REKLAMA

Ukradli jej pieniądze i wzięli pożyczkę. Sąd: bank powinien zareagować szybciej

Nawet osoby związane z prawem bardzo często przyznają, że odzyskanie pieniędzy skradzionych przez cyberprzestępców bywa problematyczne. Coraz częściej jednak sądy stają po stronie ofiar, a nie banków, zwracając uwagę, że to instytucje finansowe powinny lepiej chronić swoich klientów.

sąd oszustwo
REKLAMA

Nie tak dawno informowaliśmy o przykładzie kobiety, na której dane wzięto pożyczkę. Sąd uznał, że pieniądze wyłudzono z banku, więc ofiara nie musi ich spłacać. Teraz Niebezpiecznik pisze o innym wyroku, w którym to poszkodowana może liczyć na zwrot skradzionych środków.

REKLAMA

W historii opisywanej przez portal kobieta została oszukana metodą "na dopłatę". W porę jednak zauważyła, że coś jest nie tak i zdecydowała się skontaktować z infolinią. Po 4 minutach rozmowy przedstawiciel banku zapewnił, że środki są bezpieczne – relacjonuje Niebezpiecznik – ale dotyczyło to tylko zastrzeżenia karty. Kobieta chciała również zablokować wychodzące z aplikacji transakcji. Dopiero po 12 minutach udało się tego dokonać.

W tym czasie pieniądze wypłacono Blikiem, oszuści zdążyli też wziąć pożyczki

Część przelewów bank zatrzymał, ale wypłaconych pieniędzy nie zgodził się oddać, choć kobieta zgłosiła reklamację. Dlatego też sprawa trafiła do sądu. Sąd Rejonowy zwrócił uwagę, że nietypowe działania na koncie – zmiana urządzenia zaufanego i szybka wypłata środków – powinny zwrócić uwagę banku. Co więcej, sam proces zgłaszania sprawy na infolinii trwał zbyt długo.

Bank chciał się bronić, więc sprawa trafiła do Sądu Okręgowego. W opublikowanym przez Niebezpiecznik uzasadnieniu sądu II instancji czytamy:

należy zgodzić się z Sądem Rejonowym, że choć powódka udostępniła dane logowania na skutek niezachowania niezbędnych środków ostrożności, to jednak następnie zrealizowała obowiązki, o jakich mowa w art. 42 ustawy o usługach płatniczych, a właściwa reakcja banku na dokonane zgłoszenie, czyli niezwłoczne zablokowanie dostępu do bankowości mobilnej, uniemożliwiłoby przestępcom dokonanie transakcji i zawarcie umowy o limit kredytowy.

Sąd dodał przy okazji, że "po dokonaniu zgłoszenia (…) płatnik nie odpowiada za nieautoryzowane transakcje płatnicze". Słowem: to wina banku, że ze wszystkim się ociągał i poniekąd pomógł przestępcom wyprowadzić pieniądze.

REKLAMA

Banki bardzo często zrzucają winę na klientów, zarzucając im "rażące niedbalstwo", przez które niezbędne dane trafiają do przestępców. Jednak metody cyberoszustów się zmieniają, a ich działania nie kończą się tylko na wypłacie środków z konta. Poszkodowani mogą więc liczyć na wsparcie prawników i w sądzie dochodzić swoich racji, bo sąd nie patrzy na kradzieże tak jednoznacznie jak banki.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA