REKLAMA

Kup bilet na pociąg w aplikacji. Zapłacisz mniej. Tak promują nowy program

Kaeśka to nowa aplikacja Kolei Śląskich. Przewoźnik zachęca do testów, a żeby przyciągnąć zainteresowanych oferuje zniżki. Trudno o lepszy dowód na to, że dziś bez aplikacji jak bez ręki.

Kup bilet na pociąg w aplikacji. Zapłacisz mniej. Tak promują nowy program
REKLAMA

– Prace nad aplikacją trwały od kilkunastu miesięcy. Kaeśka pomyślnie przeszła testy. W ostatnich tygodniach jej funkcjonowanie sprawdzali również pracownicy spółki. Teraz, do jej testowania, zapraszamy pasażerów Kolei Śląskich  – zachęca Bartłomiej Wnuk, rzecznik prasowy Kolei Śląskich.

REKLAMA

W aplikacji rzecz jasna kupuje się bilety i wyszukuje połączenia, ale można też generować faktury i dokonywać zwrotów niewykorzystanych biletów. Program pomaga również dowiedzieć się, jak skorzystać z Zastępczej Komunikacji Autobusowej, jeśli okaże się to konieczne.

W najbliższych tygodniach, w ramach promocji „Testuj z Nami”, podróżni kupujący bilety za pomocą Kaeśki będą mogli skorzystać aż z 30 proc. zniżki na zakup biletu. Jednocześnie w innych internetowych kanałach sprzedaży oraz biletomatach nie będzie już obowiązywała 10-proc. zniżka na zakup biletów KŚ. Promocja ruszyła 1 stycznia

– informuje przewoźnik.

Koleje Śląskie zaznaczają, że oferta dla testujących jest limitowana i będzie obowiązywała do wyczerpania puli promocyjnych biletów. Z 30 proc. zniżką będzie można kupić bilet na pojedynczy przejazd, bilety w ramach specjalnych ofert, jak np. “Świąteczne Koleje Śląskie” czy bilety miesięczne, ale nie będzie można kupić na przykład biletów rocznych, biletów w ramach Taryfy Max Bilet oraz biletów z Taryfy Krakowskiej oraz Biletu Zakopiańskiego.

– Liczymy na wszelkie uwagi użytkowników Kaeśki, bo to dopiero pierwszy etap. W przyszłości aplikacja będzie rozwijana o kolejne funkcje – podkreśla Bartłomiej Wnuk.

Z jednej strony to zrozumiałe, że przewoźnik chce zachęcić do korzystania z aplikacji, tym bardziej że większa liczba użytkowników zwiększa szanse na wychwycenie ewentualnych błędów i niedoróbek. Z drugiej strony to kolejny dowód na to, że wypisanie się z należenia do pokolenia pod aplikację oznacza zwyczajnie wyższe rachunki. Tym bardziej że aplikacja daje dostęp do rabatu, a od nowego roku w innych kanałach sprzedaży promocji nie ma. Znamienne.

Niedawno Lidl podliczył użytkowników korzystających z aplikacji i wskazał, ile zaoszczędzili dzięki aktywowaniu w programie kuponów rabatowych. W moim przypadku kwota była całkiem wysoka. A przecież w naszym wielkim teście aplikacji to nie Lidl pozwolił na największe zmniejszenie rachunku. Być może gdybym częściej chodził do innego sklepu, w którym dzięki aplikacji było więcej promocji, wydałbym na zakupy jeszcze mniej.

W przypadku zakupów sprawa jest nieco inna i można zrozumieć, że sklepy celowo dają zniżki wybranej – choć przecież i tak niemałej – grupie klientów. Mogą liczyć na to, że nie wszyscy wyciągną telefon przy kasie i nie aktywują zniżek albo nie zdobędą zdrapki, która pozwoli obniżyć następny rachunek.

Nieco inaczej wygląda to w przypadku komunikacji miejskiej. Niedawno bilety na autobusy i tramwaje sprzedaje Żabka. Dzięki zebranym punktom można było w znaczący sposób obniżyć cenę biletu. Z 50. i 90. proc. zniżki można było skorzystać wprawdzie na razie tylko raz, ale nie wiadomo, czy podobne promocje jeszcze się nie pojawią.

W praktyce więc klienci konkretnego sklepu mają tańszą komunikację miejską. A w Gdańsku użytkownicy Ubera mają wygodniejszy dojazd z dworca. Nie masz aplikacji? Zainstaluj albo płać więcej. Albo szukaj taksówki dalej.

Aplikację opłaca się mieć, a coraz częściej wręcz trzeba, bo przecież papierowego biletu nie kupi się w kiosku, bo tych już nie ma. Biletomaty w pojazdach i te na zewnątrz też mają swoje problemy. Oczywiście aplikacje nie są idealne i również generują problemy – np. w Łodzi interpretacja, kiedy należało kupić e-bilet, budziła mnóstwo wątpliwości – ale bardzo często przedstawiane są jako lek na całe zło.

Co z tymi, którzy nie chcą mieć programów do wszystkiego? Którzy nie radzą sobie z obsługą telefonów w wystarczającym stopniu, nie mają najnowszych urządzeń? Zniżki przechodzą im koło nosa tylko dlatego, że nie są wystarczająco nowocześni.

Czytaj też:

REKLAMA

Zdjęcie główne: The_Pixel / Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: przedwczoraj
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA