REKLAMA

Motorola edge 40 pro oficjalnie w Polsce. Mam już ją w rękach i nie zamierzam wypuścić

Motorola konsekwentnie realizuje politykę, którą można streścić do słów: nowy miesiąc, nowy smartfon, ale za każdym razem są to ciekawe konstrukcje. Tym razem mamy przed sobą sztandarowy model, który nie dość, że wygląda dobrze, to jego cena jest przystępna. Motorola edge 40 pro robi świetne pierwsze wrażenie, a później jest już tylko lepiej.

Motorola edge 40 pro oficjalnie w Polsce. Mam już ją w rękach i nie zamierzam wypuścić
REKLAMA

Mam dziwną słabość do zakrzywionych ekranów w smartwatchach, nie zrozumiecie tego. Z punktu praktycznego nie ma to zbyt wiele sensu, bo taki telefon z racji konstrukcji jest bardziej narażony na uszkodzenia ekranu, na krawędziach robią się delikatne załamania obrazu, ale zapominam o tym wszystkim, gdy biorę taki telefon do ręki. To mój smartwatchowy crush, drugi po składanych konstrukcjach. Gdy dowiedziałem się, że na chwilę przed polską premierą dostanę dostęp do Motoroli edge 40 pro, to nie posiadałem się ze szczęścia. Wyczekałem kuriera, otworzyłem pudełko i znów mogłem się poczuć tak jak kiedyś, gdy stałem przed dylematem - tradycyjny Samsung Galaxy S7 czy Galaxy S7 Edge. Wtedy zwyciężył rozsądek, bo już w sklepie sprzedawca powiedział mi, że to zły pomysł, ale dzisiaj jestem starszy, silniejszy i bardziej niezależny, więc brałbym zakrzywiony ekran. Ale jak wspominałem - mało kto to rozumie.

Czytaj także:
- Motorola Moto G Stylus bez tajemnic. Tak wygląda Note za ułamek ceny
- Oto Motorola razr 2023 w pełnej krasie. Smoku jesteś piękny

REKLAMA

Dość o moich gustach, porozmawiajmy o Motoroli edge 40 pro

Smartfon występuje w Polsce w jednej konfiguracji, tj. 12 GB RAM i 256 GB pamięci na dane, ale za to w dwóch wersjach kolorystycznych: niebieskiej i szarej. Do mnie trafiła ta pierwsza. Smartfon może się pochwalić obecnie najszybszym procesorem na rynku - Snapdragonem 8 Gen 2.

Akumulator ma pojemność 4600 mAh i obsługuje ładowanie z mocą do 125 W, co oznacza, że pełne ładowanie trwa zaledwie 25 minut. Producent deklaruje, że smartfon wytrzymuje nawet 30 godzin na jednym ładowaniu, ale to sprawdzę dopiero w pełnej recenzji, bo kilka dni, z których część upłynęła na konfiguracji urządzenia, instalowaniu i aktualizowaniu aplikacji to zbyt mało, żeby wyciągnąć sensowne wnioski. Na pewno wytrzymuje więcej niż dobę, ale z racji tego, że ładuje się tak szybko, to go podładowuję przy okazji, bo nawet tego nie zauważam. Ładowarkę producent dorzuca do urządzenia, razem z delikatnym etui na plecki. Najwidoczniej do Motoroli nie dotarły jeszcze marketingowe kawałki o ekologii, którymi karmią nas inni producenci. I całe szczęście, że nie dotarły.

Wyświetlacz to poezja, wspominałem już o jego zakrzywieniu, ale oprócz tego ma kilka innych zalet. To panel pOLED o przekątnej 6,67 cala, rozdzielczości FullHD+ i częstotliwości aż 165 Hz. Obsługuje HDR10+ i Dolby Vision. Treści wyświetlane na tym ekranie są płynne, piękne i o świetnym kontraście. Ekran przykryty jest szkłem Gorilla Glass Victus, więc można korzystać z urządzenia bez większych obaw o zarysowania czy upadkami z niewielkiej wysokości. Ale i tak nie radzę tego testować w praktyce, szkoda ładnego ekranu. Duży plus za głośniki Dolby Atmos, które naprawdę dobrze grają.

Jak zwykle u Motoroli urządzenie działa pod kontrolą praktycznie czystego Androida 13, z lekką domieszką możliwości personalizacji przewidzianej Motorolę. Edge 40 pro działa szybko, nie zaobserwowałem w ciągu tych kilku dni zacięć, zwolnień itd. Podczas grania smartfon się nie nagrzewa nadmiernie.

Aparat robi robotę

Nie należę do klubu wybitnych fotografów mobilnych, nie zawsze udaje mi się uchwycić właściwy kadr, nie umiem za bardzo w te różne sztuczki, dzięki którym zaawansowani fotografowie potrafią nawet na słabym sprzęcie dokonać cudów. Ale pomimo tego umiem dostrzec kiedy aparat w telefonie sprawuje się dobrze, a tak dzieje się w tym smartfonie.

Aparat główny ma 50 megapikseli rozdzielczości, optyczną stabilizację obrazu, oprócz tego obsługuje funkcję, którą producent nazywa instant all-pixel focus, czyli autofokus, który wyostrza 32 razy więcej pikseli niż np. tradycyjna detekcja twarzy, co czyni go szybkim i dokładniejszym niezależnie od warunków oświetleniowych. Brzmi to trochę jak jakaś czarna magia, ale gwarantuję, że efekt jest bardzo dobry. Zapraszam na małą wycieczkę po świecie sztuki studenckiej.

Mam tego więcej.

Drugim aparat ma również rozdzielczość 50 megapikseli i pełni podwójną rolę - telefon wykorzystuje go do zdjęć ultraszerokokątnych oraz do zdjęć makro. Trzeci aparat ma 12 megapikseli do fotografii portretowej z teleobiektywem 2x.

Z przodu znajdziemy kamerę do selfie o rozdzielczości 60 megapikseli, a przy robieniu zdjęć wykorzystuje zaawansowane algorytmy, które czuwają nad odwzorowaniem kolorystyki. Tak wygląda portret w dzień:

Jeżeli chodzi o wideo, to producent chwali się zastosowaniem stabilizacji obrazu z blokadą horyzontu, czyli rozwiązaniem, które znamy chociażby z kamerek GoPro. Nie miałem jeszcze możliwości przetestowania tego rozwiązania, ale brzmi ciekawie. Oprócz tego w nagrywaniu znajdziemy kilka trybów takich jak video portrait, czyli nagranie z rozmazaniem tła, dual capture z trybem vlog, czyli nagrywanie równoległe z przodu i z tyłu. Natomiast sam tryb vlog polega na tym, że smartfon automatycznie wykrywa źródła dźwięku z przodu telefonu i wtedy wyświetla obraz z przedniej kamery. Gdy przestajemy mówić, to obraz jest z tylnej kamery, a gdy znów zaczynamy mówić, to widzimy obraz z obu. Brzmi to skomplikowanie, ale w praktyce jest dosyć ciekawe, aż nagram jakiegoś TikToka z tym.

REKLAMA

Polska cena urządzenia wynosi 4799 zł i wydaje się wręcz rozsądna za to, co oferuje smartfon. Pełna recenzja za jakiś czas, ale już teraz widzę, że Motorola edge 40 pro to bardzo ciekawa propozycja. No i ma zakrzywiony ekran, a jak wspominałem na wstępie: mam do takich słabość.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA