Porażka tego testu nuklearnego była przestrogą dla świata
To nie był kolejny test nuklearny. To był bezprecedensowy eksperyment, który miał na celu odkrycie granic możliwości broni jądrowej. Jednak jego wyniki zaskoczyły nawet projektantów tej bomby. To była największa wówczas eksplozja wywołana przez człowieka. Ładunek wybuchł z mocą trzy razy większą, niż zakładano i wywołał radioaktywną katastrofę.
W latach 50. XX wieku Stany Zjednoczone i Związek Radziecki toczyły rywalizację w wyścigu zbrojeń, a technologia broni jądrowej była kluczowa dla osiągnięcia przewagi militarnych. Liczyła się większa eksplozja. Ten, kto miał większą bombę, uznawany był za lidera wyścigu. To właśnie dlatego amerykańskie wojsko postanowiło przeprowadzić serię testów z użyciem coraz potężniejszych bomb jądrowych. Chodziło jednak nie tylko o samo zrobienie bomby, ale także zmieszczenie się w określonej masie, tak aby mógł ją przenieść samolot.
Castle Bravo był pierwszym z serii testów wysokowydajnej broni termojądrowej przeprowadzonych przez Stany Zjednoczone na atolu Bikini na Wyspach Marshalla w ramach operacji Castle. Bomba była pierwszą bronią napędzaną deuterkiem litu. Była to dwustopniowa bomba jądrowa, która używała jako zapalnika mniejszej bomby atomowej.
Bombę nazwano Shrimp (Krewetka). Ważyła 10,7 tony i miała 456 cm długości, więc idealnie mieściła się w bombowcu. Generałowie byli zachwyceni. Moc ładunku naukowcy oszacowali na 5 megaton. Dla porównania bomba rzucona na Hiroshimę miała moc 15 kiloton.
Czas apokalipsy
Bomba została zamontowana na sztucznej wyspie zbudowanej na rafie niedaleko wyspy Namu, na atolu Bikini. O godzinie 06:45 czasu lokalnego, 1 marca 1954 r. nastąpiła detonacja.
Jak opisać to, co się wówczas stało? Wszystkie słowa wydają się zbyt małe przy tym pokazie totalnej destrukcji i nieokiełznanej energii. Kiedy bomba została zdetonowana, w ciągu jednej sekundy powstała kula ognia o średnicy ponad 7 km. Przerażająca, monstrualnych rozmiarów pomarańczowa kula, w której wnętrzu i okolicy wszystko wyparowało. Wokół niej pojawiły się pierścienie kondensacyjne, nadając widowisku upiornego piękna.
Gigantycznych rozmiarów grzyb, symbol atomowej zagłady, w ciągu zaledwie minuty miał 14 km wysokości. Po 10 minutach osiągnął 40 km wysokości, a jego "kapelusz" miał aż 100 km średnicy! Kula ognia była widoczna na atolu Kwajalein oddalonym o 450 km.
Tymczasem na wodzie przemieszczała się z prędkością 100 m/s fala uderzeniowa zmiatająca wszystko na swojej drodze. Krater po wybuchu miał dwa kilometry średnicy i 75 m głębokości.
Obserwatorzy szybko zrozumieli, że coś jest mocno nie tak. Tym czymś była przerażających rozmiarów eksplozja. Naukowcy przewidzieli siłę wybuchu równą 5 megatonom ekwiwalentu trotylu, ale względu na wady projektowe, ostateczna moc wybuchu wyniosła 15 megaton, co stanowiło około 1000 razy większą siłę wybuchu niż bomba atomowa zrzucona na Hiroszimę.
Wybuch bomby Castle Bravo okazał się silniejszy niż oczekiwano z kilku powodów. Przede wszystkim, bomba ta była zaprojektowana w taki sposób, aby wykorzystać reakcję termojądrową, która uwolniłaby znacznie większą ilość energii niż w przypadku bomby atomowej. Jednak projektanci nie uwzględnili jednego ważnego czynnika - izotopu litu-7 w paliwie bomby. Błędnie uznano go za obojętny!
Lit-7 jest izotopem, który wchodzi w reakcję termojądrową i może znacznie zwiększyć moc wybuchu bomby wodorowej. Jednak jego obecność nie była uwzględniona w pierwotnych obliczeniach, co doprowadziło do monstrualnej eksplozji.
Kolejnym czynnikiem było zastosowanie w bombe Castle Bravo niezwykle silnego materiału - izotopu litu-6, którym nie posługiwano się w poprzednich testach broni termojądrowej. Lit-6 sprawił, że eksplozja była dużo bardziej intensywna i skutki promieniotwórcze były znacznie poważniejsze, niż się spodziewano.
Wreszcie, błędne obliczenia parametrów meteorologicznych spowodowały, że fala uderzeniowa wywołana przez eksplozję była znacznie większa niż zakładano, co skutkowało rozprzestrzenieniem skażeń promieniotwórczych w nieoczekiwanych kierunkach.
Skutki wybuchu bomby
Skutki wybuchu były katastrofalne dla ludzi i środowiska naturalnego. Promieniowanie spowodowało raka, choroby skóry i oczu u około 200 mieszkańców wysp w okolicy, a także poważne szkody dla ekosystemów morskich. Co gorsza, cywilów powiadomiono o niebezpieczeństwie dopiero po trzech dniach!
Ucierpiała nie tylko ludność zamieszkująca okoliczne wyspy. Na Pacyfiku około 100 statków zostało dotkniętych opadem radioaktywnym. 23 rybaków z japońskiego statku Daigo Fukuryu Maru (Szczęśliwy Smok 5) zostało napromieniowanych w czasie, gdy znajdowali się w pobliżu atolu. Członkowie załogi natychmiast poczuli skutki promieniowania, a jeden z nich zmarł kilka miesięcy później na chorobę popromienną.
Skutki zdrowotne wybuchu Castle Bravo były tragiczne. Wszyscy, którzy zostali narażeni na promieniowanie, doświadczyli szeregu chorób. Wśród nich było m.in. poparzenie skóry, nudności, biegunka, wymioty oraz utrata włosów. Wiele osób cierpiało także na skutki długofalowe, takie jak problemy z tarczycą, choroby serca i nowotwory. Około 23 osób zmarło po latach w wyniku promieniowania.
Czytaj również:
Wiejący w dniu detonacji w silny wiatr zmiótł z powierzchni atolu dużą część skał i piasku, które zostały uniesione w powietrze i wraz z radioaktywnym opadem spadły na pobliskie wyspy i ocean. Powstała w ten sposób radioaktywna chmura przeniosła się również na duże odległości. Promieniowanie pochodzące z wybuchu dotarło do różnych miejsc na świecie, a w Europie zostało wykryte na przykład w Norwegii, Szwecji i Wielkiej Brytanii.
Dzisiaj w okolicach atolu Bikini wciąż można wykryć radioaktywne skażenie, a lokalne władze ostrzegają przed zbliżaniem się do atolu.
Eksperyment Castle Bravo miał również poważne konsekwencje polityczne
Wybuch skłonił Związek Radziecki do przyspieszenia swojego programu zbrojeń jądrowych. Test wywołał olbrzymie kontrowersje w społeczeństwie amerykańskim, co przyczyniło się do powstania ruchu antyatomowego.
W wyniku eksperymentu Castle Bravo, Stany Zjednoczone zrezygnowały z testów bomb termojądrowych na atolu Bikini, a także opracowały bardziej zaawansowane technologie, które pozwalały na kontrolowanie mocy wybuchu i minimalizowanie skutków dla środowiska naturalnego i ludzi.