REKLAMA

Ludzkość ma poważny problem. Ludzi jest coraz więcej, wody coraz mniej

Trudno uwierzyć, że mogą istnieć jakiekolwiek problemy z wodą na planecie, która nawet z kosmosu wygląda na istny wodny świat. Jakby nie patrzeć ponad 70 proc. powierzchni naszego globu pokrywa woda. Pozostałe 30 proc. to lądy, na których mieszka cała ludzkość. Problem jednak w tym, że większość tej błękitnej wody nie nadaje się do picia czy do wykorzystania w rolnictwie.

ocean
REKLAMA

Zaledwie 3 proc. całej wody na Ziemi to woda słodka, której ludzie mogą używać do picia, do podlewania upraw, czy do wszelkich celów higienicznych. Co więcej, większość z tej wody jest trudno dostępna. Nie powinno zatem dziwić, że inaczej wyglądała sytuacja jeszcze 1 975 roku, kiedy po powierzchni Ziemi chodziły cztery miliardy ludzi, a inaczej wygląda, teraz kiedy jest nas już osiem miliardów.

REKLAMA

Owszem, prognozy wskazują, że tempo przyrostu będzie spadało, a z czasem zaludnienie Ziemi także może zacząć spadać, ale nie zmienia to faktu, że stoimy w obliczu poważnego kryzysu związanego z dostępnością wody. Zmiany klimatu i powstawanie w okolicach równika obszernych regionów, które po prostu nie będą nadawały się do życia przez znaczącą część roku oraz spowodowane tym stanem rzeczy masowe migracje, jakie czekają nas w najbliższych dekadach sytuację tę mogą tylko pogorszyć.

Od lat naukowcy próbują opracować nowe źródła słodkiej wody. W wielu miejscach na świecie odsala się wodę morską, coraz większą wagę przykłada się do recyklingu i do oszczędzania wody pitnej, ale - prawdę mówiąc - jest to tylko plaster, który pozornie rozwiązuje dużo poważniejszy problem.

Naukowcy z Uniwersytetu Illinois w Urbana-Champaign wskazują na jedno potencjalnie niewyczerpane źródło słodkiej wody, tj. na parę wodną unoszącą się nad powierzchnią oceanów. Gdyby udało się skutecznie odessać ją i skroplić… problem braku wody pitnej zostałby rozwiązany.

Wyciągamy wodę z powietrza

 class="wp-image-3091515"
Źródło: Praveen Kumar and Nature Scientific Reports
REKLAMA

Naukowcy przedstawili właśnie swój pomysł na instalację, która miałaby zapewnić nam ogromne ilości wody prosto z powietrza. Potężna stacja na oceanie rozmiarami przypominająca przeciętny wycieczkowiec miałaby tłoczyć wilgotne powietrze znad powierzchni oceanu do instalacji, która przy pomocy energii wiatrowej i słonecznej transportowałaby je do najbliższego wybrzeża, gdzie owo powietrze byłoby schładzane do punktu, w którym para wodna w nim zawarta ulegałaby skropleniu.

Badacze przeprowadzili obliczenia potencjalnej wydajności takich instalacji dla czternastu różnych miejsc na powierzchni Ziemi. Wychodzi na to, że jest to bardzo obiecująca technologia. Wszystko wskazuje na to, że jedna taka instalacja byłaby w stanie zaspokoić potrzeby wody pitnej dla około 500 000 ludzi. Nie jest to jeszcze przełom, ale z pewnością byłoby to znaczące odciążenie dla już istniejących stacji odsalania wody morskiej, szczególnie w tych rejonach świata, które jednocześnie należą do najbiedniejszych i najbardziej odczuwają skutki zmian klimatycznych. Warto także dodać, że prognozy wskazują, że wraz ze wzrostem temperatur, pary wodnej nad oceanem będzie tylko coraz więcej, a tym samym wydajność takich instalacji może z czasem tylko rosnąć.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA