Szpital wytnie drzewa, żeby postawić farmę fotowoltaiczną. Oszczędzą 600 tys. zł rocznie, ale mieszkańcy wolą zieleń
W 2020 r. szpital w Elblągu za prąd zapłacił 2,5 mln zł. W 2023 r. rachunki za poprzednie miesiące łącznie wyniosły już ponad 4 mln zł. Podwyżka była spora, więc władze zaczęły zastanawiać się, gdzie szukać oszczędności. Ekologiczny pomysł na farmę fotowoltaiczną wzbudził jednak wiele emocji wśród okolicznych mieszkańców.
Ci zamiast zobaczyć za oknami drzewa, jak ma to miejsce teraz, nagle zaczęliby sąsiadować z panelami. „Taka inwestycja zniszczy mieszkańcom przydomowy azyl, który dawał im osłonę od hałasu szpitalnego, ukojenie i chłód” – mówił jeden z przeciwników inwestycji.
Od miesięcy mieszkańcy Elbląga chcą powstrzymać budowę farmy. Jak na razie bezskutecznie. Portal info.elblag.pl informuje, że Wojewódzki Szpital Zespolony ogłosił przetarg na wykonanie instalacji fotowoltaicznej.
Inwestycja ma pochłonąć 2,5 mln zł. Zakłada się, że później szpital na rachunkach oszczędzi rocznie 600 tys. zł. Z jednej strony mamy więc ekologiczne źródło energii i ekonomiczne korzyści, z drugiej ingerowanie w miejską przyrodę. Wprawdzie szpital nie wie jeszcze, ile drzew zostanie wyciętych – i zapowiada, że wycinka ma być ograniczona do minimum – ale wciąż mówimy tutaj o „dobrych” drzewach, które pójdą pod topór. A to właśnie stare, przyjęte drzewa są tak cenne w walce ze zmianami klimatu.
Pytanie nasuwa się samo. Coraz więcej budynków, w tym także publicznych, decyduje się właśnie na taki krok. Władze szpitala tłumaczą się jednak, że u nich taka opcja nie wchodzi w rachubę.
Wymogi wobec szpitali są coraz większe, zarówno medyczne, jak i pobytowe, aby temu sprostać, musimy poszerzyć naszą bazę. Naszym największym problemem, jest w tej chwili brak bazy lokalowej, która pozwoliłaby nam na nowe procedury oraz podwyższenie standardu pobytu pacjentów. Dlatego właściwie wszystkie dachy, po opinii rzeczoznawczy, mają być docelowo zagospodarowane nadbudową. Chcemy również zagospodarowywać teren, który jeszcze jest możliwy do zagospodarowania, a jest go coraz mniej. Jakiekolwiek budowle parterowe, a do takich trzeba zaliczyć fotowoltaikę, nie wchodzą w rachubę. To byłoby zajęcie terenu, możliwego do wykorzystania w inny sposób. Jedyny teren, który nam pozostaje, który możemy wykorzystać na fotowoltaikę to ta skarpa
– wyjaśniała kilka miesięcy temu cytowana przez info.elblag.pl Elżbieta Gelert, dyrektor WSZ w Elblągu.
To może chociaż na ścianach? Tak montuje się fotowoltaikę nawet na blokach. Dachy zostają wolne – i można na nich postawić np. maszty komórkowe, czerpiąc kolejne korzyści – a czysty prąd płynie do użytkowników. W tym przypadku problemem jest jednak lokalizacja. Władze szpitala wyjaśniają, że nie mają odpowiednio dużych powierzchni, aby panele pracowały efektywnie.
Więcej o przyszłości energetyki przeczytasz na Spider`s Web:
Próbą rozwiązania konfliktu jest propozycja szpitala, by na spornym terenie posadzić żywopłot. Odgradzałby panele od mieszkańców, zachowując przy tym namiastkę zieleni. Sprawa jest rozwojowa.
Fotowoltaika nie zawsze pomaga środowisku
Coraz częściej obserwujemy tego typu spory. Dotyczy to głównie dużych farm fotowoltaicznych, które chcą wkraczać także na zielone tereny. Jest to poważna ingerencja w przyrodę, ale ta paradoksalnie czasami na fotowoltaice zyskuje. Nie tylko dlatego, że prąd nie pochodzi z węgla – zamknięte, ogrodzone tereny (ale nie na tyle, aby nie mogła przedostać się sarna czy nawet jeszcze większe zwierzę) są spokojne, więc może kwitnąć dzikie życie.
Nierzadko przedmiotem sporu jest też sama estetyka paneli. W Suwałkach właściciel zabytkowej kamienicy chciał do pompy ciepła dołożyć instalację fotowoltaiczną, żeby stworzyć ekologiczne połączenie. Na przeszkodzie stanął konserwator zabytków. Niby panele są korzystne dla środowiska, ale czasami ekologia schodzi na dalszy plan.
zdjęcie główne: Abrada / Shutterstock.com