Chce, żeby powstawały nowe polskie miasta. Wskazano nawet miejsce
Projekt wielkiego megamiasta przyszłości w Arabii Saudyjskiej się chwieje, więc może skorzystać z tej okazji i stworzyć podobną metropolię, ale w Polsce? Po wysłuchaniu propozycji jednego z rodzimych ekspertów skojarzenia z Neon nasuwają się same. U nas linią, do której przyklejone byłyby miasta, miałaby być… autostrada.
Gościem radia RMF FM był ekonomista Marcin Piątkowski. W rozmowie został zapytany o to, jak rozwiązać problem mieszkaniowy w Polsce. Pomysłem rozmówcy – „dość oryginalnym”, jak przyznał sam Piątkowski – jest wykupienie przez państwo gruntów znajdujących się wzdłuż autostrady między Łodzią a Warszawą.
Na tym terenie miałyby powstać zupełnie nowe miasta, w których ustalona zostałaby maksymalna cena za metr kwadratowy mieszkania
Piątkowski wyjaśnił, że budową bloków nie musiałoby zajmować się państwo. Deweloperzy mieliby przestrzeń do stawiania budynków, w których cena za metr kwadratowy nie przekraczałaby ustalonej kwoty. Podobne pomysły udało się zrealizować w Chinach czy Korei Południowej – przekonywał Piątkowski.
- Eksperymentujmy, skoro mamy problem mieszkaniowy! – zaapelował ekonomista.
Pomysł, delikatnie mówiąc, wywołał niemałe zdziwienie.
Skojarzenia z miastem The Line, budowanym w Arabii Saudyjskiej, pojawiają się same. Skoro jednak przy tamtej nitce wymieniono mnóstwo potencjalnych kłopotów, to nasza autostradowa nitka generowałaby ich jeszcze więcej.
Zacznijmy od podstawowego: miasta blisko autostrady już są. I co z tego?
Łowicz, Skierniewice, Żyrardów czy Grodzisk Mazowiecki mimo teoretycznych korzyści związanych z położeniem blisko autostrady, raczej nie są przykładami miast, w których wszyscy chcą mieszkać.
Oczywiście możemy powiedzieć, że to wina cen – np. pod koniec 2023 r. warszawska „Wyborcza” donosiła, że za mieszkanie w Grójcu 50 km od Warszawy płaci się już prawie tyle samo, co w znajdującej się w granicach stolicy Białołęce.
Mimo rosnących cen niektórych i tak przekonuje wizja szybszej spłaty kredytu, bo wciąż płaci się jednak nieco mniej niż w metropolii. W większych miastach pracują, w mniejszych śpią i żyją. Minusy? Oczywiste: trzeba zapłacić za paliwo i tracić czas na codzienne dojazdy. No i stać w korkach.
Już teraz mieszkańcy dojeżdżający do dużych miast w celach zarobkowych narzekają, że dobrze płatnych czy po prostu satysfakcjonujących stanowisk nie znajdzie się poza większymi ośrodkami. Czy nagle idealne miejsca pracy powstałyby w pobliżu autostrad, wraz z tanimi mieszkaniami w nowych miastach i miasteczkach? To chyba pytanie retoryczne.
Owszem, płaciłoby się mało. Ale za to stało w ogromnych korkach. Nie trzeba sobie tego wyobrażać, wystarczy w tygodniu spróbować wjechać do Warszawy czy wyjechać z Łodzi. Sam w piątek byłem w szoku, ile samochodów opuszcza stolicę województwa, by dojechać do „eski” i później rozjechać się w swoje strony. Zanim stało się to możliwe, autobus przebijał się przez korki dobre 40 min. I tak dzień w dzień? Współczuję tym, którzy są na to skazani.
Wyobraźmy więc sobie mieszkańca nowego, polskiego miasteczka znajdującego się w pobliżu A2. Po ciężkim tygodniu dojazdów z ulgą wita piątkowy wieczór. A po nim sobotni, leniwy poranek. Przeciąga się, podchodzi do okna, uchyla, by wleciało trochę powietrza i… słyszy nieustający szum samochodów.
Tracą na tym wszyscy: i mieszkańcy dużych ośrodków – bo ich miasta są głośne, zakorkowane, męczące – i dojeżdżający, bo przykładają rękę do tworzenia się korków, tracą czas i pieniądze na dojazdy.
Jeśli już budować nowe miasta, to wzdłuż torów
Coraz częściej czas przejazdu pomiędzy dużymi ośrodkami się skraca i pociąg potrafi być szybszy od samochodu. Idealnym przykładem, do czego prowadzi rozwinięta kolej, jest Łódzka Kolej Aglomeracyjna. Niedawno przewoźnik pochwalił się wzrostem pasażerów na linii Sieradz – Łódź. Trasę, którą samochód w najlepszym przypadku pokonuje w 51 min, pociąg potrafi przejechać nawet w 45 min. Efekt? Od stycznia do czerwca 2020 r. na tej linii jechało 424 tys. osób. W 2024 r. przez pół roku liczba pasażerów wyniosła 622 tys.
Dobrze skomunikowana, regularna kolej sprawia, że ludzie dojeżdżają do dużych ośrodków pociągami, a nie samochodem. Nie tworzą korków, nie generują hałasu, podróżują komfortowo i się przy tym nie męczą. Same korzyści.
Zdjęcie główne: Ilona Lablaika / Shutterstock.com