Recenzja ASUS ROG Strix SCAR 18: Cyberpunk 4K w 60+ fps w laptopie, bariera pękła
Skok wydajnościowy jest gigantyczny. Laptop firmy ASUS z układem RTX 4090 przekracza magiczną barierę 4K 60 fps bez wspomagaczy typu DLSS, chociaż samo DLSS 3.0 to absolutna rewolucja. Bardzo pozytywnie zaskakuje też kultura pracy, chociaż sprzęt za ponad 20 tysięcy złotych ma kilka odczuwalnych wad projektowych.
Stało się! Kluczowa granica została przekroczona. Laptopowy Cyberpunk 2077 w natywnym 4K z 60+ klatkami na sekundę jest rzeczywistością. Bez wspomagania DLSS i z maksymalnymi ustawieniami wizualnymi. Dotychczas była to technologiczna bariera nie do pokonania. Wraz z mobilnymi układami RTX 40 nareszcie się to zmienia, a jednym z pierwszych producentów mobilnych bestii zdolnych do tego wyczynu jest ASUS z jego 18-calowym monstrum (that's wiat she said).
ASUS ROG Strix SCAR 18 kosztuje ponad 20 000 złotych, oferując w zamian POTĘGĘ.
Chociaż mobilne układy RTX 40 są odczuwalnie mniej wydajne względem stacjonarnego, pełnowymiarowego rodzeństwa, wciąż stanowią rewolucję. Odnoszą bowiem sukces tam, gdzie zawiodły mobilne RTX-y 30: w natywnej rozgrywce 4K z zachowaniem ponad 60 klatek na sekundę w tych najbardziej zasobożernych produkcjach. Doskonale widać to na przykładzie laptopa ASUS ROG Strix SCAR 18, z którym udałem się w podróż do futurystycznego Night City.
Testowy ASUS ROG Strix SCAR 18 został wyposażony w układ GeForce RTX 4090 16 GB GDDR6, procesor Intel Core i9-13980HX oraz 32 GB pamięci operacyjnej DDR5. Do tego dochodzi SSD 2 TB na dane. Podłączając laptop do zewnętrznego monitora 4K, uzyskałem następujące wyniki w wymagającej polskiej produkcji:
Cyberpunk 2077, Ultra, 4K:
- Ultra, DLSS Off, RT On: Full - 33 fps
- Ultra, DLSS Off, RT On: Min: - 62 fps
- Ultra, DLSS Off, RT Off - 61 fps
- Ultra, DLSS On: Balans, RT Off - 139 fps
- Ultra, DLSS On: Balans, RT On: Full - 111 fps
- Ultra, DLSS On: Balans, RT On: Min - 136 fps
Co niesamowite, Cyberpunk 2077 zachował średnią płynność powyżej 60 klatek nawet z włączonym minimalnym ray tracingiem. Dopiero pełne śledzenie promieni w czasie rzeczywistym, które w CP2077 jest niezwykle szeroko zaadaptowane i niezwykle obciążające dla układu, zredukowało płynność do ponad 30 klatek. Dla wielu to wciąż grywalna granica, chociaż dla mnie 60 klatek jest absolutnym minimum.
DLSS 3.0 jest rewolucją. To musi być nowy standard, obowiązkowo wykorzystywany przez twórców gier.
Układy RTX 40 jako jedyne wspierają nową generację DLSS i to właśnie nieoczekiwanie ta funkcja - poza doładowaniem surowej mocy - może przemawiać za kupnem nowego układu bądź nowego laptopa. Tylko spójrzcie, ile klatek dodaje DLSS 3.0 w oparciu o uzyskane przeze mnie wyniki. To jest skok o 100 proc. Coś niesamowitego. Zwłaszcza, że mówimy o DLSS działającym w trybie zbalansowanym zamiast wydajnościowego.
Co najlepsze, DLSS 3.0 nie powoduje tak odczuwalnej redukcji w ostrości oraz klarowności oprawy jak wersja 2.0. Przeciwnie, na ekranie 4K w trybie zbalansowanym różnic musiałem szukać z nosem na panelu. Poprzednia generacja DLSS działa tutaj odczuwalnie gorzej, a różnice są szybciej i łatwiej dostrzegane. Na ekranie samego laptopa defektów wywołanych DLSS w zasadzie nie ma.
