Kupujesz zegarek, a dostajesz o wiele więcej. Ten sprzęt to tylko początek możliwości
Garmin fenix 8 kusi wyglądem, dopracowaniem, funkcjami smart i legendarnymi wręcz funkcjami sportowymi. Jednak to, co dostajemy wraz z jego zakupem, zdecydowanie wykracza poza zwykłe pojęcie smartwatcha premium i tego, co z tym hasłem kojarzymy.
Tak, fenix 8 to jeden z najlepszych zegarków na rynku.
I jednocześnie zegarek, który właściwie nie idzie na kompromisy. Mamy tutaj potężny wybór wariantów, przepiękne ekrany, doskonałe materiały wykończeniowe, imponujący czas pracy na jednym ładowaniu, wytrzymałość z najwyższej półki i czujniki najnowszej generacji, wliczając w to świetnie spisujący się czujnik Elevate 5. generacji czy dopracowany system lokalizacji. Mamy też - po raz pierwszy w aż tak kompletnym wydaniu - pakiet wszystkich funkcji smart, od płatności, kalendarzy i powiadomień, przez muzykę, aż po rozmowy głosowe bez sięgania po telefon, obsługę asystentów głosowych czy nawet tworzenie szybkich notatek głosowych. Ach, i latarka - nie zapominajmy o latarce, która w jesiennym i zimowym okresie staje się jedną z moich ulubionych funkcji tego zegarka. Po latach od stworzenia pierwszego fenixa Garminowi udało się doszlifować ten pomysł właściwie do perfekcji.
Przy tym wszystkim jednak trudno byłoby się nim zachwycać - a mi samemu: kupić go - gdyby na samym świetnym zegarku się kończyło. To, co dostajemy przy jego zakupie, zdecydowanie wykracza poza sam zegarek.
Jedno kliknięcie i wiesz o sobie wszystko.
Dwa proste słowa: Garmin Connect. Aplikacja mobilna i serwis internetowy Garmina to naprawdę trudna do pobicia kopalnia wiedzy na temat wszystkiego, co dotyczy naszej kondycji i zdrowia, i wszystkiego, co zapisuje nasz zegarek. Jednocześnie, mimo ogromu danych, które są w niej przechowywane, obsługa jest banalna, a opcje personalizacyjne potrafią jeszcze bardziej uprościć korzystanie z niej i dać nam już na pierwszy rzut oka dostęp tylko do tego, co nas interesuje.
Przykład? Wystarczy samo uruchomienie aplikacji, żeby w kilkanaście sekund sprawdzić, jaki mamy na dziś zaplanowany trening, jak wygląda wskaźnik naszej gotowości treningowej - i co na nią wpływa - oraz na przykład jak nam idzie z naszymi postanowieniami biegowymi w tym tygodniu. Nie ma przy tym najmniejszego znaczenia, czy chcemy po prostu zadbać o podstawy naszej kondycji i najbardziej interesuje nas pokonywana dziennie liczba kroków, masa ciała i jakość snu, czy traktujemy sport na poważnie i chcemy wiedzieć, jakie jest nasze obciążenie treningowe, jego charakter, nasze FTP czy biegowy próg mleczanowy. Wszystko to możemy zobaczyć niemal od razu po uruchomieniu aplikacji, bez żmudnego przekopywania się przez kolejne zakładki menu. Mało tego - Garmin Connect agreguje tyle danych, że jest w stanie wysłać nawet powiadomienie, jeśli nasze rowerowe przerzutki wymagają ładowania.
Przyznaję się zresztą, że przez lata próbowałem większości tych mniej i bardziej popularnych rozwiązań alternatywnych dla Garmin Connect i... zawsze wracałem właśnie do tej aplikacji i tego serwisu. Właśnie dlatego, że wszystko jest tu w jednym miejscu, a to, co zostało wymienione przed chwilą, to tylko malutki wycinek tego, co możemy tu znaleźć.
Drugie kliknięcie i wiesz o sobie jeszcze więcej. I coś z tym możesz zrobić.
Plan treningowy dla jazdy rowerem, biegania albo ćwiczeń na siłowni? Tak, znajdziemy to w Garmin Connect, i to w większości przypadków zarówno w wydaniu klasycznym, jak i adaptacyjnym. Szczegółowe okresowe zestawienia dotyczące wybranych aktywności albo poszczególnych parametrów sportowych czy zdrowotnych? Kilka kliknięć i gotowe. Odznaki, które zachęcają do aktywności czy rywalizacje ze znajomymi albo zupełnie obcymi ludźmi? Również kilka kliknięć od nas.
Nawet na tym nie kończy się to, co dostajemy z fenixem 8, instalując i uruchamiając Garmin Connect. Planowanie tras? Oczywiście, Garmin Connect, wliczając w to nawet opcję automatycznego tworzenia trasy z uwzględnieniem wybranych wymagań. Sprawdzenie, dokąd warto pojechać albo gdzie pobiegać, bo robi to sporo osób i trasa jest sprawdzona? Tak, Garmin Connect i jego mapy popularności, zasilane danymi z tysięcy urządzeń. Monitorowanie przebiegu sprzętu sportowego, żeby było wiadomo, kiedy np. czas wymienić buty albo zrobić większy serwis rowerowy? Tak, zgadliście, Garmin Connect.
