Oto Samsung Q930C. Zastanawiałeś się nad kupnem soundbara? Już nie musisz
Żyłem sobie we względnym komforcie, bez żadnych dodatkowych głośników, a teraz już wiem, że omijały mnie zupełnie nowe doznania. Czy warto kupić soundbar?
Nie ukrywam, że zatrzymałem się w odległych czasach, gdy dobre kino domowe kosztowało majątek, za który można było sobie kupić całkiem niezły samochód, a połączenie wszystkich głośników w jedną całość wymagało okablowania połowy salonu. Nie interesowałem się tematem grających belek, czy też jak mówią niektórzy grajbelek, zadowalałem się dźwiękiem płynącym z dosyć słabych głośników telewizora. Jednak zrobiłem sobie muzyczną krzywdę i podczas pewnego pokazu nowych i obecnych na rynku rozwiązań Samsunga zacząłem zadawać pytania o nagłośnienie i jak to działa.
Z rosnącym niedowierzaniem słuchałem o technologiach zaklętych w niewielkich urządzeniach, dowiedziałem się o tym, że już nie trzeba mieć kilometrów kabli w domu, a dodatkowo nawet we względnie niewielkim salonie da się stworzyć warunki do oglądania, które do tej pory były zarezerwowane tylko dla sal kinowych i melomanów z grubym portfelem.
Kilka tygodni po pokazie przy okazji realizacji innego materiału miałem okazję wypróbować absolutnie topowy zestaw nagłośnienia składający się z soundbara, głośnika niskotonowego oraz dwóch satelitek. Od razu zaznaczam – to jest artykuł dźwiękowego laika, jeżeli jesteś zaawansowanym użytkownikiem, który z pogardą patrzy na wszystkich, którzy nie używają złotych kabli, to możesz zamknąć kartę z artykułem, bo nic nowego tutaj nie znajdziesz, a jedynie zdenerwujesz się, że na świecie są jeszcze ludzie, którzy żyją w dźwiękowej jaskini platońskiej. Jeżeli jednak jesteś takim samym amatorem jak ja i zastanawiasz się, czy zakup soundbara ma sens, to zapraszam. Mamy wiele wspólnego.
Nie sądziłem, że zestaw grający robi aż taką różnicę
Mój leciwy telewizor jest wykorzystywany głównie do serwisów streamingowych, okazyjnego grania oraz oglądania od wielkiego święta tradycyjnej telewizji. Czasem z rozpędu wejdę na YouTube’a i puszczę coś na głośniki. Podejrzewam, że w podobny sposób korzysta większość użytkowników telewizorów. Przy okazji realizowania materiału porównującego konsolę miałem okazję korzystać z telewizora Samsung QN900C i soundbara Q930C. Oba urządzenia to absolutnie topowe rozwiązania w swojej klasie.
Podłączyłem soundbar do telewizora, instalacja zajmuje jakieś 35 s, z których większość czasu upływa na strategicznym rozmieszczeniu satelitek, bo wszystkie głośniki parują się automatycznie. Zestaw podłączony, odpalam, wybieram w opcjach dopasowanie dźwięku do przestrzeni, tak żeby algorytmy same dobrały odpowiednie ustawienia dla danego pomieszczenia i moja szczęka opada w dół. Akurat okres realizacji materiału zbiegł się z odkryciem przeze mnie wspaniałego serialu Yellowstone, w którym dźwięki budują klimat. Muzyka w intro, z głębokim basem, zaczęła poruszać czułe struny w mojej duszy, ale potęgę poczułem później, gdy po mojej lewej stronie z satelitek usłyszałem rżenie konia, poczułem się, jakbym znajdował się w centrum akcji, dokładnie w tym miejscu, w którym stał John Dutton. COŚ NIESAMOWITEGO. Musiałem napisać to caps lockiem, bo małe litery nie oddają pełni tego, co doświadczyły moje uszy. Leżąc wygodnie na kanapie, w skąpanym w ciemnościach salonie, gdzie jedynym źródłem światła był ekran, czułem się jakbym jechał właśnie przez prerię razem z bohaterami. Immersja była niesamowita. A ja nawet nie doszedłem do 25 proc. możliwości tego zestawu audio. Żeby usłyszeć pełną moc poczekałem do następnego dnia, gdy skończyła się cisza nocna, a hałas jest bardziej akceptowany.
O matulu
Jak to grało, niezależnie od tego, czy puszczałem kolejne kawałki na YouTubie, czy odpaliłem motoryzacyjne show. Ryk silników, który wypełnił mój salon był tak dobry, tak donośny, że do pełni szczęścia potrzebowałbym tylko zapachu spalin. Wibracje od głośnika niskotonowego przenikały moje ciało, satelitki odpowiadały za budowanie sceny, a dodatkowo soundbar Samsung podłączony do telewizora tego samego producenta, wykorzystuje głośniki telewizora jako kolejne kanały dźwiękowe.
Do tej pory żyłem w ciemności, wydawało mi się, że te wszystkie belki to sposób na wyciągnięcie dodatkowych pieniędzy od klientów, że głośniki telewizora są w zupełności wystarczające. Są, do momentu, gdy usłyszysz, że może być drastycznie lepiej. Wtedy okazuje się, że nawet audioabnegaci potrafią docenić jakość dźwięku.
Mówisz tak, bo miałeś rozbudowany zestaw
Przewidziałem ten argument w ewentualnej dyskusji, więc sprawdziłem kilka ustawień. Na początku odłączyłem satelitki, bo często spotykam zestawy składające się z belki plus głośnika niskotonowego. Śmiem twierdzić, że ten zestaw jest już optymalny dla większości użytkowników, bo we współczesnym kinie, ale również i tym starszym, bas potrafi zrobić różnicę w odbiorze danej sceny. Weźcie sobie najlepszy serial XXI wieku – Kompanię Braci. Odcinek dziejący się w lasach obok Bastogne z podbitymi basami buduje jeszcze gęstszą atmosferę grozy, bezsilności i ciągłego zagrożenia. A jeżeli chcecie coś nowszego to polecam Diunę. Uderzenia wabika na czerwie niosą się po całym mieszkaniu, macie wrażenie, że ten Shai Hulud zaraz wyskoczy wam z podłogi. Mój kolega zwykł mawiać, że bas musi łamać żebra, wtedy wiesz, że masz do czynienia z dobrym nagłośnieniem. I coś w tym jest. Im lepsze podbicie basów, tym pełniejsze wrażenia.
Ale wypróbowałem również opcję budżetową, na którą decyduje się znakomita większość Polaków, czyli sam soundbar, bez żadnych dodatkowych głośników. Czy taki setup ma sens? Oczywiście, nawet słabsza grająca belka będzie miała lepsza głośność i reprodukcję dźwięku, niż głośniki telewizora. W końcu mamy teraz trend na odchudzanie urządzeń, więc siłą rzeczy nagłośnienie też na tym cierpi. Lekarstwem na to jest właśnie soundbar, który może nie rozpieści melomanów, ale sprawi, że zwykli oglądacze będą zadowoleni. W końcu nawet oni zasługują na lepszy dźwięk.
A jaki soundbar wybrać?
Najlepszy na jaki was stać. Serio. Nie ma sensu bawić się w półśrodki, jeżeli stać was na zestaw taki, z którego korzystałem, to nawet się nie zastanawiajcie, tylko zamawiajcie. Wasze doznania filmowe wejdą na inny poziom. Jeżeli zdecydujecie się na wersję z samym głośnikiem niskotonowym, to i tak będziecie rozpieszczeni, a przy mocniejszej muzyce i niektórych filmach, cały blok poczuje, że ktoś tu ma naprawdę dobry sprzęt. Jeżeli wolicie rozwiązania budżetowe, to bierzcie sam soundbar, ale w tym przypadku zwróćcie uwagę na liczbę obsługiwanych kanałów. Co do zasady im więcej, tym lepiej.
Na koniec chciałbym przeprosić moich sąsiadów, bo w niektórych momentach sam czułem, że cały blok wibruje od głębokiego basu, ale absolutnie nie żałuję. Było warto, bo uświadomiło mi, że do pełni wrażeń potrzebuję zestawu grającego.
Więcej o soundbarach przeczytasz w: