Lepiej się szykujcie. Wkrótce odkryjemy życie pozaziemskie
Poszukiwanie życia pozaziemskiego na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat przypomina poszukiwanie igły w gigantycznym stogu siana i to w sytuacji, w której nikt nam nie powiedział, że jakaś igła w ogóle musi tam być. Mimo to naukowiec ze Szwajcarii mówi, że wkrótce proces poszukiwań przyniesie pożądane skutki.
Próba określenia z góry kiedy w końcu odkryjemy jakąś formę życia pozaziemskiego brzmi jak całkowite wróżenie z fusów. Wszak nie mamy żadnych przesłanek, które pozwoliłyby nam ustalić ile tego życia we wszechświecie jest i jak daleko od nas się znajduje. Wystarczy zresztą przejrzeć wypowiedzi mniej lub bardziej znanych naukowców, aby zobaczyć, że znajdziemy wśród nich zarówno osoby przekonane o obfitości życia we wszechświecie, jak i takie, które dopuszczają możliwość, że życie powstało tylko na Ziemi. Między nimi znajduje się całe spektrum opinii. Brytyjski fizyk i popularyzator nauki Brian Cox skłania się np. do opinii, że życia we wszechświecie może być dużo, ale w Drodze Mlecznej możemy być jedyni.
Tymczasem, dr Sascha Quanz ze szwajcarskiego Federalnego Instytutu Technologii w Zurychu przekonuje, że do odkrycia życia we wszechświecie zostało nam maksymalnie 25 lat. To w sumie optymistyczna wizja. Przy odpowiedniej diecie i zdrowym trybie życia, być może uda mi się doczekać tego momentu, a od zawsze przekonuję, że w końcu życia najbardziej przeraża mnie wizja ironii, w której dzień po zejściu z tego świata, ktoś gdzieś na powierzchni Ziemi odbierze pierwszy niepodważalny sygnał od obcej cywilizacji.
Skąd jednak bierze się optymizm dr Quanz ws. odkrycia życia pozaziemskiego?
Przekonanie o tym, że jesteśmy u progu odkrycia zielonych ludzików wynika z postępu jaki już dokonano w zakresie odkrywania planet pozasłonecznych i z potencjału badawczego budowanych już i planowanych instrumentów badawczych.
Trzydzieści lat temu naukowcy nie wiedzieli, czy poza Układem Słonecznym w ogóle istnieją jakieś planety. W ciągu trzech dekad nie tylko znaleźliśmy odpowiedź na to pytanie, ale też odkryliśmy już ponad 5000 planet i z tygodnia na tydzień ich liczba rośnie. W obfitości tych planet - co ważne - odkrywamy coraz więcej planet podobnych do Ziemi: skalistych, z atmosferami, znajdujących się w odpowiedniej odległości od swojej gwiazdy macierzystej, sprzyjających powstaniu na nich życia takiego jak nasze. Wraz z budową coraz lepszych teleskopów, liczba ale i tempo odkrywania nowych planet będą tylko rosły.
Co więcej, aktualnie na szczycie Cerro Armazones na pustyni Atacama w Chile od kilku lat intensywnie budowany jest Ekstremalnie Wielki Teleskop, którego 40-metrowej średnicy (!) zwierciadło będzie w stanie wykonywać zdjęcia pobliskich planet pozasłonecznych z dokładnością niedostępną nawet dla teleskopów kosmicznych. Zakończenie budowy ELT planowane jest na koniec obecnej dekady.
W 2017 roku natomiast powstał pomysł stworzenia teleskopu LIFE (skrót od Large Interferometer for Exoplanets), który mógłby precyzyjnie badać skład chemiczny atmosfer planet pozasłonecznych w poszukiwaniu tzw. biomarkerów życia pozaziemskiego. Teleskop ten mógłby w atmosferach odległych planet poszukiwać związków chemicznych, które mogłyby świadczyć o obecności życia na ich powierzchni. Jak na razie budowa teleskopu LIFE nie została ani zatwierdzona, ani nie otrzymała finansowania. Naukowcy jednak opracowują koncepcję całej misji, która będzie przedstawiana Europejskiej Agencji Kosmicznej w najbliższych latach.
Oba instrumenty, jeżeli wejdą do służby, w ciągu najbliższych 25 lat powiedzą nam coś ważnego o naszym najbliższym otoczeniu gwiezdnym. Jeżeli w promieniu kilkuset lat świetlnych istnieje życie, to je znajdziemy. Jeżeli nie znajdziemy, to będzie to oznaczało, że to życie po prostu nie istnieje. Niezależnie od tego, który wynik okaże się prawdziwy, o życiu we wszechświecie będziemy wiedzieli znacznie więcej niż dzisiaj.