystarczy dostęp do prostych związków organicznych, takich jak glicyna – najprostszy aminokwas, powszechnie występujący w materii kosmicznej.
Naukowcy uznali, że jeśli gdziekolwiek na Tytanie miałoby się pojawić życie, to właśnie w głębinach jego oceanu, żywiące się glicyną opadającą z powierzchni przez lodową skorupę.
Tylko kilka kilogramów życia. Dosłownie.
No dobrze, ale czy taka biosfera miałaby jakiekolwiek znaczenie? I tu pojawia się kubeł zimnej (a raczej lodowatej) wody. Modele komputerowe pokazują, że nawet w najbardziej optymistycznym scenariuszu Tytan mógłby utrzymać zaledwie kilka kilogramów biomasy. Mowa o 2-3 kilogramach, czyli mniej więcej tyle, ile waży mały pies.
Przeliczając to na liczbę komórek, wychodzi średnio mniej niż jedna komórka na litr wody w całym oceanie. Dla porównania: w wodach oceanicznych Ziemi mamy ich miliony w każdej kropli. To oznacza, że nawet jeśli na Tytanie rzeczywiście coś żyje, to odnalezienie tego byłoby jak szukanie igły w kosmicznym stogu siana.
NASA planuje misję Dragonfly. Czy znajdziemy odpowiedź?
Mimo niewielkich szans na spektakularne odkrycie życia Tytan nadal pozostaje jednym z najciekawszych celów badań. W 2028 r. NASA planuje wysłać tam misję Dragonfly – drona, który ma lądować na powierzchni księżyca i badać jego chemię oraz strukturę.
To właśnie dzięki takim misjom możemy liczyć na nowe informacje o tym, co kryje się pod lodową powierzchnią Tytana. A nawet jeśli nie znajdziemy tam życia, sama wiedza o tym, jak różne światy mogą być od Ziemi, to już ogromny krok w stronę zrozumienia, jak wygląda nasze miejsce we Wszechświecie.
Kosmiczne nadzieje kontra twarda nauka
Tytan uczy nas pokory. Choć jest światem pełnym związków organicznych i przypomina Ziemię bardziej niż jakiekolwiek inne ciało niebieskie, to życie – jeśli w ogóle tam jest – jest ekstremalnie rzadkie, ukryte i niemal niemożliwe do wykrycia przy obecnym poziomie technologii.
To zderzenie naszej wyobraźni z ograniczeniami fizyki i chemii. Ale przecież to właśnie dzięki takim wyzwaniom nauka robi postępy. I kto wie – może kiedyś, w jakiejś próbce z głębin Tytana, znajdziemy pierwsze pozaziemskie życie. Póki co jednak musimy się uzbroić w cierpliwość i teleskopy.