Niemcy ostrzegają przed polskim smogiem. I mają rację
Zanieczyszczone powietrze nie przejmuje się granicami i nie zawsze musi męczyć wyłącznie tych, którzy sami sobie szkodzą. Teraz Niemcy obwiniają Polskę, ale często i u nas wdychamy nieswój smog.
![Niemcy ostrzegają przed polskim smogiem. I mają rację](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2025%2F02%2Fsmog-niemcy.jpg&w=1200&q=75)
Według niemieckich mediów za „dramatycznie zanieczyszczone” powietrze odpowiada w niemałej części smog, który przyleciał z Polski. Przedstawiciele Federalnej Agencji Środowiska szacują, że nawet połowa pyłu zawieszonego nad Berlinem to niemile widziany gość zza ich wschodniej granicy.
Udział „polskiego” smogu w innych niemieckich miastach jest nieco mniejszy, ale wciąż istotny
W Hamburgu stanowi 35 proc., a w Dreźnie i Hanowerze – 25 proc. Niemcy zwracają uwagę, że w Polsce ogrzewamy się węglem, co wpływa na zanieczyszczenie powietrza.
- Berlin zasadniczo ma nieporównywalnie czystsze powietrze od tego, z którym mamy do czynienia w polskich miastach, chociażby w Krakowie, Warszawie czy Wrocławiu. Przy tak niskich poziomach zanieczyszczenia i niewielkiej emisji generowanej lokalnie istnieje możliwość, że większość tych pyłów to napływ – mówi w rozmowie z portalem biznesalert.pl Andrzej Guła, prezes Polskiego Alarmu Smogowego.
I chociaż określenie precyzyjnego udziału jest trudne, to nie da się ukryć, że kiedy jedno państwo zwykle ma dobrą jakość powietrza, a drugie złą, to „napływ z zewnątrz faktycznie może mieć znaczny udział w zanieczyszczeniu lokalnym”, jak mówi Guła.
Chociaż zanieczyszczenia nie znają granic, mimo wszystko da się w pewien sposób scharakteryzować dany smog. To wcale nie tak, że każdy smog jest taki sam. Z badań dr hab. Grzegorz Wielgosińskiego, profesora z Wydziału Inżynierii Procesowej i Ochrony Środowiska Politechniki Łódzkiej, wynikało, że ten polski różni się od tego z Kalifornii czy Londynu.
- Węgle, którymi opala się w Polsce, zawierają zwykle więcej związków azotowych, niż węgle angielskie. Związki azotowe są też obecne w drewnie, którym często opala się polskie domy. To powoduje dodatkową emisję amoniaku, który wiąże dwutlenek siarki, tworząc wtórny aerozol nieorganiczny - pył. Dlatego w okresie zimowym nie mamy przekroczeń dwutlenku siarki, mamy za to bardzo wysokie stężenia pyłów – opisywał badacz.
Jak dodawał w rozmowie z PAP, smog polski jest „smogiem pyłowym, który powstaje zimą przy mroźnej pogodzie wyżowej”.
Pył składający się na polski smog w ok. 50-60 proc. składa się z siarczanu amonu i azotanu amonu, powstających w wyniku reakcji dwutlenku siarki oraz tlenków azotu z emitowanym podczas spalania amoniakiem - wyjaśniał.
Przenikanie smogu jest też problemem krajowym
W 2022 r. ukazały się badania krakowskich naukowców z AGH, z których wynikało, że w trakcie pandemii za zanieczyszczenie powietrza w Krakowie odpowiadał smog z sąsiednich gmin.
- Szczególne położenie Krakowa, ograniczonego od północy i południa wzniesieniami determinuje oś pradoliny Wisły jako główną drogę napływu zanieczyszczeń. Pomimo wielu przepisów zakazujących stosowania paliw kopalnych do ogrzewania, zanieczyszczenia nadal migrują do miasta z lokalizacji zewnętrznych, co w niektóre zimowe dni czyni je jednym z najbardziej zanieczyszczonych miast na świecie – tłumaczył prof. Tomasz Danek.
W migracji zanieczyszczeń do miasta pomagała rzecz jasna prędkość i azymut wiatru. Największą rolę w zatrzymaniu zanieczyszczeń odgrywało zaś ciśnienie atmosferyczne.
To najlepiej pokazuje, że wszystko jest połączone. A na zanieczyszczonym powietrzu tracimy wszyscy, bo negatywnie wpływa na nasze zdrowie, co potwierdza wiele badań. Niestety ostatnie dni to znowu katastrofalny stan jakości powietrza niemal w całym kraju. Polskie miasta królują w niechlubnych rankingach.
Więcej o problemie zanieczyszczeń powietrza przeczytasz na Spider's Web: