Do pompy ciepła chciał dołożyć fotowoltaikę. Powiedzieli, że to popsuje widok z lotu ptaka
Eksperci zalecają, aby jeśli to możliwe łączyć pracę pompy ciepła z fotowoltaiką. Ekologiczne (i ekonomiczne) korzyści mogą zejść na dalszy plan, jeśli ważniejsza okaże się… estetyka. Tak jest w Suwałkach.
Suwalczanin nie może zamontować paneli fotowoltaicznych na dachu swojej kamienicy – informuje Radio Białystok. Na „nie” jest Podlaski Wojewódzki Konserwator Zabytków. Dlaczego?
Dostałem pozwolenie na pompę ciepła, ale nie otrzymałem zgody na panele, które zrobiły ją ekologiczną i opłacalną. Delegatura konserwatora zabytków stwierdziła, że będzie to zaburzało widok z lotu ptaka.
- opisuje sprawę Marek Sobczak, właściciel kamienicy.
Właściciel kamienicy twierdzi, że z gorszym widokiem zmagać się będą jedynie ptaki, drony oraz satelity
Za to okolica przynajmniej częściowo odetchnie, bo zmiana sposobu ogrzewania wyeliminuje dymiący komin. Niestety dobrze wiemy, że w polskich warunkach „kopciuchy” wyrządzają wiele szkód, co najlepiej pokazują filtry oczyszczaczy powietrza, gdy się je wymienia. Ich kolor po prostu przeraża.
Nigdy nie byłem w Suwałkach. Na Google Maps ulica Kościuszki wygląda całkiem uroczo, tym bardziej że zdjęcia robiono w ciepły dzień. Po obu stronach jest szpaler drzew, może podobać się zabudowa składająca się z niskich, eleganckich kamieniczek. Ulica niby jakich w Polsce wiele, ale jest w niej coś magicznego, pozytywnie nostalgicznego.
Być może konserwator zabytków ma rację myśląc, że panel trochę popsuje klimat kamienicy. Z drugiej strony niewykluczone, że instalacji i tak by się nie zauważyło. Dach jest po skosie, są drzewa, z niewielu miejsc z chodnika dałoby się ją pewnie dostrzec. Faktycznie fotowoltaiczne ekrany mógłby być widoczne przede wszystkim z lotu ptaka, ale czy aż tak bardzo przeszkadzałoby to mieszkańcom i turystom?
Więcej ważnych informacji o fotowoltaice przeczytasz na Spider`s Web:
Jest pewien paradoks w postrzeganiu wspólnej przestrzeni. Fotowoltaika na dachu zła, ale już takie „oflagowanie” sklepu jest w porządku.
Jasne, można powiedzieć, że akurat ten budynek nie jest zabytkiem, ale i tak odbiera mu się historyczny charakter i wygląd.
Nie oznacza to rzecz jasna, że każdy budynek można oszpecać, tłumacząc się ekologią czy wygodą mieszkańców
Mieliśmy przykład dworca we Władysławowie, którego pokryto sporymi agregatorami. W Gdańsku proboszcz kościoła św. Brygidy zamontował fotowoltaikę na dachu świątyni, nawet nie pytając się o zgodę konserwator zabytków. I wówczas posunął się za daleko.
Wydaje się jednak, że czasami warto szukać kompromisów.
- Trzeba troszczyć się o piękno tego świata, umieć nim gospodarować, by następne pokolenia mogły z niego korzystać. Czysta woda, powietrze, piękna zieleń, zwierzęta - to te czynniki pomogą nam przetrwać miliony lat – stwierdził ks. Guziałek, proboszcz parafii św. Floriana, który także zdecydował się na panele fotowoltaiczne na dachu kościoła. Ułożone były w kształt… krzyża.
Można się z duchownym zgodzić. Co nam z dzieł ludzkich rąk, jeśli środowisko, w którym ma się je podziwiać, będzie zanieczyszczone. I o ile trzeba znać umiar i nie zezwalać na instalację jak leci – tym bardziej że może to być z późniejszą szkodą dla użytkowników – tak może czasami warto zastanowić się, czy ważniejsza jest dusza i zachwyt nad pięknym budynkiem, czy... cóż, po prostu płuca? A jak wcześniej przyznawał w rozmowie z Radiem Białystok Jacek Juszkiewicz z komisji ekologii, kultury, sportu i turystyki, problem z kopciuchami w centrum miasta jest poważny.
Marek Sobczak zapowiada, że od niekorzystnej dla siebie decyzji będzie się odwoływał do skutku.