Europa buduje konkurencję dla Starlinka. Elon Musk ma problem
Do budowy systemu IRIS² dorzuci się polski podatnik - projekt jest współfinansowany z europejskich pieniędzy publicznych. Ma jednak uniezależnić Europejczyków od kaprysów zagranicznych firm, takich jak amerykański SpaceX.
IRIS² w swoim założeniu - technicznym i koncepcyjnym - to niemalże kopia Starlinka od SpaceX. Według zatwierdzonego właśnie przez władze Unii Europejskiej planu jeszcze przed rozpoczęciem przyszłej dekady na niebie pojawi się 290 satelitów telekomunikacyjnych, zapewniających szerokopasmowy dostęp do Internetu na terytorium całej Unii Europejskiej, w tym na obszarach gdzie na dziś łączność internetowa nie jest możliwa. IRIS² będzie przy tym dostępny zarówno dla administracji publicznej, jak i dla użytkowników indywidualnych.
Dla porównania Starlink od SpaceX to na dziś 7 tys. znajdujących się na niskiej orbicie satelitów, co sprawia, że 264 niskoorbitalne i 18 średnioorbitalne satelity IRIS² wydają się brzmieć niewystarczająco. Należy jednak mieć na uwadze, że firma Elona Muska ma globalne aspiracje, tymczasem IRIS² dotyczyć ma tylko Europy.
To też jest ważne:
IRIS² - europejski rywal Starlinka - to projekt o wartości 10,6 mld euro
Cały projekt nadzorowany jest przez Europejską Agencję Kosmiczną, a wykonywany jest przed konsorcjum SpaceRISE. Składają się na nie SES, Eutelsat i Hispasat. Dodatkowo podwykonawcami uzupełniającymi zostały firmy Airbus i Deutsche Telekom. IRIS² finansowany jest w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Konkretniej, jest współfinansowane przez środki publiczne Unii Europejskiej, środki publiczne Europejskiej Agencji Kosmicznej oraz przez prywatny kapitał SpaceRISE,
Niestety w komunikacie prasowym Komisji Europejskiej wystosowanym do mediów brakuje odpowiedzi na wiele pytań. Nie jest jasne, jaka właściwie będzie przepustowość systemu ani też, na jakiej zasadzie będzie realizowana usługa. Czy będzie płatna? Skoro ma to być szerokopasmowy, wydajny dostęp do internetu - to na jaką przepływność można liczyć? Jakie urządzenia będą potrzebne do odbioru?
Jedno jest jednak pewne. Niezależnie od tego, czy finansowanie IRIS² z pieniędzy publicznych okazało się dobrym pomysłem, na dziś SpaceX Starlink to usługa jedyna w swoim rodzaju, zwłaszcza jeśli uwzględnić skalę. To siłą rzeczy oznacza, że jest podmiotem dominującym, niemal monopolistycznym – kontrolowanym przez spółkę spoza Europy, która z kolei kontrolowana jest przez prezesa mającego cieplejsze relacje z Rosją niż z Unią Europejską. Przełamanie tego impasu powinno chociaż częściowo okazać się dla Europy, i tym samym Polski, korzystne.