Gdyby ktoś stwierdził, że to już sporo i pewnie to wszystko, to odpowiadam: ani trochę. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby z pomocą Garmin Connect sprawdzić, jak wypadamy na tle wszystkich pozostałych użytkowników tego serwisu (np. jeśli chodzi o długość snu czy tygodniowy dystans biegów), wysłać do naszego fenixa 8 mapy topograficzne albo mapy kurortów narciarskich czy utworzyć adaptacyjny plan treningowy dopasowany do wydarzenia biegowego albo rowerowego, w którym chcemy uczestniczyć. Przy czym nie ma znaczenia, czy chcemy wziąć udział w osiedlowym biegu na 5 km, czy przejechać rowerem 300 km z wysoką średnią - Garmin będzie wiedział, czego potrzebujemy.
I nie, to dalej nie wszystko, ale każdy powinien przeklikać się przez serwis Garmin Connect sam, żeby poszukać tego, czego potrzebuje najbardziej. Jest prawie całkowicie pewne, że znajdzie tam wszystko i dodatkowo - za nic nie będzie musiał specjalnie dopłacać.
Jeździsz, biegasz, pływasz, wędrujesz, śpisz, ważysz się - wszystkie dane to jedne dane.
Komplet danych zebranych w jednym miejscu to oczywiście nie wszystko. Kluczowe jest to, żeby te dane były w stanie tworzyć jeden spójny obraz i przy okazji nie nakładać się na siebie w sposób, który byłby w stanie ten obraz zaburzyć.
I tutaj, jeśli chodzi o zdrowie i kondycję, Garmin nie ma na rynku właściwie żadnej konkurencji. Wychodzimy pobiegać z zegarkiem fenix 8, a potem możemy uruchomić nasz komputer rowerowy Edge i mieć pewność, że te dane już tam są. Zważymy się na wadze marki Garmin i też możemy spać spokojnie, ze świadomością, że te parametry trafią do wszystkich naszych urządzeń.
Nie chodzi tutaj jednak tylko i wyłącznie o to, żeby mieć wszystkie dane na wszystkich urządzenia i móc je po prostu przeglądać. Taka synchronizacja pozwala nie tylko automatycznie wyliczać prawidłowo niektóre parametry (np. FTP w W/kg), ale też dopasować funkcje treningowe do tego, w jakim stanie faktycznie znajduje się nasz organizm. Przykładowo, jeśli komputer rowerowy Edge nie wiedziałby, że wczoraj spędziliśmy cały dzień na górskiej wędrówce i jesteśmy naprawdę wyczerpani, prawdopodobnie z chęcią zasugerowałby nam wymagający trening rowerowy. A tak - dzięki informacjom o naszym aktualnym obciążeniu treningowym i chociażby wymaganym czasie odpoczynku, będzie w stanie zmodyfikować swoje sugestie.
Oczywiście zadziała to też w drugą stronę - jeśli wyruszymy w długą podróż z naszym komputerem rowerowym Edge, to nasz fenix 8 też dostanie informacje na ten temat. I w konsekwencji zaleci np. dłuższą niż domyślnie regenerację albo podpowie, żeby tej nocy położyć się wcześniej spać.
Nic więc dziwnego, że większość osób, które kupiły komputer rowerowy Garmina, niedługo potem dokupiły do niego zegarek tej samej marki. Albo na odwrót.
Wszystko w jednej aplikacji.
Na tym jednak ekosystem Garmina się nie kończy - wręcz dopiero się zaczyna. Jest to zresztą jedyny przypadek na rynku, gdzie właściwie cały okołoelektroniczny osprzęt sportowy możemy znaleźć u jednego producenta.
Waga, a raczej urządzenie do pomiaru masy ciała oraz jego składu? Tak, nawet była już wspomniana w tym tekście. Pomiar ciśnienia krwi? Jest Garmin Index BPM, który oczywiście można synchronizować z Garmin Connect, żeby mieć wszystkie informacje i wykresy w jednym miejscu. Radar rowerowy? Oczywiście, kupimy go od Garmina (i jest absolutnie świetny). Przednie światło rowerowe, do tego sterowane z poziomu Edge i działające w sposób adaptacyjny, wykorzystując dane właśnie z komputera rowerowego Garmina? Oczywiście, że jest (Varia UT800). Pedały z pomiarem mocy? Do wyboru, wliczając w to nawet te zgodne z blokami SPD-SL. Za zimno i zbyt brzydko na dworze, żeby myśleć o rowerze? Jest cała gama trenażerów Tacx, od najprostszych, po kompletne sprzęty, które nawet nie wymagają od nas montażu własnego roweru, do tego wsparte jedną z lepszych aplikacji do wirtualnej jazdy.
Przykłady można zresztą mnożyć, bo i miłośnicy bardziej ekstremalnych wypraw mogą liczyć na serię InReach, czyli komunikatory satelitarne, które - nie zgadniecie - również współpracują m.in. z wybranymi zegarkami Garmina i aplikacjami tej firmy.
Oczywiście nie trzeba od razu kupować tych wszystkich akcesoriów. Ale dobrze wiedzieć, że jeśli poczujemy potrzebę ich posiadania, możemy je nabyć od tego samego producenta, od którego mamy np. zegarek. I mieć pewność, że wszystko będzie między nimi działać tak, jak należy.