Ładowarka bezprzewodowa Belkin Qi2. Nawet nie wiedziałem, że potrzebuję tego w samochodzie - test
Przez lata jeździłem samochodem z klasycznym zestawem ładującym, tj. "analogowy" uchwyt i plączący się po kabinie przewód, który za każdym razem trzeba było wpinać i wypinać. Teraz w końcu, po długim czasie, testowy sprzęt wprowadził u mnie w tej kwestii znaczące podwyższenie jakości życia.
Tym sprzętem była... ładowarka bezprzewodowa marki Belkin, która niestety nie ma chyba jakiejś chwytliwej nazwy własnej. W związku z tym będą ją po prostu nazywał samochodową ładowarką bezprzewodową Belkin, zgodną z MagSafe i oferującą ładowanie z maksymalną mocą do 15 W. Ok, albo nie będę jej tak nazywał, ale już wiecie, że chodzi właśnie o nią. Kosztuje ona w polskich sklepach około 200-220 zł i dostępna jest w wyłącznie jednym kolorze - białym (który naprawdę jest biały).
Co jest takiego ciekawego w ładowarce samochodowej Belkina?
Z mojej perspektywy - przede wszystkim to, że montuje się ją na kratce od nawiewu. Testowałem już wcześniej ładowarki MagSafe, które montowało się na desce rozdzielczej i owszem, działały, ale nie jestem fanem dodatkowych akcesoriów wystających ponad obrys kokpitu. Zresztą mój "analogowy" uchwyt również montowany był na kratki, więc wymiana poszła zdecydowanie sprawnie.
Na plus na tym etapie mogę zaliczyć dwie rzeczy. Po pierwsze - mocowanie na kratki jest w przypadku ładowarki Belkina niezwykle solidne. Z jednej strony jest na tyle sztywne, żeby cała konstrukcja trzymała się bez większych drgań, a z drugiej strony - na tyle elastyczna, żeby nie wyłamać kratek przy próbie instalacji.
Po drugie - naprawdę szeroki jest zakres ustawień, jeśli chodzi o to, w jakiej pozycji będzie się znajdował nasz smartfon. Możemy nie tylko ustawić go tak, żeby był poziom albo pionowo, ale też bardzo wyraźnie obrócić go w kierunku kierowcy:
W kierunku pasażera (i to nawet przy kokpicie skierowanym w tym miejscu mocno w kierunku kierowcy):
I w kierunku kierowcy, ale przy uchwycie zamontowanym po lewej stronie kierownicy:
Właściwie przy tym zakresie ruchu trudno mi wymyślić "kratkową" lokalizację, gdzie ładowarka Belkina nie spisałaby się, jak trzeba. Może jedyne, na co trzeba uważać, to fakt, że nie jest to przesadnie "płaska" konstrukcja - całe mocowanie na kilka ładnych centymetrów odstaje od kratki nawiewu, co może w jakichś ekstremalnych przypadkach sprawiać problemy. U mnie na szczęście takie problemy nie wystąpiły.
Nie wystąpił też na szczęście inny problem, jakiego spodziewałem się w związku z taką konstrukcją.
Tak, ładowarka Belkina trzyma się tak, jakby była zatopiona w betonie. Smartfon też.
Miałem początkowo obawy, czy przy tak długim ramieniu całość będzie się trzymała solidnie i czy nie wyłamie to do końca moich już i tak zmęczonych życiem kratek nawiewu. Okazało się na szczęście, że nic takiego nie miało miejsca. Przejechałem w sumie już ponad 1000 km z wielkim i ciężkim iPhone'em 15 Pro Max przyczepionym do tej ładowarki i stało się... kompletnie nic.
Zaznaczę może przy okazji, że nie były to kilometry wyłącznie autostradowe - masa kilometrów była pokonana po drogach, które trudno czasem nazwać w ogóle drogami, a nawet i w gorszych warunkach, takich jak np. okolice Wałbrzycha. I nic. Telefon nigdy nie odpadł, kratki nie zostały wyłamane, a jeśli cała konstrukcja w jakikolwiek sposób się przekrzywiła, to nie byłem w stanie tego zauważyć.
Z drugiej strony - z jakiegoś powodu nie zawsze udawało mi się zamontować telefon na magnesie/MagSafe za pierwszym razem i czasem trzeba było nim trochę pokręcić. Grunt, że później nie było się już kompletnie o co obawiać.
Co najważniejsze - ładowarka... ładuje. I to jak trzeba.
Zgodność z Qi2 oznacza jedno - szybkie ładowanie. Albo raczej "szybkie", bo w przypadku iPhone'a oznacza to dostarczanie porywających 15 W. Na szczęście pozwala to sprawnie ładować telefon, który w trakcie jazdy wykorzystywany jest w standardowy sposób, czyli równocześnie do nawigowania (z cały czas włączonym ekranem) i słuchania muzyki czy podcastów.
Oczywiście można to samo robić zwykłą, przewodową ładowarką, ale...
Odrobina komfortu nigdy nikomu nie zaszkodzi.
Podjeżdżamy na miejsce, np. stację benzynową, i chcemy zabrać ze sobą telefon. Do tej pory musiałem w tym celu odpiąć przewód zasilający, "odblokować" uchwyt i dopiero mogłem zabrać telefon. Tutaj całość sprowadza się do sięgnięcia po telefon i... to tyle. Magnetyczny uchwyt jest na tyle silny, żeby nie zrzucać naszego telefonu pod nogi w trakcie jazdy, ale i na tyle delikatny, żeby zdjęcie z niego telefonu nie powodowało żadnych problemów.
Potem wracam do auta, odkładam telefon na ładowarkę i mogę jechać dalej, mając niemal zawsze pewność, że po dojechaniu na miejsce docelowe będę miał w pełni naładowany telefon. Z klasycznym podłączeniem przewodowym przeważnie nie chciało mi się tego robić, co sprawiało, że czasem docierałem do celu z telefonem w okolicach 5 proc. naładowania.
Tak, jestem leniwy, ale skoro są na to gotowe rozwiązania, to dlaczego nie skorzystać.
A co nie jest piękne w ładowarce samochodowej Belkina?
Jak dla mnie - głównie zasilacz, w którym znajdziemy tylko jedno złącze USB-C, więc jeśli chcecie zasilać ładowarkę z tego właśnie zasilacza i nie macie innych punktów ładowania niż zapalniczka, to cóż - macie pecha. Ewentualnie możecie skorzystać z innego zasilacza, z większą liczbą portów, o ile tylko zapewni odpowiednią moc ładowania.
Z drugiej strony - i to dosłownie - przewód zasilający jest przymocowany na stałe do ładowarki. Oczywiście przewód o długości 1,5 m powinien wystarczyć większości osób, ale jeśli komuś nie pasuje jego szary kolor, bo np. nie pokrywa się z kolorem ich deski rozdzielczej albo mają doprowadzony jakiś własny przewód w to miejsce - również: przykro mi, ale nic z tego.
Na koniec wchodzi też do gry kwestia ceny. Tak, ładowarka samochodowa Belkin w tej wersji jest świetnym i solidnie wykonanym produktem, który ma właściwie same zalety, ale jednocześnie kosztuje ponad 200 zł - za... ładowarkę. Nawet w ofercie tego samego producenta znajdziemy podobne sprzęty, które kosztują połowę tej ceny, a czasem i mniej. Jasne, nie są aż tak dobrze wykonane i nie zaoferują aż tak szybkiego ładowania, ale nie ma co ukrywać - zrobią podobną robotę.
Z drugiej strony - jeśli planujemy jeździć tak przez dłuższy czas, to czym jest 200 zł (albo oszczędzone 100) w perspektywie kilku lat? No właśnie.
Samochodowa ładowarka bezprzewodowa Belkin MagSafe 15 W - zalety:
- utrzyma nawet największego iPhone'a i to w pokrowcu;
- dostarcza tyle energii, że naładujemy telefon nawet odtwarzając muzykę i korzystając z nawigacji;
- szeroki zakres regulacji + obrót do poziomu
Samochodowa ładowarka bezprzewodowa Belkin MagSafe 15 W - wady:
- zasilacz zapalniczkowy tylko z jednym złączem USB;
- zdecydowanie nie jest to najtańszy produkt;
- przy regulacji lepiej trzymać za uchwyt, a nie telefon.