Po stronie użytkownika DLSS 3.0 tworzy więc coś na kształt magii: przesuwasz suwak, obraz wygląda tak samo dobrze, a z twoich 60 klatek na sekundę nagle robi się tych klatek 120. Kapitalna sprawa. Dlatego szkoda, że wciąż tak mało gier wspiera DLSS trzeciej generacji. W niedalekiej przyszłości to powinien być standard. Mało które rozwiązanie daje tak gigantyczny uzysk, składając tak mało na ołtarzu kompromisu.
W parze z wielką mocą idzie wielki ekran. W proporcjach 16:10 i odświeżaniem na poziomie aż 240 Hz.
Jednym z najlepszym elementów laptopa ASUS ROG Strix SCAR 18 jest jego ekran. Matowy panel IPS w rozdzielczości 2560 na 1600 pikseli ma aż 18 cali przekątnej i zawrotne 240 Hz maksymalnej częstotliwości odświeżania obrazu. Do tego dochodzą moje ulubione proporcje 16:10, a także bardzo solidna jakość wyświetlanego obrazu. Ale po kolei:
Dlaczego uwielbiam ekrany 16:10? W przypadku sporych laptopów - a taki bez wątpienia jest nowy Strix - dodatkowa przestrzeń w pionie realnie przekłada się na większy komfort podczas pracy i zabawy. Przestrzeń robocza staje się odczuwalnie większa, pozwalając zmieścić więcej okien. No i rewelacyjnie spisuje się w grach wideo, zwłaszcza tych strategicznych, pozwalając dostrzec więcej na jednym ekranie. Większy zakres w pionie świetnie sprawdza się podczas wyświetlania map w takich seriach jak Europa Universalis czy Cywilizacja.
Dyskusyjna może być natomiast kwestia rozdzielczości. Dlaczego ASUS zdecydował się na standard WQXGA, skoro laptop ma wystarczającą moc do uruchamiania najbardziej zasobożernych produkcji w 4K z maksymalnymi ustawieniami? Przypuszczam, że gdyby producent zamontował panel 4K, nie mógłby oferować 240 Hz odświeżania zachowując tę samą cenę. Z kolei 4K w laptopie - nawet 18-calowym - to trochę overkill. Dlatego osobiście wolę QHD/240 Hz, który maksymalnie wykorzystam w Valorancie, Rainbow Six Siege i CS:GO, z opcjonalną możliwością podłączenia laptopa do zewnętrznego monitora 4K, gdzie to 4K naprawdę będzie robiło robotę.
Chociaż od zeszłego roku choruję na ekrany OLED w laptopach, zastosowany panel IPS jest naprawdę dobry. Nie tylko w obszarze jasności (500 nitów to jak na laptop bardzo przyzwoita wartość) oraz szybkości, ale również kolorów, a nawet kontrastu. Czernie są naprawdę niezłe jak na techniczne możliwości LCD, ale najlepsze wrażenie robią barwy. Pełne pokrycie CDI-P3 idzie w parze z certyfikatem Pantone, uzyskanym solidną kalibracją wstępną przed zapakowaniem sprzętu do kartonu. Do tego dochodzi wsparcie dla Dolby Vision oraz Nvidia G-Sync.
Nie jestem za to oczarowany projektem obudowy oraz wyglądem urządzenia. Boli mnie układ portów.
ASUS zawsze produkował solidne, wytrzymałe, a do tego nieźle wyglądające laptopy. Dlatego nieco dziwi mnie bryła 18-calowego Strixa. Na pierwszy rzut oka jest zachowawcza i elegancka tak jak lubię. Jednak drobne detale, jakie jak ukośny pasek z logo ROG przebiegający na prawo od panelu dotykowego i ten sam pasek biegnący przez klapę obudowy nie dodają szyku sprzętowi za ponad 20 tysięcy. Kojarzą się ze zbędnym "gamingowym" tłoczeniem, byle tylko coś nanieść na powierzchnię laptopa.
Nie zachwyciło mnie też półprzezroczyste plastikowe obicie boków, frontu i tyłu laptopa, umożliwiające dostrzeżenie LED-owych pasów. Rozumiem zamysł, lecz inni producenci laptopów mają ten element lepiej wykonany. Zwłaszcza patrząc na plastikowy element od boku, efekt wydaje się dosyć tani i tandetny. Kompletnie nie pasuje mi to do solidnego stylu ASUS.
Jestem za to zadowolony z klawiatury. Szerokie przestrzenie między klawiszami pozwalają zachować wielką precyzję w grach wideo, chociaż gorzej spiszą się podczas pisania. Do tego blok numeryczny oferuje kontrolę nad takimi produkcjami jak Microsoft Flight Simulator, gdzie funkcji i możliwości zawsze jest zbyt wiele w stosunku do klawiszy. Doceniam też, że moduł kamerki jest osadzony na nieco wystającym elemencie ramy ekranu, dzięki czemu zamkniętą klapę bardzo łatwo podnieść jedną dłonią.
Boli mnie natomiast ułożenie portów. Jestem rozczarowany tym, że ASUS ROG Strix SCAR 18 nie ma żadnych wejść/wyjść z tyłu obudowy. To najlepsze miejsce dla gniazda zasilania, portów wideo czy gniazda Ethernet. Użytkownik może zaoszczędzić wiele miejsca na biurku, chowając zbędne okablowanie za laptopem. Takie rozwiązanie ma sens szczególnie w przypadku mocnych jednostek, wartych podłączenia do dużego zewnętrznego monitora. Sama liczba portów również pozostawia wiele do życzenia: tylko dwa gniazda USB-A, jedno HDMI 2.1 oraz dwa gniazda USB-C (w tym jedno DP i PW) to o wiele za mało. Do tego dochodzi port audio/mikrofon i RJ-45. Słabizna.
Za to kultura pracy jest wyjątkowa. ASUS ROG Strix SCAR 18 wybija się na tle konkurencji.
W ciągu tego miesiąca przez moje ręce przeszły cztery laptopy z układami RTX 4090. Wśród nich opisywany właśnie ASUS ROG Strix SCAR 18 jest zdecydowanie najcichszy. Gdy po prostu przeglądam Internet czy korzystam z systemowego eksploratora, sprzęt nie wydaje z siebie żadnego szumu. Jest bezszelestny niczym MacBook Air. To wszystko w domyślnym trybie działania, bez aktywacji profilu Silent Mode.
Oczywiście magia pryska zaraz po włączeniu gry wideo, a pomieszczenie wypełnia się szumem aż trzech wentylatorów. Jednak nawet ten hałas jest diametralnie mniejszy niż w przypadku zbliżonych osiągami laptopów konkurencji. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym, jak cichy jest ASUS ROG Strix SCAR 18 w porównaniu do innych sprzętów w swojej klasie. Siedząc z boku, łatwo zapomnieć, że laptop jest włączony, gdy ktoś wykonuje na nim proste zadania w przeglądarce czy edytorze tekstowym.
Chociaż laptop jest cichy, nie oznacza to, że nie oferuje odpowiedniego chłodzenia, narażając użytkowników na throttling. Temperatura procesora nie przekracza 90 stopni Celsjusza, z kolei temperatura karty graficznej nie dochodzi do 80 stopni. Uzyskane wartości były mierzone podczas kilku bezwzględnych godzinach w Night City przy QHD oraz 4K. Goręcej więc raczej nie będzie.
ASUS ROG Strix SCAR 18: Wielka moc. Wielki i świetny ekran. W takiej sobie obudowie.
ASUS udowodnił, że 18-calowe laptopy QHD+ do gier wyposażone w topowe układy RTX 40 świetnie spisują się w praktyce. Jestem zachwycony surową mocą, uzyskiem DLSS 3.0 oraz wielkim panelem 240 Hz w proporcjach 16:10 z bardzo dobrymi kolorami. Do tego dochodzi absolutnie bezkonkurencyjna kultura pracy.
Największe zalety:
- Surowa moc: Cyberpunk 2077 na Ultra i z 4K w 60+ fps
- DLSS 3.0 to rewolucja
- Świetny 18-calowy ekran 16:10
- Bardzo cichy jak na taką bestię
Największe wady:
- Design nie zachwyca
- Zdecydowanie za mało portów, kiepski ich układ
- Plastikowa obudowa wokół klawiatury i panelu dotykowego
To świetne wrażenie psuje nudna obudowa o plastikowym wykończeniu, tworząca efekt taniości. Liczba portów również jest skandalicznie niska, a brak gniazd z tyłu obudowy w laptopie za 20 000 złotych po prostu nie przystoi. Z tych powodów Strix 18 staje się nieco nierówny. To zaskakuje, bo ASUS zazwyczaj oferuje niezwykle dobrze przemyślane konstrukcje.
Szybko się o tym jednak zapomina, jadąc przez Night City w 60+ klatkach w natywnym 4K.