REKLAMA

W tym kraju media społecznościowe nie wpuszczą dzieci. Nawet rodzice nie pomogą

Niedawno TikTok postanowił, że każde konto użytkownika w wieku poniżej 18 lat automatycznie otrzyma dzienny limit czasu korzystania z ekranu. Będzie to godzina. Francuzi twierdzą, że to za mało i aby chronić młodszych użytkowników, w znaczący sposób utrudnią rejestrowanie się na portalach społecznościowych. A mówiąc wprost, sporej grupie po prostu to uniemożliwią. Nawet, jeśli rodzic powie inaczej.

dzieci
REKLAMA

Jak informuje w korespondencji z Paryża dziennikarka "Gazety Wyborczej" Marta Kielczewska-Konopka, Francuskie Zgromadzenie Narodowe przegłosowało prawo zakazujące osobom poniżej 13. roku życia rejestrowania się w mediach społecznościowych. Nastolatkowie w wieku 13-15 lat będą musieli mieć zgodę opiekunów. Twórcy aplikacji, którzy nie wdrożą stosownych zabezpieczeń i metod weryfikacji wieku, będą musieli liczyć się z karą w wysokości 1 proc. światowych obrotów.

REKLAMA

Poseł Laurent Marcangeli zwracał uwagę, że młodzi ludzie nie są chronieni przed problemami, jakie targają mediami społecznościowymi, jak choćby fałszywe wiadomości. Dodajmy do tego sam sposób wpływu social mediów, które działają na nasze mózgi tak, jak gra w jednorękiego bandytę. Przesuwając palcem po ekranie liczymy na nagrodę w postaci filmiku czy zdjęcia, które nas rozbawi albo zaciekawi. Z tą różnicą, że tutaj nagroda jest prawie zawsze, bo nawet jak nam coś się nie spodoba, to sekundę później już możemy zyskać.

- Badania naukowe dowodzą, że mózg rejestruje używanie urządzeń ekranowych jako przyjemność. Zatem już po pierwszym kontakcie z ekranami mózg na widok lub jakikolwiek zwiastun tej przyjemności reaguje wyrzutem dopaminy, neuroprzekaźnika zwanego też hormonem przyjemności. Sprawia to, że nie musimy się za każdym razem zastanawiać, czy coś jest fajne, tylko po to sięgamy, bo ośrodek nagrody pamięta, że to jest fajne – mówi w rozmowie ze Spider's Web+ Magdalena Bigaj, prezeska Instytutu Cyfrowego Obywatelstwa.

Fundacja Dbam o Mój Z@sięg jesienią opublikowała raport związany z tym, jak młodzi ludzie korzystają z sieci i ogólnie nowej technologii. Wnioski były mało optymistyczne. Na przykład przeciętny wiek inicjacji związanej z używaniem własnego smartfonu kształtuje się na poziomie 10,2 lat i jak przewidują autorzy badania, będzie się obniżał.

Co dziesiąty badany deklaruje, że korzysta z telefonu praktycznie cały czas. Efekt: 24,7 proc. uczniów czuje się uzależnionych od swojego smartfonu. Prawie połowa wszystkich badanych osób odczuwa niepokój, kiedy nie ma przy sobie swojego telefonu. Na tym problemy się nie kończą: około 15-20 proc. badanych uczniów przejawia wyraźne symptomy samotności życiowej. Okazuje się, że ten niepokój "w dużej mierze zależy od oceny relacji rodzinnych", jednak jak podkreślają autorzy wpływ ma również natężenie fonoholizmu, syndromu FOMO czy natężenie postawy always on. Słowem: im częściej ktoś korzysta z telefonu, tym rośnie prawdopodobieństwo, że będzie nieszczęśliwy.

Takich badań jest więcej. Na przykład kontakt z mediami społecznościowymi doprowadził do tego, że u 32 proc. nastoletnich dziewczyn pogłębił się brak akceptacji własnego ciała, a u 17 proc. nastoletnich dziewczyn doszło do wzmocnienia zaburzeń odżywiania. Co ciekawe, o tych badaniach wiedział Facebook, ale nic z tą wiedzą nie zrobił. Ewentualny zysk był ważniejszy, niż zdrowie młodych użytkowników.

Z raportu NASK o ochronie dzieci w sieci dowiadujemy się, że ponad 72 proc. dzieci i młodzieży deklaruje, że w internecie łatwo jest znaleźć treści o charakterze pornograficznym. Połowa przyznaje, że choć raz je oglądała. Średnia wieku ankietowanych,  którzy pierwszy raz widzieli treści pornograficzne, wynosi niespełna 11 lat.

Czy restrykcyjne prawo wprowadzone we Francji sprawi, że uda się uratować młodzież przed szkodliwymi treściami? Pewnie nie, bo zakazany owoc smakuje najlepiej, a dostęp do pornograficznych materiałów można uzyskać bez dostępu do sieci, o czym wie każdy wychowany w epoce przedinternetowej.

Nie da się jednak ukryć, że potrzebujemy takich działań i dyskusji. Ostatnie lata to przymknięcie oka na to, co działo się na platformach społecznościowych. Winę ponoszą politycy, ale i sami rodzice. Wróćmy do raportu NASK: blisko 60 proc. młodych ankietowanych twierdzi, że ich rodzice nigdy nie przeprowadzili z nimi rozmowy na temat oglądania pornografii. Tylko rodzi się pytanie: jak dorośli mieli nauczyć zdrowego podejścia do życia w sieci, skoro sami nie bardzo wiedzą, jak się w tej cyfrowej rzeczywistości poruszać.

Czy telefony szkodzą młodym mózgom?

W kontekście zagrożeń wymienia się głównie to, co w internecie dostępne jest na wyciągnięcie ręki: pornografia, przemoc, hejt, kłamliwe treści. Ale czy samo korzystanie z telefonów może mieć negatywny wpływ na zdrowie? Teoretycznie fakt, że ktoś patrzy się w świecący ekran przed snem, śpi później gorzej, a gorszy sen to większe prawdopodobieństwo zniszczenia sobie zdrowia. Choćby z tego powodu mówimy o sporym niebezpieczeństwie. Dodać można do tego niewłaściwą postawę czy wyparcie aktywności fizycznej.

Dlatego WHO radzi, aby dzieci poniżej 1 roku życia i w pierwszym roku życia nie powinny być w ogóle eksponowane na ekran. Dla dzieci w wieku od 2 do 4 lat czas przed ekranem - zawsze pod kontrolą osoby dorosłej - nie powinien przekraczać 1 godziny dziennie (choć im mniej, tym lepiej), a dla dzieci w wieku od 5 do 17 lat czas przed ekranem nie powinien przekraczać 2 godzin dziennie. Jak daleko od tego jesteśmy, pokazują badania.

Co jednak ciekawe, popularny neurobiolog David Eagleman, autor popularnonaukowych książek o funkcjonowaniu mózgu, w swojej publikacji "Livewired", pisał, że trudno jest jednoznacznie dowieść, czy wczesne korzystanie z telefonów wpływa jakoś na mózg dzieci. Ciężko  "przypisać daną zmianę w mózgu do konkretnego czynnika", bowiem każde pokolenie czy grupę nastolatków z innych krajów dzielą takie rzeczy jak dieta, poziom zanieczyszczenia czy w końcu dobrobyt. Po prostu:

Jako ludzkość nie dysponujemy grupą porównawczą, do której można by odnieść obserwacje związane z mózgami osób "cyfrowych".

REKLAMA

Za to nie da się ukryć, że internet ma też swoje pozytywne strony, z łatwym dostępem do informacji na czele. Nie chodzi więc o to, aby zakazywać albo potępiać, ale zmienić nasze podejście. Jak słusznie zauważyła Małgorzata Bigaj, starsze pokolenie "popełnia więcej błędów, ponieważ przyjęliśmy postęp technologiczny z dobrodziejstwem inwentarza". Teraz musimy to prostować, ustalając, że media społecznościowe bez kontroli nie są dobrym miejscem dla młodych ludzi – podobnie jak nie jest nim ciemna ulica w podejrzanym zakątku miasta. Jakoś wzbraniamy się przed tym, by posyłać dzieci bez opieki w niebezpieczne dzielnice, ale nie przeszkadza dorosłym to, że ich pociechy same są w sieci, gdzie natknąć mogą się na równie niebezpieczne treści.  

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA