To mi się w The Last of Us nie podoba: poza murami jest zbyt bezpiecznie
The Last of Us od HBO to najlepszy aktorski serial na licencji gry jaki kiedykolwiek powstał. Jednak będąc miłośnikiem gier o tym samym tytule, jedno nie daje mi spokoju: poza murami osad oraz stref schronienia jest zbyt pusto i zbyt bezpiecznie. Zainfekowani wyparowali.
![To mi się w The Last of Us nie podoba: poza murami jest zbyt bezpiecznie](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2023%2F01%2FThe-Last-of-Us-HBO.jpg&w=1200&q=75)
Najnowszy, szósty odcinek The Last of Us podsycił we mnie tlący się ogień sprzeciwu wobec tego, jak HBO przedstawia postapokaliptyczną wizję Stanów Zjednoczonych. Chociaż grzybicza infekcja rzuciła cywilizowany świat na kolana, w 20 lat od jej wybuchu po zagrożeniu powoli nie ma śladu. Drogi są wyludnione i bezpieczne, lasy czyste i puste, a brzegi rzek to idealne tereny spacerowe. Tak przynajmniej wynika z serialu.
Logika gry wideo kontra logika serialu. No i ja, gdzieś pośrodku.
W grze The Last of Us grzyb pozostawał realnym zagrożeniem w wiele lat od wybuchu epidemii, na wielu zróżnicowanych obszarach. Niebezpieczne były nie tylko wielkie skupiska miejskie, w których epidemia najszybciej się rozszerzała, ale również mniej zabudowane obszary. Eksplorując świat gry wejście do każdego sklepu, każdej stacji paliw i każdego garażu wiązało się z wysoką szansą na spotkanie zainfekowanego bądź klikacza.
![class="wp-image-3354722"](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2023%2F02%2FThe-Last-of-Us-zainfekowani-1000x563.jpg&w=1200&q=75)
To tzw. logika gry wideo. Jej producenci muszą czymś zaangażować gracza oraz utrzymać jego uwagę. Stąd liczne konfrontacje z zainfekowanymi, których eliminujemy w dziesiątkach. Pamiętacie wielkiego, masywnego bloatera z piątego odcinka serialu? W grze wideo pojawia się znacznie wcześniej, a podczas całej przygody Joel oraz Ellie eliminują kilka takich monstrów.
Naturalnym następstwem logiki gier wideo jest to, że zainfekowani pojawiają się po prostu częściej. Nie tylko w piwnicach wielkich wieżowców, ale również na przedmieściach i pomiędzy budynkami. Dlatego przeskakując z gry do serialu można odnieść wrażenie, że świat producentów HBO jest wręcz pusty. Radykalnie mniej w nich nie tylko zainfekowanych, ale również bandytów i łupieżców.
Doskonale widać to na przykładzie najnowszego, szóstego odcinka.
Dwoje bohaterów przemierzyło w nim gigantyczne połacie terenu. Pięciodniowa jazda w kierunku uniwersytetu nie wiązała się jednak z żadnymi przeciwnościami. Wspomina o tym sama Ellie, więc to nie tak, że doszło do jakichkolwiek konfrontacji poza obiektywem kamery. Zagrożenie nie pojawia się także w samym mieście, chociaż bohaterowie przemierzają konno ciemne zakamarki kampusu akademickiego.
Naturalne wytłumaczenie jest takie, że najpierw Świetliki, a potem łupieżcy oczyścili ten obszar z wszelkiego grzyba. Nie chce mi się jednak wierzyć, że rebelianci oraz złodzieje metodycznie czyścili cały kawałek miasta, a nawet cały kampus. Skoro Fedra nie ma ambicji do kontrolowania całej aglomeracji, a jedynie jej wycinka chronionego wielkimi murami, co dopiero Świetliki z ich kilkoma workami piasku udającymi punkty strażnicze.
![class="wp-image-3354182"](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2023%2F02%2FThe-Last-of-US-15-1000x522.jpg&w=1200&q=75)
Wciąż niezwykle podoba mi się serial HBO, ale doskwiera mi w nim brak zainfekowanych.
Nie trzeba mi tłumaczyć, że sednem The Last of Us są relacje międzyludzkie, a klikacze stanowią wyłącznie tło umożliwiające przedstawienie szerokiego spektrum ludzkich zachowań w środowisku, gdzie ład, prawo i porządek przestają funkcjonować. Doskonale to rozumiem i m.in. za to pokochałem gry wideo studia Naughty Dog.
Mimo tego uważam, że w serialu przydałoby się nieco więcej przeciwwagi do interakcji międzyludzkich. Trochę więcej mięsa: ucieczek przed klikaczami i walk z zainfekowanymi. Dlatego tak bardzo podobały mi się dwa pierwsze odcinki serialu, gdzie proporcje między walką o przetrwanie i relacjami między postaciami zostały świetnie dobrane. Drink idealny. Dobrze wchodzi, człowiek chce więcej. Barman jednak nie polewa, przynajmniej do czasu piątego odcinka i sceny z bloaterem.
Coś się we mnie burzy, gdy Ellie i Joel beztrosko jadą na koniu przez miasto, głośno żartując na temat ratowania świata i śpiewania. Odzywa się jakiś survivalowy tik. Jest za łatwo. Zbyt sielankowo. Ciekawi mnie, czy po ograniu gier macie podobne odczucia.
Na szczęście to mankamenty, które nie zmieniają mojej ogólnej oceny: The Last of Us to najlepszy serial aktorski na licencji gry wideo, jaki dotychczas powstał. Każdy odcinek tej produkcji oglądam z wielką przyjemnością i nie wyobrażam sobie poniedziałku bez TLoU, jak kiedyś nie wyobrażałem go sobie bez Gry o tron.