REKLAMA

Oszustwo na dziecko, telefon i sedes. Polacy mogą stracić kupę kasy

Dotychczas oszustwa "na syna / córkę" przypominały klasyczne przekręty "na wnuczka", bo ofiarami były osoby starsze. Teraz przestępcy podszywają się pod osoby, które dopiero co wyfrunęły z rodzinnego gniazdka, a więc potencjalne ofiary są już bardziej świadome technologicznie. Dlatego próba jest sprytna, ale na szczęście bardzo łatwo odczytać zamiary oszustów.

awaria telefonu
REKLAMA

O oszustwie "na syna / córkę" pisze Orange na swoim blogu. Przekręt zaczyna się od wiadomości od pociechy informującej, że ma nowy numer. Skąd ta nagła zmiana? Przestępca podszywający się pod dziecko całkiem wiarygodnie tłumaczy, że telefon wpadł do toalety i stąd konieczność przesiadki. Cóż, zdarza się, te dzieci teraz takie roztrzepane...

REKLAMA

Dziecko – jak to dziecko – nie kontaktuje się z rodzicem tak po prostu, w celach informacyjnych. Ma do rodzica prośbę. Jako że stary telefon został zalany i nie działa prawidłowo, konieczna była wymiana karty SIM. A tak się pechowo składa, że trzeba opłacić rachunki i przede wszystkim zapłacić za nowy telefon. Tyle że bankowa aplikacja nie wpuszcza bez weryfikacji, a ta możliwa była ze starym numerem. Czas nagli, bez działającego sprzętu jak bez ręki, rodzic jest jedynym ratunkiem.

W opisywanym przekręcie, podszywający się pod pociechę nawet wycofał się z jednej prośby, aby wzbudzić zaufanie

Za rachunek jednak nie trzeba zapłacić – można to zrobić jutro, więc dziecko po prostu przeniesie nowy numer do aplikacji i wszystko będzie jak trzeba. Ale za sprzęt rozliczyć trzeba się teraz, więc przelew – w tym przypadku: na 2,5 tys. zł – jest konieczny natychmiastowo.

U czujnego rodzica – bądź też, jak mamy nadzieję, czytelnika - powinna zapalić się lampka ostrzegawcza. Dlaczego dziecko pisze, a nie dzwoni? To bardzo łatwo akurat wytłumaczyć: wśród młodych ta forma komunikacji przechodzi do lamusa. Mimo wszystko jednak rodzic może naciskać na połączenie. Wtedy oszust pokrętnie będzie się tłumaczyć, że nie działa mikrofon. Ma to sens – przecież sprzęt dopiero co został wyłowiony i nie funkcjonuje prawidłowo.

W opisywanym przypadku niedoszła ofiara na szczęście naciskała na oszusta. Rodzic poprosił, aby dziecko zadzwoniło z telefonu współlokatorki. Przestępca tłumaczył, że akurat nie ma jej w domu, po czym… odpuścił. Zdał sobie sprawę, że przynęta nie chwyciła. Wcale nie musiało tak być i przestraszony rodzic mógł od razu uwierzyć w dość prawdopodobną historię o problemach dziecka.

Oszuści wysyłają wiadomości na losowe numery licząc na to, że ktoś po drugiej stronie spełni warunki idealnego scenariusza: będzie rodzicem, jego dziecko mieszka samo, a dorosły może ot tak szybko przelać 2,5 tys. zł. Na ciekawą rzecz zwrócili uwagę eksperci z Orange – znalezienie celu nie jest takie trudne:

Jak widać oszuści stale kombinują i szukają sposobów na łatwy zarobek

REKLAMA

Wcześniejsze próby ataków wymierzone były głównie w osoby starsze, a scenariusz sensacyjny. Dziecko tudzież wnuk było ofiarą wypadku, a potrzebna suma znacznie większa, liczona w kilkunastu tysiącach złotych. Teraz przestępcy robią się bardziej praktyczni i życiowi. Dlatego musimy być szczególnie czujni.

Jak się chronić? W tym przypadku odpowiedź jest bardzo prosta. Gdy ktoś do nas pisze z nietypową prośbą – szczególnie, gdy jest to pożyczka – zadzwońmy do tej osoby. Nawet jeżeli będzie nas przekonywać, że stary numer jest nieaktualny. Może się okazać, że to tylko kłamstwo, a z telefonem tak naprawdę jest wszystko w porządku.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA