REKLAMA

W Poznaniu pojawił się nietypowy znak: odłóż berło. Kto ma odłożyć co?

Nie, tym razem nie chodzi o kibiców Legii, którym swego czasu śpiewano "gdzie twoje berło, berło i korona", gdy już witali się z gąską i świętowali zdobycie mistrza Polski, po czym stracili je na rzecz Widzewa. Historię polskiej piłki mamy za sobą, czas więc na historię polskich tramwajów. I pociągów w sumie też.

09.05.2022 07.21
tramwaje w poznaniu
REKLAMA

O nietypowym znaku w Poznaniu napisał jeden z użytkowników Reddita. Faktycznie to rzadko spotykany komunikat. Czy to jakieś nawiązanie do historii? A może jakaś zorganizowana akcja?

REKLAMA

"Odłóż berło" to ważna informacja dla maszynistów

Taki znak widzą motorniczy zbliżający się do toru, po którym można poruszać się wyłącznie w jednym kierunku. Jak tłumaczy autor bloga Skrzydłem i torem, to jedna z pierwszych metod zabezpieczania ruchu na kolei. Do dziś stosuje się ją tam, gdzie nie ma sensu inwestować w nowocześniejsze systemy ostrzegania.

Berło, mówiąc wprost, to coś w rodzaju wejściówki na tor. Jeżeli maszynista jej nie ma, nie może jechać dalej. Musi poczekać na drugi tramwaj i odebrać "klucz" od drugiego motorniczego.

Maszyniści mogą też zostawić berło w wyznaczonym miejscu. Stąd znaki przypominające o odebraniu i pozostawieniu berła.

Podobnie funkcjonowano na kolei

Dzisiaj problem rozwiązują liczniki osi. Montuje się je przy szynach, żeby zliczały osie w pociągu wjeżdżającym na chroniony odcinek – czytamy na blogu kolejnakolej.info. Dawniej jednak maszyniści chronili siebie i pasażerów przed czołowym zderzeniem właśnie za pomocą berła.

Rzecz jasna nie był to królewski przedmiot. Równie dobrze mogła to być tabliczka bądź też inny przedmiot, jak np. klucz.

Albo nietypowa zawieszka. Niedawno w sieci hitem był filmik pokazujący, jak konduktor zawiesza taki haczyk na słupie. Dzięki temu maszynista nadjeżdżający z drugiej strony będzie wiedział, że droga wolna, bo pociąg już przejechał.

Brzmi prosto? Przy prawie 110 km/h to już prawdziwa sztuka:

REKLAMA

O ile w przypadku tramwajów czy dojazdów do danego punktu ma to sens, tak w tym przypadku zastanawiam się, czy to efektywna metoda. W końcu o wpadkę bardzo łatwo. Widocznie skoro system w pewnych miejscach na świecie dalej się sprawdza, to znaczy, że działa.

Z systemu nie zrezygnowano w Tajlandii – stąd właśnie filmik – ale obecny jest również na Sri Lance.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA