Jego kariera to była jazda bez trzymanki. Kamil „Budda” Labudda planował ucieczkę. Jest decyzja sądu
Popularny youtuber Budda, czyli Kamil Labudda znany z kontrowersyjnych loterii i akcji charytatywnych, został zatrzymany przez CBŚP. Zarekwirowano też jego majątek. Informację o zatrzymaniu podał dziennikarz Radia Kraków Patryk Kubiak. Chociaż CBŚP nie wydało jeszcze oficjalnego oświadczenia, to jednak nieoficjalne źródła w policji potwierdzają doniesienia.
Aktualizacja: Sąd podjął decyzję
Onet poinformował, że Kamil “Budda” Labudda planował ucieczkę do Stanów Zjednoczonych kilka dni po zakończeniu słynnej już loterii. Dlatego przed południem 14 października, czyli tuż po wielkim finale loterii i losowaniu nagród, CBŚP dokonało zatrzymania Buddy i 9 innych osób. Natomiast 15 października poznaliśmy więcej szczegółów w sprawie, ponieważ zatrzymanym postawiono zarzuty.
Najnowsze oficjalne informacje pojawiły się 16 października — sąd poinformował o aresztowaniu wszytkich podejrzanych, czyli Buddy (Kamila L.), jego partnerki – Grażynki (Aleksandra K.) – oraz trzech innych osób. Więcej na ten temat przeczytasz tutaj: Budda planował ucieczkę. Sąd właśnie podjął decyzję (zaktualizowano 16.10.2024 r. 19:43)
Aktualizacja: Budda dostał zarzuty
Kamil “Budda” Labudda, znany twórca internetowy, usłyszał poważne zarzuty związane z działalnością w zorganizowanej grupie przestępczej. Według informacji prokuratury, Budda wraz z dziewięcioma innymi osobami miał uczestniczyć w procederze wyłudzania podatku VAT oraz organizowania nielegalnych gier hazardowych w postaci loterii internetowych. Zabezpieczono jego mienie, w tym 51 luksusowych samochodów, nieruchomości oraz 77 mln zł na kontach bankowych. Prokuratura zarzuca, że loterie te były w rzeczywistości grami hazardowymi, a zyski z nich miały omijać przepisy prawa.
Dodatkowo, zarzuty wobec Buddy obejmują pranie brudnych pieniędzy oraz wystawianie nierzetelnych faktur VAT, które miały na celu uszczuplenie należności Skarbu Państwa. Pomimo poważnych oskarżeń, Budda nie przyznaje się do winy, a jego obrońcy podkreślają, że złożył obszerne wyjaśnienia. Postępowanie toczy się pod nadzorem Prokuratury Krajowej, a śledztwo obejmuje działania prowadzone w latach 2021-2024. Więcej czytaj tutaj: Teraz wszystko jasne. Budda dostał poważne zarzuty, a policja zabezpieczyła 140 mln zł. (zaktualizowano 15.10.2024 r. 15:39)
Kim jest Budda?
Zanim stał się rozpoznawalną postacią w polskim internecie Kamil "Budda" Labudda przeszedł drogę pełną różnorodnych doświadczeń. Jednym z ważniejszych etapów w jego życiu - jak sam mówi - był wyjazd do Wielkiej Brytanii w wieku 16 lat. Został tam oszukany przez znajomego, który obiecywał mu łatwą pracę i wysokie zarobki, a w rzeczywistości wypłacił mu zaledwie 300 funtów.
Po powrocie do Polski Kamil skupił się na rozwoju pasji do motoryzacji. Zainteresowanie samochodami, które zaszczepił w nim starszy brat zaowocowało decyzją o założeniu własnej wypożyczalni. Zaczynał jako pracownik infolinii, gdzie zarabiał 7-10 tys. zł.
W mediach pojawił się w 2018 r. po zakupie swojego pierwszego Subaru Impreza. Prowadził wówczas konto na Instagramie, publikując wpisy o tematyce motoryzacyjnej. Później sam zaczął pojawiać się na swoim profilu.
Choć początkowo przynosiła satysfakcję i dochody, założona przez niego wypożyczalnia samochodów z czasem zaczęła rodzić problemy, które ostatecznie doprowadziły do zamknięcia biznesu.
O tej sprawie opowiedział m.in. w wywiadzie u Dużego w Maluchu:
Stało się to również trampoliną do kariery w mediach społecznościowych. Budda zaczął publikować w internecie zdjęcia i filmy z luksusowymi samochodami (czy jego - odpowiedź znajdziesz w dalszej części tekstu), dokumentując swój styl życia i dzieląc się kontrowersyjnymi opiniami.
Ta strategia okazała się skuteczna, przyciągając uwagę szerokiego grona internautów. Mimo że działalność wypożyczalni została zakończona po tym, jak jeden z klientów rozbił samochód i uciekł z miejsca zdarzenia, to zdobyte w niej doświadczenie zaowocowało dalszym rozwojem kariery Buddy w sieci. Ale nie bez kontrowersji.
Budda i 270 km/h. Jadąc po wszystkich pasach i z komórką w ręku
Budda udzielił wywiadu Żurnaliście, który swoją drogą również jest postacią mocno kontrowersyjną. Możecie o nim przeczytać w tekście Magazynu Spider’s Web+ klikając w ten link.
W rozmowie poruszono wiele trudnych kwestii, a sam Budda zaskoczył szczerością i otwartością w odniesieniu do niektórych problemów. Jednym z głównych tematów były zarzuty o łamanie przepisów drogowych. Budda przyznał, że nie jest aniołkiem drogowym i zdarza mu się przekraczać prędkość. Odniósł się również do nagrania, na którym pędzi 270 km/h, tłumacząc, że powstało dawno temu, a dziś – świadomy konsekwencji i wpływu na młodych odbiorców – nie opublikowałby takiego materiału.
Youtuber wspomniał o karach, jakie poniósł za swoje wybryki drogowe unikając jednak jednoznacznego potwierdzenia, czy stracił prawo jazdy na 3 miesiące, jak donosiły media. - To były inne czasy – twierdził, sugerując, że wcześniej środowisko motoryzacyjne gloryfikowało brawurę i ryzykowne zachowania na drodze.
Jazda z podmienionymi tablicami rejestracyjnymi
Kamil Labudda odpowiedział także na zarzuty internautów dotyczące różnych tablic rejestracyjnych na samochodach z jego loterii. Przyznał, że na Fordzie Focusie RS i Porsche 911 GT3 RS zostały założone nieprawidłowe tablice. Tłumaczył to jednak faktem, iż samochody nie były jeszcze zarejestrowane w Polsce, a całe nagranie odbywało się na terenie prywatnym.
Youtuber podkreślił, że samochody zostały sprowadzone z Niemiec, co wydłużyło proces rejestracji. Ekipa filmowa miała podjąć decyzję o założeniu tablic z innych aut, aby pojazdy nie wyglądały źle w filmie. Więcej przeczytacie pod tym linkiem.
Sprawa MGP Garage i Buddy. Obaj mieli zostać zatrzymani
Według nieoficjalnych źródeł, także inny youtuber Bartłomiej Glinkowski - znany w sieci pod pseudonimem MGP - miał zostać zatrzymany, a samochody spod jego siedziby - wywiezione przez policję:
Był on zresztą już wcześniej oskarżany o oszustwa finansowe i kradzieże samochodów. Współpracował z wieloma znanymi influencerami, w tym właśnie z Buddą, promując projekt MGP Rent, czyli sieć franczyzowych wypożyczalni samochodów. Ta jednak nigdy nie powstała, a franczyzobiorcy stracili zainwestowane pieniądze, jak donosił Szalony Reporter w odcinku Szalonego Podcastu (co ciekawe został już usunięty z kanału).
- Kradzieże samochodów na myjni za pomocą duplikatów kluczyków i nadajników GPS.
- Oszustwa finansowe związane z MGP Rent - franczyzobiorcy wpłacali pieniądze, brali kredyty i leasingi, a biznes nie wystartował.
- Przywłaszczanie samochodów w ramach "sieci wypożyczalni" we Francji - właściciele odzyskiwali auta zniszczone lub w ogóle ich nie odzyskiwali.
- Zastraszanie i próby przekupstwa osób, które chciały nagłośnić sprawę.
Budda odciął się od Glinkowskiego, twierdząc, że ich współpraca ograniczała się do jednego konkursu i przebiegła wzorowo. Przeprosił osoby, które mogły paść ofiarą oszustwa. Zaznaczył, że żaden z jego widzów nie został oszukany i podkreślił swoją działalność charytatywną. Zaprzeczył oskarżeniom o pranie brudnych pieniędzy, powołując się na kontrole skarbowe.
Chcę zakończyć ten temat i zrobić to z klasą. W związku z tym, że ponad rok temu oznaczałem Instagrama MGP u siebie na socialach: jeśli ktokolwiek trafił tam za moim pośrednictwem, a następnie stracił jakiekolwiek pieniądze/został oszukany, a Bartek nie weźmie tego na siebie, to ja poniosę wszelkie straty i zwrócę te kwoty ewentualnym poszkodowanym. Decyzja ta jest podyktowana tym, że choć nie oznaczyłem nigdy bezpośrednio MGP RENT, to oznaczałem MGP. Nigdy nie oszukałem żadnego ze swoich widzów na jakiekolwiek pieniądze. Jeśli ktoś zrobił to, powołując się na mnie (bez mojej wiedzy), to dźwigam to na bary
- pisał wtedy Budda.
Wykop kontra Budda. Zalew oskarżeń
W połowie 2024 r. zapłonął serwis Wykop, gdy powołując się na publicznie dostępne informacje jeden z jego użytkowników zasugerował, iż Budda ma celowo wprowadzać widzów w błąd, kreując obraz osoby znacznie bogatszej i bardziej wpływowej niż jest w rzeczywistości. Opisał to na stronie budda777, którą analizowaliśmy w tekście na Rozrywka Spider’s Web. Oto skrót najważniejszych informacji.
Wątpliwości dotyczące własności samochodów
Autor strony budda777.cc, czyli użytkownik serwisu Wykop kryjący się pod pseudonimem 10kobla przytacza szereg przykładów samochodów prezentowanych przez Buddę jako jego własne, które w rzeczywistości zarejestrowane są na czeskie i słowackie spółki. Mowa tu m.in. o:
- Lamborghini Huracan STO, zarejestrowanym na spółkę Roslin Corp s.r.o. z Pragi. Autor podkreśla, że według czeskiego rejestru pojazdów właścicielem Lamborghini jest właśnie ta spółka, a nie Kamil Labudda ani żadna z jego firm. Co więcej Roslin Corp s.r.o. jest powiązana z galerią figur stalowych w Pradze, co nasuwa pytanie o rzeczywisty związek Buddy z tym samochodem;
- Lamborghini Aventador, wcześniej zarejestrowanym na spółkę leasingową Ayvens s.r.o., a następnie na Roslin Corp s.r.o. Autor przeanalizował czeski dowód rejestracyjny pojazdu zwracając uwagę na rubryki "Provozovatel" (użytkownik) i "Vlastnik" (właściciel). Na filmie Buddy, w którym twierdzi, że kupił Aventandora w dowodzie rejestracyjnym jako właściciel widnieje Roslin Corp s.r.o. Autor sugeruje, że Aventador mógł być częścią "kolekcji" powiązanej z projektem Illegal Night, w którym uczestniczył Budda;
- Rolls-Royce Cullinan, zarejestrowanym na spółkę Perfectmoto s.r.o. z Hawierzowa, której udziałowcem jest Artur B. Autor wskazuje, że Artur B. to nie przypadkowa osoba, ponieważ w spółce z nim powiązanej Budda zakupił quada Maverick X3. Wspólnie wybrali się też do Afryki. Artur B. jest powiązany z firmami zajmującymi się sprzedażą quadów i skuterów;
- Bugatti Veyron i Lamborghini Urus, prawdopodobnie zarejestrowanych na słowacką spółkę Marketing Group Slovakia s.r.o., której wspólnikami są Kamil Labudda i Przemysław B. Autor opiera się na komentarzach pod filmami Buddy, w których widzowie spekulowali na temat rejestracji tych samochodów na Słowacji.
10kobla sugeruje, że rejestracja tych samochodów na zagraniczne spółki może być formą optymalizacji podatkowej lub próbą ukrycia rzeczywistych dochodów. Prezentując te auta jako swoje Budda miałby w ten sposób budować fałszywy wizerunek osoby zamożnej.
Loterie
Budda organizował także loterie, w których nagrodami były samochody. Autor tekstu podaje jednak w wątpliwość pomysłowość Buddy i jego rolę jako organizatora, a także rzetelność i transparentność całego przedsięwzięcia.
Według autora strony próbującej rozliczyć Buddę pierwszą loterię na YouTube zorganizował Zbigniew Stonoga, a youtuber jedynie skopiował ten pomysł, zmieniając sposób losowania na rzutki. Pierwsza loteria Buddy, w której nagrodą było białe Audi S3 zakończyła się mocno kontrowersyjnie. Kamil miał otrzymać grzywnę za niepoprawne przeprowadzenie loterii bez zezwolenia. Ta wyniosła 40 tys. zł.
Za organizacją loterii mają stać firmy Lupulos Media, XFUN, WYDAWNICTWO INFLUI i INFLUI PUBLISHING, a Budda ma być jedynie twarzą tych przedsięwzięć. Wskazywane są zmiany wśród organizatorów loterii i brak sprawozdań finansowych w rejestrze sądowym. Jedynie spółka INFLUI PUBLISHING złożyła odpowiednie sprawozdanie, ale dotyczy ono poprzedniego zarządu, a nie tego, który jest odpowiedzialny za organizację loterii.
Dodatkowo autor zwraca uwagę na nieścisłości w wypowiedziach Buddy dotyczących loterii. Youtube wielokrotnie miał zapewniać, że dana loteria jest "ostatnią", po czym organizował kolejne. W przypadku drugiej "ostatniej" loterii autor wskazuje, że samochody zostały zakupione jeszcze przed jej oficjalnym ogłoszeniem, co sugeruje, że całe przedsięwzięcie było zaplanowane z wyprzedzeniem.
W Polsce organizacja loterii z nagrodami pieniężnymi lub rzeczowymi o dużej wartości jest ściśle regulowana przez państwo. Aby legalnie przeprowadzić taką loterię, bezwzględnie konieczne jest uzyskanie specjalnego zezwolenia od właściwych organów państwowych. Aby obejść te przepisy Budda i organizatorzy loterii stosują mechanizm loterii promocyjnej, w której nagrody są przyznawane w związku z zakupem towaru lub usługi. W tym przypadku towarem uprawniającym do udziału w losowaniu jest ebook.
Wybór ebooka jako produktu promocyjnego nie jest przypadkowy. Jako produkty cyfrowe ebooki są opodatkowane stawką VAT wynoszącą jedynie 5 proc., co znacznie obniża koszty organizacji loterii. Dodatkowo są łatwe w dystrybucji i mają ograniczone prawo do zwrotu, co minimalizuje ryzyko finansowe dla organizatorów.
Użytkownik Wykopu zwraca uwagę, że wartość ebooków oferowanych przez Buddę jest niska w porównaniu z ceną, jaką trzeba za nie zapłacić (199 zł). Trudno sobie wyobrazić, że ktokolwiek kupiłby ebooka o takiej tematyce za taką cenę, gdyby nie możliwość wygrania samochodu. Każdy ebook zawierał 10 losów. Można więc sądzić, że głównym celem zakupu ebooka był udział w loterii.
Warto dodać, że organizatorzy loterii promocyjnych muszą spełnić szereg wymogów formalnych, takich jak uzyskanie zezwolenia od Izby Administracji Skarbowej, zgłoszenie loterii do Urzędu Celno-Skarbowego, opublikowanie regulaminu loterii, itp. Niespełnienie tych wymogów może skutkować uznaniem loterii za nielegalną.
Działalność gospodarcza Buddy
10kobla przeanalizował również działalność gospodarczą Buddy, zwracając uwagę na jej powiązania z partnerką Buddy, Aleksandrą K., i sugerując unikanie podatków i pranie brudnych pieniędzy.
Firma fotowoltaiczna Solar Technica, którą Budda prezentował jako swoją, formalnie należała do Aleksandry K. Autor przytacza dowody na to powiązanie - identyczny adres firmy Solar Technica i Marketing Group (firmy Aleksandry K.), zarejestrowany kod PKD zgodny z branżą OZE, ogłoszenia o pracę zamieszczane przez Solar Technicę. Biznes przyniósł stratę w wysokości 2,25 mln zł, a urząd skarbowy zajął nieruchomość, w której mieściła się siedziba kanału Buddy.
Podobnie jest z wypożyczalnią samochodów 66 Rent/VordonCars. Autor wskazuje, że Budda nie miał zarejestrowanego kodu PKD związanego z wypożyczaniem samochodów, a mimo to prowadził taką działalność. Wiele samochodów z wypożyczalni 66 Rent uległo poważnym kolizjom, co zostało zinterpretowane jako potencjalne działanie mające na celu wyłudzenie ubezpieczenia. Niektórzy klienci skarżyli się na brak kontaktu z wypożyczalnią po wpłaceniu zaliczki.
Wykopowicz analizuje również historię wpisu Buddy w CEIDG, zwracając uwagę na brak kodów PKD związanych z działalnością na YouTube do 22 lutego 2023 r. Do tego czasu Budda nie był też czynnym podatnikiem VAT, mimo iż osiągał znaczne dochody z YouTube. Autor sugeruje, że dochody te mogły być przypisywane Aleksandrze K., która była zarejestrowana jako podatnik VAT od początku swojej działalności.
Przez jakiś okres startu YouTube'a, wszystkie samochody, nieruchomości przechodziły przez nią [Grażynkę - dop. red.]
- zdradził Budda.
Nieruchomości i samochody prezentowane przez Buddę jako jego własne w rzeczywistości należą do Aleksandry K. Mowa tu m.in. o nieruchomości, na której wybudowano siedzibę kanału, Dozelandzie oraz samochodach zakupionych od MGP. Autor sugeruje, że ten schemat może być wykorzystywany do unikania podatków lub prania brudnych pieniędzy.
Znajomość z MGP i wizyta w Monaco
10kobla opisuje związek Buddy z kontrowersyjnym youtuberem MGP, oskarżonym przez Szalonego Reportera (w usuniętym materiale) o kradzieże samochodów i wyłudzenia podatkowe.
Budda promował na swoim kanale Instagrama MGP, a także jego wypożyczalnię samochodów MGP Rent. Franczyzobiorcy MGP Rent twierdzą, że to właśnie Budda zachęcił ich do współpracy z MGP, która okazała się dla nich niekorzystna. Budda i MGP prowadzili wspólne szkolenia, a Budda zapraszał na nie swoich widzów. Wykopowicz sugeruje, że Budda mógł wiedzieć o rzekomej przestępczej przeszłości MGP, lecz mimo to kontynuował z nim współpracę.
Budda promował również loterię organizowaną przez MGP, w której nagrodą było Audi RS4. Okazało się, że samochód był po pożarze i mógł pochodzić z nielegalnego źródła. Tak podaje wykopowicz oraz strona autoDNA, która specjalizuje się w dostarczaniu raportów z przeszłością samochodów.
Budda odwiedził Marcina K. w Monaco, który został oskarżony o wyłudzenie 80 mln euro podatku VAT. Autor strony sugerował, że wizyta ta może świadczyć o powiązaniach Buddy z przestępczym światem.
Budda "zabierze wykopkom meblościanki"
W wywiadzie u Żurnalisty Budda dał jasno do zrozumienia, że nie zamierza tolerować hejtu i pomówień ze strony użytkowników Wykopu. Zapowiedział, że będzie pozywał osoby, które dopuściły się zniesławienia i naruszenia jego dóbr osobistych. Jego celem nie jest jednak wyłącznie obrona dobrego imienia czy też uzyskanie odszkodowania, ale przede wszystkim "dojechanie" hejterów, zmuszenie ich do poniesienia konsekwencji swoich działań i odczucia podobnej frustracji, jaką sam doświadczał, czytając ich komentarze.
Youtuber podkreślił, że jest gotów poświęcić znaczne środki finansowe na długotrwałe procesy sądowe, angażując wielu pełnomocników i wykorzystując wszelkie dostępne środki prawne, aby "ciągać ich po sądach, ile wlezie".
W ten sposób chce zmusić hejterów do straty czasu, pieniędzy i nerwów, a ewentualne odszkodowanie przeznaczy na cele charytatywne lub "na co będzie chciał". Symbolicznym wyrazem jego zemsty ma być zajęcie mienia hejterów przez komornika, nawet jeśli miałaby to być tylko "meblościanka". Budda traktuje to jako formę odwetu za czas, jaki hejterzy poświęcili na atakowanie go w internecie.
Pod koniec września użytkownicy Wykopu zwrócili się do posłów z prośbą o interwencję w sprawie loterii Kamila Labuddy, w której do wygrania były m.in. dom i samochody. Według nich akcja mogła omijać prawo naruszając państwowy monopol na prowadzenie loterii pieniężnych. Użytkownicy argumentowali, że e-booki, których zakup uprawniał do udziału w loterii nie miały realnej wartości rynkowej i służyły jedynie jako sposób na sprzedaż losów.
Wykopowicze obawiali się również o negatywny wpływ loterii na młodych odbiorców, którzy mogli być zachęcani do hazardu. Zaapelowali do posłów o podjęcie działań w Ministerstwie Finansów, skrupulatne weryfikowanie zgłoszeń takich akcji w Urzędach Skarbowych oraz złożenie zawiadomienia do prokuratury w sprawie braku sprawozdań finansowych po poprzedniej loterii organizowanej przez youtubera.
Budda o szantażu
Pod koniec września 2024 r. youtuber opublikował na Instagram Stories relację w sprawie szantażu, o którym po raz pierwszy poinformował swoich widzów w maju 2024 r. Grupa osób "groziła upublicznieniem rzekomych dowodów na jego nielegalne działania, takie jak pośredniczenie w wynajmie samochodów do Francji, oszustwa na biznesie fotowoltaicznym, a nawet groźby z użyciem broni, jeśli nie zapłaci im miliona złotych".
Sprawa zakończyła się sukcesem youtubera. Dwie osoby stające za szantażem zostały aresztowane i osadzone w więzieniu. Budda podkreślił w swoim oświadczeniu, iż nie spełnił żądań szantażystów próbującymi manipulować jego widzami. Zamiast płacić okup youtuber przeznaczył 1,3 mln zł na pomoc powodzianom, co spotkało się z pozytywnym odbiorem przez jego fanów.
W trakcie pisania tego tekstu sprawa jest jednak nadal w toku. Prokuratura przygotowała obszerny, liczący prawie 1800 stron akt oskarżenia, do którego Budda, jako poszkodowany ma pełen dostęp. Youtuber zapowiedział, że gdy nadejdzie odpowiedni czas, ujawni szokujące zeznania oskarżonych i świadków. Sąd przedłużył areszt zatrzymanym, uzasadniając decyzję obawą matactwa, podejrzeniem działania w zorganizowanej grupie przestępczej oraz brakiem okoliczności łagodzących.