REKLAMA

Apple uderza w Spotify. Szykuje się potężna afera

Apple znów wytacza działa przeciwko Spotify. I sam już nie wiem, co jest w tym wszystkim bardziej niepokojące – czy monopolistyczne praktyki firmy Tima Cooka, czy zajadłość, z jaką jej zwolennicy ich bronią.

26.10.2022 16.52
Polak musi pracować na iPhone'a miesiąc. Amerykanin - tydzień
REKLAMA

Odkąd Apple uruchomił swój własny serwis streamingowy – Apple Music – firma robi, co może, by podkopać dominującą pozycję Spotify na rynku dostawców muzyki. Najbardziej dotkliwym z zadanych ciosów był chyba ten sprzed dwóch lat, kiedy to w Apple Music zagościł standard Lossless bez żadnych dodatkowych opłat, co skutecznie wstrzymało plany Spotify, by udostępniać muzykę w jakości bezstratnej w najwyższej wersji abonamentu.

REKLAMA

Wojna Spotify i Apple’a trwa już blisko 6 lat, zaś w 2019 r. firma Daniela Eka złożyła formalny pozew do Komisji Europejskiej odnośnie sposobu działania sklepu z aplikacjami, który – przypomnijmy – wymaga uiszczenia 30-procentowej daniny od wszelkich mikrotransakcji czy abonamentów pobieranych poprzez aplikację. Zdaniem Spotify (oraz innych firm, które przyłączyły się do postępowania antymonopolowego), taka praktyka wymusza na konkurencji Apple’a podnoszenie cen, co oznacza, że nie mogą one konkurować ze znacznie tańszymi usługami dostępnymi fabrycznie na urządzeniach z nadgryzionym jabłkiem na obudowie.

Do takiej sytuacji w przypadku Spotify doszło w 2014 roku, gdy serwis streamingowy zmuszony był podnieść ceny, by wyrównać prowizję płaconą Apple’owi. Rok później powstało Apple Music, a Spotify, aby móc konkurować z ofertą Apple’a, zmuszony był wycofać się z opcji opłacania abonamentu przez App Store, by ominąć haracz dla Giganta z Cupertino i przywrócić dawną cenę subskrypcji.

 class="wp-image-1894946"

Przypomnijmy, że ten sam haracz zmusił Epic Games Store do wycofania się z urządzeń Apple’a; Gdyby Fortnite pozostał dostępny na jabłkowych platformach, Epic musiałby oddawać 30 proc. każdej mikrotransakcji cupertyńskim bóstwom. W końcu Epic poszedł na całość i zaoferował użytkownikom mikrotransakcje z pominięciem App Store’u, na co Apple zareagował usunięciem aplikacji ze sklepu. To zaś zaowocowało pozwem, który zakończył się w listopadzie 2021 r. werdyktem, w ramach którego Apple będzie zobligowany umożliwić deweloperom pobieranie opłat poza App Store’em, ale który również nie orzekł Apple’a monopolistą. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny, a obydwie strony złożyły apelacje, które są aktualnie rozpatrywane.

Historia lubi się powtarzać, bo prawdopodobnie właśnie patrzymy na podobny scenariusz, który rozgrywa się za sprawą Spotify.

Apple podkłada kłody pod nogi Spotify. Poszło o audiobooki.

We wrześniu 2022 r. do bogatego portfolio utworów muzycznych i podcastów dostępnych w Spotify, dołączyły też audiobooki. Póki co są one dostępne wyłącznie w Stanach Zjednoczonych i – co ważne w kontekście tej opowieści – nie są one integralną częścią abonamentu. Aby posłuchać audiobooka w Spotify i umieścić go w swojej bibliotece, trzeba za niego dodatkowo zapłacić.

I tu jest przysłowiowy pies pogrzebany, gdyż jeśli Spotify zdecyduje się udostępnić zakupy audiobooków w formie mikrotransakcji zarządzanych przez App Store, będzie musiał płacić Apple’owi 30 proc. prowizji. Spotify postanowiło więc obejść ten haracz, tworząc przycisk zakupu w aplikacji, który następnie wysyłał użytkownikowi maila z potwierdzeniem i linkiem do opłacenia zakupionego audiobooka.

Co ciekawe, Apple najpierw zaakceptował, a potem wycofał zgodę na publikację nowej funkcji w aplikacji Spotify. Oczywiście z perspektywy Apple’a wszystko jest w porządku. Jak tłumaczy przedstawiciel firmy w artykule na The New York Times, Apple nie ma problemu z tym, że Spotify wysyła klientom maila z linkiem do zakupu, a jedynie z tym, że w aplikacjach na ich systemy jest przycisk, który umożliwia wysłanie tego maila. Żelazna logika.

W efekcie od ponad miesiąca Spotify nie może doczekać się aktualizacji aplikacji na iOS/iPadOS, a aplikacja po kolejnych zmianach była odrzucana przez Apple’a już czterokrotnie. Póki co Daniel Ek zdecydował się ustąpić i poinformować klientów, że w aplikacji na systemach Apple’a audiobooka nie kupią.

Dla porównania, Google nie widzi problemu. Na systemie Android aplikacja Spotify otrzymała przycisk zakupu audiobooka, który wysyła użytkownikowi maila z linkiem do przeprowadzenia transakcji.

Przypomnijmy, że zarówno Google, jak i Apple, mają własne sklepy z audiobookami. Z jakiegoś powodu tylko jeden uznał jednak, że nowa funkcja Spotify nie może zostać wdrożona. Oczywiście z czysto legalnego punktu widzenia Apple ma rację; regulamin App Store’u zabrania tego typu praktyk w bardzo wyraźny sposób, co przecież doprowadziło do konfliktu z Epic Games. Z moralnego i biznesowego punktu widzenia racja leży jednak bezwzględnie po stronie Spotify. A jeśli sąd oddali apelację, to wkrótce także prawo będzie po stronie Spotify, bo przecież na mocy wyroku w sprawie Epic vs Apple, firma Tima Cooka będzie musiała umożliwić deweloperom pobieranie opłat od klientów innymi kanałami niż poprzez App Store.

Przypomnijmy też, że Spotify nie jest jedyną firmą, która nie chce płacić chorych prowizji Apple'owi. Kluczowym przykładem jest Amazon, którego aplikacja Kindle na iOS do dziś nie pozwala użytkownikom kupować książek, właśnie z tego powodu.

Apple doskonale sobie wychował klientów.

Nie wiem, co w całej tej sytuacji przeraża bardziej. Monopolistyczne i antykonsumenckie praktyki Apple’a, czy zajadłość, z jaką część klientów broni tych praktyk.

Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się w komentarzach pod tweetem Daniela Eka, gdzie znajdziemy zaskakująco głosów mówiących, że – parafrazując – Apple ma pełne prawo pobierać wysoką prowizję, bo to dzięki jego platformie Spotify trafia do konsumentów, czy też że Daniel Ek doskonale wie, że proponowane zmiany w aplikacji są niezgodne z regulaminem App Store, więc nie powinien być zdziwiony, że aplikacja została zablokowana.

REKLAMA

Podobny poziom obrony giganta z Cupertino mogliśmy zobaczyć, gdy ostatnio firma podniosła ceny, jednocześnie notując rekordowy kwartał i operując na bodajże najwyższych marżach w całej branży. A jeszcze wcześniej - gdy Apple de facto przegrał w sądzie z Epic Games. Nawet w komentarzach pod naszymi tekstami pojawiały się głosy, że "Apple ma swój biznesplan i go realizuje, a jak się nie podoba, to wynocha na Androida".

Postawa Apple’a w kwestii pobierania horrendalnie wysokiej prowizji i blokowania aplikacji firm trzecich jest jawnie monopolistyczna w sytuacji, kiedy Apple robi to, by podminować pozycję swojej bezpośredniej konkurencji. Nikt nie może jednak powiedzieć, że jest zaskoczony, bo Apple uprawia takie praktyki od lat. Dziwi natomiast, że pomimo jawności tego precederu tak wielu ludzi decyduje się ślepo bronić interesu multimiliardowej korporacji, która nawet nie wie o ich istnieniu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA