REKLAMA

Zrobili spotkanie klasowe dla 500 osób. Obecność potwierdziło 200, przyszły 4. Dlaczego?

Wyobraź sobie, że organizujesz spotkanie klasowe i prawie nikt się nie pojawia. To właśnie spotkało bohatera tej historii. Dlaczego tak się stało?

Zrobili spotkanie klasowe dla 500 osób. Obecność potwierdziło 200, przyszły 4. Dlaczego?
REKLAMA

W szkole spędzamy mnóstwo czasu, przeżywamy pierwsze miłości, przyjaźnie i wpadki. Nic dziwnego, że spotkania klasowe po latach wywołują tyle emocji. To szansa, żeby wrócić do starych czasów, pogadać z dawnymi kumplami i zobaczyć, co u kogo słychać.

REKLAMA

500 osób, a na spotkanie przyszły cztery osoby

Jak myślisz, czy ludzie chcą się widzieć po kilkunastu latach? Na Reddita wpadł ciekawy wątek, gdzie autor opowiada o swoim rozczarowującym doświadczeniu ze spotkania klasowego po 10 latach.

Mimo że jego rok liczył ponad 500 osób i prawie 200 osób zadeklarowało chęć udziału na Facebooku, ostatecznie pojawiły się tylko 4 osoby - on, jego brat, organizator i jego znajomy. Co ciekawe, spotkanie było planowane z 6-miesięcznym wyprzedzeniem.

Czy ludzie myślą, że są zbyt dobrzy, by przyjść na swoje spotkanie klasowe? Czy może mieli złe doświadczenia w szkole średniej i wciąż żywią urazę? Szczerze mówiąc, nie oczekiwałem wiele od tego spotkania

- pyta w poście.

Had my 10 year reunion a few months ago. Despite having a 500+ graduating class and close to 200 people signing up on Facebook, only 4 people showed up. This includes myself, my brother, the organizer, and a friend of the organizer. I understand if you live too far but this was organized 6 months in advanced. Also the post from earlier this week really got me thinking. Do people think they are too good to go to their reunion? Did people have a bad high school experience and are just resentful? To be honest I didn’t expect much from my reunion. Even if it was just to say hi to people and take a group picture, but I was still disappointed.

EDIT: Typo

Sprawa wygląda jasno: prawie 40 proc. osób z roku zadeklarowało chęć przybycia na spotkanie, a ostatecznie nikomu nie chciało się ruszyć, aby spotkać się z kimś, kogo - najpewniej - nie widzieli od dekady.

Ci, którzy chcą spotkań żyją w przeszłości?

Czasami ci, którzy nalegają na spotkania klasowe, zdają się zapominać, że nie wszyscy podzielają ich sentyment do przeszłości. Dla wielu, szczególnie tych, którzy opuścili rodzinne miasto w poszukiwaniu nowych możliwości, powrót do miejsca, które kojarzy się z młodością, może być bolesnym przypomnieniem niespełnionych marzeń czy trudnych doświadczeń.

Spotkania klasowe często stają się areną dla tych, którzy pozostali w rodzinnym mieście, utrzymując bliskie relacje z dawnymi znajomymi. Dla nich to okazja do podtrzymania więzi, powspominania starych czasów i być może pochwalenia się osiągnięciami. Natomiast osoby, które wyjechały, zbudowały nowe życie i relacje, mogą nie odczuwać potrzeby powrotu do przeszłości.

Dla nich spotkanie klasowe może wydawać się sztuczne i wymuszone, a rozmowy z dawnymi kolegami i koleżankami mogą krążyć wokół tematów, które już dawno straciły dla nich znaczenie. Jak podsumował jeden z internautów: "Szczerze mówiąc, ze zdjęć, które widziałem z kilku ostatnich spotkań, wynika, że to po prostu ludzie, którzy nigdy nie wyjechali i tak widują się cały czas. W tym roku mamy 25-lecie i nawet nie organizujemy spotkania". Dla tych, którzy odeszli, szkoła średnia może być zamkniętym rozdziałem, do którego nie chcą wracać.

A może… nie chcą widzieć tych ludzi?

Powrót na stare śmieci i przypomnienie sobie starego życia to jedna część, ale rozwinięciem tego może być po prostu spotkanie osób, których naprawdę nie chcesz widzieć. Szkoła to nie tylko pierwsze miłości i przyjaźnie, ale też pierwsze zderzenia z okrucieństwem, odrzuceniem i przemocą.

Dla niektórych, spotkanie klasowe to jak wejście na pole minowe, gdzie za każdym rogiem może czaić się ktoś, kto kiedyś sprawił ból. Ktoś, kto ich wyśmiewał, poniżał, czy wykluczał z grupy. Po co wracać do tych traumatycznych wspomnień?

Na Spider's Web przeczytasz też o szkole:

A może to wina Facebooka?

Facebook to wirtualny plac zabaw, gdzie każdy może być, kim chce i powiedzieć, co chce, bez większych konsekwencji. To dlatego deklaracje uczestnictwa w wydarzeniach sypią się jak z rękawa. Klik, klik i już jesteś "obecny" na spotkaniu klasowym, koncercie ulubionego zespołu czy parapetówce u znajomego. Ale czy te wirtualne deklaracje mają jakiekolwiek przełożenie na rzeczywistość?

Okazuje się, że często nie. Facebook stworzył iluzję zaangażowania, gdzie łatwość potwierdzenia obecności nie idzie w parze z realnym działaniem. To jak z tymi znajomymi, których masz setki na liście, ale z którymi nie zamieniłeś słowa od lat. Tak samo jest ze spotkaniami - łatwo kliknąć "wezmę udział", ale znacznie trudniej wyjść z domu i faktycznie się pojawić.

Mam też uniwersalne wytłumaczenie

Co, jeśli spotkania klasowe to pieśń przeszłości, która została wyparta przez media społecznościowe. Te ułatwiają kontakt z osobami, z którymi naprawdę chcesz mieć kontakt? Kiedyś spotkania klasowe były jedyną możliwością, by dowiedzieć się, co słychać u dawnych znajomych, odnowić kontakty i powspominać dawne czasy

Dziś, w erze mediów społecznościowych, mamy stały dostęp do informacji o życiu innych, nawet tych, których nie widzieliśmy od lat. Możemy śledzić ich sukcesy, porażki, podróże i codzienne życie, nie ruszając się z domu. Łatwiej jest spojrzeć na ścianę na Facebooku i dowiedzieć się, że ktoś się zaręczył, urodził dziecko - czy się rozwiódł.

W dobie Facebooka, Instagrama i innych platform społecznościowych, spotkania klasowe stają się bardziej kwestią wyboru niż konieczności. Zamiast spotykać się z całą klasą, z którą łączą nas jedynie wspólne wspomnienia z przeszłości, możemy skupić się na utrzymywaniu relacji z tymi, którzy są nam naprawdę bliscy.

REKLAMA

Jak zauważył jeden z internautów: "Szczerze mówiąc, dzięki mediom społecznościowym wiemy, jak każdy sobie radzi i tak naprawdę chcemy widzieć tylko tych ludzi, których naprawdę lubimy. Nie potrzebujemy spotkań klasowych w taki sposób, w jaki potrzebowały ich starsze pokolenia".

Czyli, jeśli idziesz na spotkanie klasowe, to jesteś boomerem?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA