Rosyjskie służby odkryły, jak docierać do milionów ludzi. Kluczowy jest... Elon Musk
Wybory w demokratycznie rządzonych mocarstwach czy ważne wydarzenia kulturalne to fantastyczne okazje dla totalitarnych i krwawych reżimów do przeprowadzania propagandowych operacji. Jak skutecznie dotrzeć do jak największej liczby odbiorców? W rozpowszechnianiu rosyjskiej propagandy, raczej nieświadomie, pomaga sam Elon Musk.
Wkrótce w Stanach Zjednoczonych odbędą się wybory prezydenckie, w których głównymi kandydatami są Kamala Harris i Donald Trump. Choć Stany Zjednoczone to kraj dość odległy i jego polityka teoretycznie nie powinna być dla nas ciekawa - tak w tym przypadku wyniki wyborów mogą wpłynąć na kształt całego świata. Trwają wojny w Ukrainie i w Palestynie, w które Ameryka pośrednio jest zaangażowana, świat mierzy się z kryzysem klimatycznym - a to przecież tylko czubek góry lodowej spraw, w których przyszły prezydent USA będzie podejmował decyzje.
Nic więc dziwnego, że dzikie, totalitarne kraje pokroju Rosji i Iranu starają się wpłynąć na wyniki wyborów w Stanach Zjednoczonych. Kandydat Trump zapowiada bowiem chociażby bardziej przychylną politykę względem podupadłego imperium Putina, w tym wstrzymanie finansowej i wojskowej pomocy Ukrainie. Służby, by promować polityka o interesach zbieżnych z rosyjskimi, wykorzystują media społecznościowe do rozsiewania wszelkiego rodzaju propagandy, która mogłaby pomóc Trumpowi lub Rosji bądź Iranowi.
Czytaj też:
Sama powyższa informacja raczej nie jest niczym nowym. To, co jest ciekawe, to zmiana strategii rosyjskich służb. Redakcja Wall Street Journal przeprowadziła wnikliwe, wielotygodniowe i kosztowne śledztwo dziennikarskie w sprawie rosyjskich użytkowników z farm trolli. Wynika z niego, że ci nauczyli się przystosowywać do zmieniających się algorytmów odpowiedzialnych za promowanie danych wpisów w social mediach. Dzisiejszy agent wpływu to social media ninja i SEO-master. Czego nas może nauczyć?
Nie opłaca się tworzyć wiarygodnie wyglądających kont z masą followersów. To nieefektywne czasowo
Jak wynika ze śledztwa, rosyjskie farmy trolli przestały kreować internetowych influencerów, którzy najpierw zdobywali zaufanie swojej rosnącej publiki, by dopiero potem przestawić się na antyamerykańską, antyukraińską i prorosyjską retorykę. Tego typu konta na skutek pracy nad ich popularnością zdobywały duże zasięgi (czyli ich posty trafiały do dużej liczby odbiorców), ale też cała praca szła na marne, gdy fortel był odkrywany - a konta usuwane przez administrację usług społecznościowych, takich jak X. Rosyjska FSB wykoncypowała więc nową strategię.
Zamiast kreować wiarygodne konta, lepiej tworzyć mnóstwo kont śmieciowych. W przypadku wyborów prezydenckich Trump vs Harris, konta te są tworzone według szablonu na stereotypowego Amerykanina. Setki tysięcy małych kont, które mają znikomą wartość w ujęciu pozycjonowania. Jak je wykorzystać, skoro nikt ich nie obserwuje i mają bardzo niski prestiż?
Jak odkryli dziennikarze WSJ, strategią farm trolli jest podczepianie się pod konta cieszące się wysokim prestiżem. Wystarczy odpowiedzieć na post z takiego prestiżowego konta lub je cytować, by znacząco podbić potencjał danego posta i szansę, że ten pojawi się na ekranach innych użytkowników.
WSJ za przykład podaje uruchomioną przed kilkoma tygodniami przez FSB dezinformacyjną kampanią trolli, w której sugerowano, że rozmowy prezydenta Ukrainy z premierem Węgier mają na celu wciągnięcie drugiego kraju w konflikt zbrojny. Post o treści zaczynającej się od #Zelensky wants to force the #Hungarians to fight? Został dopisany przez tysiące kont w formie odpowiedzi do większości postów Donalda Trumpa Jr-a z roku 2022 i 2023. Jak się okazuje, algorytm podbija widoczność tych odpowiedzi nawet jeśli różnica w czasie między postem a odpowiedzią wynosi kilkanaście miesięcy. Losem wygranym na loterii jest zaś uzyskanie odpowiedzi lub innej interakcji ze strony prestiżowego konta. Wystarczy jedna odpowiedź VIP-a na X na dany propagandowy post, by ten niósł się po całym świecie.
Służby rosyjskie zdają się przy tym podejrzewać, że Elon Musk sztucznie podkręcił widoczność swojego profilu na X. Wydają się na tym żerować
To tylko teoria, prawdopodobnie podświadomie inspirowana wieloma złośliwościami (niestety zasłużonymi) względem ekscentrycznego miliardera i jego ego, tym niemniej rosyjskie służby zdają się w nią wierzyć, albo i zweryfikowały ich prawdziwość. Znaczna część tych fałszywych kont z farm trolli wykorzystuje bowiem właśnie profil Elona Muska, by podbić swoją widoczność.
Są na nim tak skupieni, że ignorują wszelki kontekst sytuacyjny. Posty doklejane do innych prestiżowych kont zazwyczaj mają jakiś związek z ich treścią. Nietrudno w social mediach znaleźć wypowiedź znanego dziennikarza, dajmy na to, sympatyzującej z Trumpem stacji Fox News i pod jego wypowiedź nadać komunikat propagandowy. Tym niemniej w przypadku Muska podczepiają się pod absolutnie wszystkie jego posty. W tym pod żarty czy wypowiedzi na temat technologii.
Co ciekawe, drugim profilem, który też jest wykorzystywany masowo i bez kontekstu jest profil Tuckera Carlsona, znanego amerykańskiego influencera politycznego, sympatyzującego z Putinem. Jako że Elon Musk był niedostępny, WSJ zwróciło się z prośbą o komentarz do Carlsona. - Czy to na pewno prawda? Ale i tak zaufałbym bardziej rosyjskiej farmie botów niż Wall Street Journal. Jest mniej sztywna ideologicznie – jak odpisał.
Wall Street Journal poprosiło też rzecznika prasowego usługi X o komentarz w związku z planami na moderację treści w usłudze. Elon Musk jako prezes X-a znacząco zredukował bowiem wydatki na rzeczoną moderację, przez co na dziś usługa w zasadzie przypomina karykaturę wolności słowa, gdzie bez trudu można trafić na pornografię, pirackie treści czy mowę nienawiści - co również oznacza, że X jest prawdopodobnie kompletnie nieprzygotowany na wojnę informacyjną w związku z nadciągającymi wyborami. Biuro prasowe X-a odmówiło komentarza.