Koty to mordercy ptaków. Jeden wybił nawet całą populację. Niemcy wprowadzają godzinę policyjną
Niemcy wprowadzają godzinę policyjną, by uratować przed kotami ptaki. Nasze domowe futrzaki są słodziutkie, ale zabijają rocznie około 631 mln ssaków i niemal 144 mln ptaków. Czy wprowadzenie ograniczeń dla kotów stanie się koniecznością?
Ostrzegali naukowcy, stosowne przepisy pojawiały się nawet w polskich Parkach Narodowych. Niemcy idą krok dalej i wprowadzają godzinę policyjną, by uratować przed kotami skowronki. Pomysł wydaje się szokujący, ale historia już pokazała, do czego może doprowadzić kocia samowolka. Coraz więcej osób zadaje sobie pytanie: a dlaczego nie traktujemy kotów domowych jak psów?
Powiat Walldorf w Badenii-Wirtembergii zadecydował, że do końca sierpnia koty nie mogą opuszczać domów. Wszystko po to, aby przetrwać mogły pisklęta skowronka, na które koty domowe polują. Niektórzy właściciele zwierząt są oburzeni i tłumaczą, że koty bez wychodzenia na dwór po prostu źle się zachowują.
Koty to mordercy. I są na to twarde dane
Badania dotyczące Polski pojawiły się w 2019. Według badaczy ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego (SGGW) w Warszawie, rocznie koty są odpowiedzialne za śmierć ok. 631 mln ssaków i niemal 144 mln ptaków.
Są to np. wróble, mazurki czy szpaki - a więc ptaki, których populacja z wielu względów maleje, a koty dokładają swoją cegiełkę. I to całkiem sporą. Szczególnie zagrożone są właśnie skowronki czy pliszka żółta, bowiem przedstawiciele zakładają gniazda blisko ziemi. Są łatwym celem dla kotów.
Polscy badacze zauważyli, że najwięcej ptaków zabijanych jest przez koty w wiosną, a najmniej - w listopadzie. To oznacza, że ofiarami padają głównie małe ptaki. Może się wydawać, że koty są pożyteczne, bo polują na myszy, za którymi ludzie nie przepadają, ale ich samowolka ma znacznie większe konsekwencje.
Polscy badacze zwracali uwagę na to, że do wychodzących z domu kotów powinno się podchodzić tak jak do psów. Dziś raczej większość zdaje sobie sprawę, że wolno biegające psy są zagrożeniem. Niestety zwykle skutkuje to trzymaniem psa na łańcuchu. Inna sprawa, że wszelkie przypadki pogryzień człowieka przez psa są nagłaśniane, natomiast "przestępstwa" kotów przechodzą niezauważone.
Koty wyeliminowały cały gatunek
100 lat temu kot doprowadził do zniknięcia całego gatunku. Ofiarą był Łazik południowy zamieszkujący Nową Zelandię. Przypominający wróbla ptaszek nie potrafił najprawdopodobniej latać. Żył niepokojony, aż do czasu przybycia ludzi.
I kota. Bo wiele wskazuje na to, że zaledwie jeden kot sam doprowadził do wyeliminowania gatunku - po prostu zjadł wszystkich przedstawicieli. Wystarczyły mu raptem trzy lata.
Na terenie Europy liczba ptaków liczona jest w milionach, ale podobnie jest z kotami. Według szacunków w Polsce może być ich 6 mln, z czego spora część to właśnie te wolno biegające, żyjące trochę w domu, a w zasadzie bliżej gospodarstw. Są źle dokarmiane - jeśli w ogóle - więc dietę urozmaicają ptakami.
Problem dostrzeżono w Tatrzańskim Parku Narodowym. Tam kot mieszkał w schronisku turystycznym, ale po donosie turystki musiał zostać oddany do schroniska dla zwierząt. Można sobie wyobrazić, jak niewinnie wyglądający futrzak - pamiętacie oczy kota ze Shreka? - mógł wyrządzić w chronionym miejscu szkody.