REKLAMA

Paranoja w Dolinie Krzemowej. Startup sklonował produkt innego startupu, a potem dostał za to kasę

Jak pokazuje historia dwóch edytorów kodu programistycznego, by rozpocząć startup nie potrzeba dużych pieniędzy, myślenia o kwestiach prawnych, ani nawet własnego pomysłu. Wystarczy czyjś program i czatbot pod ręką.

Paranoja w Dolinie Krzemowej. Startup sklonował produkt innego startupu, a potem dostał za to kasę
REKLAMA

Od prawie dwóch lat nie ma gorętszego tematu w Dolinie Krzemowej niż sztuczna inteligencja - a właściwie generatywna sztuczna inteligencja. Klientów i zainteresowanie inwestorów oraz akceleratorów mają tylko te produkty, które zostały wzbogacone o sztuczną inteligencję lub nowe, które się na niej opierają.

Obecnie jednak świat startupów żyje dość nietypowym skandalem, jaki wywiązał się pomiędzy PearAI a Continue Inc.

REKLAMA

Dramy w świecie celebrytów to przy tym nic. Tak się biją dwa startupy AI i akcelerator

Continue to stosunkowo popularny edytor kodu programistycznego ze wbudowanym asystentem AI, który wspiera programistę przy pracy. Choć Continue jest dziełem startupu Continue Inc., to jest on programem otwartoźródłowym (open-source) co oznacza, że każdy może "zajrzeć" w kod samego edytora. Continue udostępniony jest na licencji Apache 2.0, która pozwala na użycie programu "w dowolnym celu, rozpowszechnianie, modyfikowanie i rozpowszechnianie zmodyfikowanych wersje oprogramowania zgodnie z warunkami licencji, bez konieczności uiszczania opłat licencyjnych".

Z kolei PearAI to również edytor kodu programistycznego ze wbudowanym asystentem AI, który zadebiutował zaledwie dzień temu. PearAI jest tworem startupu PearAI założonego przez Duke'a Pana, który porzucił dobrze płatną posadę programisty, by tworzyć własny startup. PearAI zostało wsparte przez akcelerator startupów Y Combinator, który wsparł takie firmy (jeszcze jako startupy) jak Airbnb, Dropbox, Reddit czy Twitch. Paradoksalnie, Y Combinator swego czasu wsparł także Continue Inc. oraz dwie inne firmy z własnymi edytorami kodu z asystentem AI.

Pan otwarcie przyznał - aczkolwiek nie na swoim profilu w serwisie X czy na stronie PearAI, lecz w repozytorium Github - że PearAI nie jest oryginalnym produktem, a klonem Continue i edytora VSCode Microsoftu z minimalnymi zmianami. To samo w sobie wprowadza w konsternację i podważa słuszność wsparcia, jakie otrzymało PearAI na rozwój produktu. Jednak jest to dozwolone w ramach licencji Apache - a właściwie byłoby, gdyby PearAI przestrzegało licencji.

Choć licencja, na której udostępniono Continue pozwala na kopiowanie, modyfikacje i redystrybucję aplikacji, to zakłada ona redystrybucję kopii na tej samej licencji, na której udostępniono oryginał. Zamiast tego PearAI stworzyło własną licencję "Pear Enterprise License", niepodobną do żadnej innej licencji open-source, tym samym pogwałcając założenia licencji Apache 2.0.

Może zainteresować cię także:

"Nie mamy czasu na kwestie prawne". Ma na nie czas ChatGPT

X (dawny Twitter) rozgorzał tym bardziej, że Duke Pan przyznał, że "Pear Enterprise License" została wygenerowana za pomocą ChatGPT, a jego zespół "będąc zajęty tworzeniem produktu, nie ma czasu na [kwestie] prawne". Inna część społeczności była zajęta krytykowaniem PearAI za samą decyzję o skopiowaniu otwartoźródłowego kodu i zbieraniu funduszy na dalszy "rozwój" programu.

Do dyskusji dołączył także dyrektor generalny Y Combinator, Garry Tan, który bronił PearAI. Jednak i jemu nie szczędzono krytyki za wspieranie projektu-klonu, wspieranie pogwałcenia zasad otwartoźródłowości oraz samej licencji Apache 2.0, co sprawia, że istnienie edytora PearAI jest nielegalne.

REKLAMA

Duke Pan kilka godzin temu opublikował przeprosiny za całą sytuację - zarówno nie bycie klarownym co do pochodzenia kodu edytora, jak i za zignorowanie kwestii prawnych i licencyjnych. Pan ogłosił również zmianę licencji PearAI na Apache 2.0.

Do sytuacji odniosło się także Continue, stwierdzając, że jest "zachwycone widząc ekosystem, który utworzył się wokół nas". Jednocześnie firma zaznaczyła, że "open source nie można brać za coś oczywistego - to ruch zbudowany na zaufaniu i szacunku dla wkładu, licencji i własności intelektualnej".

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA