Kosmiczna technologia wspomaga ściąganie podatków. Wrocław już jej używa
Nie, nie chodzi jeszcze o czytanie w myślach. Na razie Wrocław korzysta ze zdjęć satelitarnych, które pozwalają wykryć nieprawidłowości w wysokości podatków od nieruchomości. Do końca roku tak ma być zeskanowane całe miasto.
- Dzięki projektowi zrealizowanemu przez SatRevolution S.A. nasz Wydział Podatków i Opłat otrzymał precyzyjne informacje wskazujące miejsca wymagające działań kontrolnych. Dostarczone raporty pozwoliły w krótkim czasie zweryfikować setki nieruchomości, uszczelnić system podatkowy i istotnie zwiększyć wpływy do budżetu miasta - powiedział Marcin Urban, skarbnik Wrocławia.
Za system trzeba było zapłacić niecałe 128 tys. zł netto, ale opłacało się
Za jego pomocą już wykryto, że ponad 30 procent z analizowanych przypadków zostało potwierdzonych jako niezgodności podatkowe. Kolejne 30 procent wymagało dalszych wyjaśnień na przykład z uwagi na utrudniony kontakt lub niewiarygodne wyjaśnienia właścicieli.
- W takich sytuacjach wzywamy do korekty deklaracji podatkowej lub wysyłana jest kontrola podatkowa na konkretną posesję - dodaje Marcin Urban.
Zakłada się, że Wrocław do budżetu dorzuci w ciągu kilku najbliższych lat ok. 4 mln zł dzięki wyłapywaniu nieopodatkowanych terenów.
Podobno skarbnicy wielu miast w Polsce widzieli system i chcą podążyć drogą Wrocławia. Póki co jest pierwszym na świecie, który wykorzystuje zdjęcia satelitarne do porównywania ich z deklaracjami podatkowymi.
Jak to działa w praktyce?
Otrzymane zdjęcia pozwalają m.in. sprawdzić otoczenie wybudowanego niedawno domu, lokalu użytkowego czy zakładu. Jeśli są tam samochody na parkingu, basen w ogrodzie czy ogólnie zadbane otoczenie, to miasto ma poszlaki sugerujące, że budynek jest użytkowany. A skoro tak, właściciel powinien płacić podatek od nieruchomości.
- Nasze narzędzie umożliwia porównanie szacowanej powierzchni konkretnych obiektów z powierzchnią zadeklarowaną przez właścicieli i wykrycie rozbieżności, które trudno dostrzec z ziemi - tłumaczy Michał Hermanowski z SatRevolution.
Kosmiczna technologia monitoruje miasta
SatRevolution to producent nanosatelitów i technologii nanosatelitarnych, w który na początku roku zainwestował Richard Branson za pomocą spółki Virgin Orbit. Polacy chcą za pomocą satelitów dostarczyć obrazowanie całej powierzchni Ziemi w czasie zbliżonym do rzeczywistego. Obrazy mają być dostarczane w wysokiej rozdzielczości z odświeżaniem co pół godziny.
Zastosowań dla przeciętnego Kowalskiego ma być dużo więcej - choć rzecz jasna ten nie będzie świadomy, że to dzięki polskim satelitom dzieją się pewne rzeczy:
Po uruchomieniu systemu dane z orbity pomogą w ocenie stanu upraw, nawodnienia gruntu czy żyzności gleby, a także w szacowaniu wielkości urobku czy postępu prac budowlanych. SatRevolution będzie również w stanie zlokalizować nielegalną wycinkę drzew czy służyć monitoringiem w razie sytuacji kryzysowych.
W przypadku Wrocławia dane pochodzą od "amerykańskiego partnera", posiadającego konstelacje satelitów obrazujących Ziemię o parametrach wymaganych dla skuteczności analizy. Za analizę odpowiadają już algorytmy stworzone przez Sat Revolution.
- Co miesiąc dostarczane są dane dotyczące detekcji budynków oraz zdjęcia satelitarne o rozdzielczości 3 - 4 metry. Dodatkowo w ramach projektu już czterokrotnie wykonano zdjęcia satelitarne o rozdzielczości przestrzennej od 0,5 do 1 metra - wylicza Michał Hermanowski.
Dzieje się nad naszymi głowami
Począwszy od takich konstelacji jak Starlink, po zwykłe drony, które ostatnio nie tylko monitorują kominy czy szalejących kierowców, ale sprawdzają, jakie reklamy znajdują się przy drogach i czy nie ma ich zbyt wielu. Przyszłość jest teraz.