Rząd nie dał pieniędzy na ratowanie dzieci. Polacy ekspresowo zebrali milion na telefon zaufania
Z jednej strony można się cieszyć, że w trudnych chwilach znowu się jednoczymy. Z drugiej wkurzyć, że polskie państwo równie dobrze mogłoby nazywać się "zrzutka.pl", bo właśnie tak rozwiązywane są finansowe kryzysy m.in. w służbie zdrowia. Rząd nie chciał pomóc w ratowaniu młodzieży próbującej odebrać sobie życie, więc po raz kolejny wyręczają polityków obywatele.
Telefon Zaufania prowadzi Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę. Wykręcając numer 116 111, potrzebujący mogą porozmawiać ze specjalistami. Osób chcących usłyszeć drugiego człowieka, który jest im w stanie pomóc, w Polsce stale przybywa.
Przez lata funkcjonowanie infolinii w dużej mierze finansowane było przez państwo. Jak wyjaśniają przedstawiciele organizacji, w pierwszych latach działania telefonu 116 111 współfinansowanie ze środków publicznych oscylowało między 30 a 60 proc. rocznego budżetu utrzymania telefonu.
Sytuacja zaczęła pogarszać się w ostatnich latach, bo wsparcie zostało obcięte do zaledwie 6 proc. A według najnowszych zapowiedzi w tym roku żadnych pieniędzy od państwa nie będzie. Fundacja miała nie spełnić jednego z warunków formalnych w ubieganiu się o dotację. Od końca 2020 roku działa za to Dziecięcy Telefon Zaufania przy Biurze Rzecznika Praw Dziecka.
Udało się. Polacy zebrali milion złotych w kilka godzin
Zrzutka rośnie w imponującym tempie. Najpierw organizatorzy chcieli zebrać 350 tys. zł, aby infolinia nie przestała działać – ale i tak funkcjonowałaby w ograniczonym zakresie. Już można założyć, że taki scenariusz jej nie grozi, bo zebrano już ponad milion złotych.
To oznacza, że:
25 proc. połączeń to i tak bardzo, bardzo dużo. W ubiegłym roku przełożyło się to na przeprowadzenie 57621 rozmów. Do tego dochodzi 9232 odpowiedzi na wiadomości online.
Czy telefon jest potrzebny? To głupie pytanie warto postawić tylko po to, aby pokazać znaczenie infolinii. Fundacja zdradza, że liczba interwencji w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia dziecka rośnie z roku na rok. W 2018 r. było ich 346, w 2019 – 519, w 2020 - 747, w 2021 - aż 823.
W kraju, gdzie 1200 dzieci rocznie próbuje odebrać sobie życie, nie powinno być nawet mowy o pomyśle rezygnacji z infolinii
Potrzeba wielkiego systemowego wsparcia dla ochrony zdrowia psychicznego – i to nie tylko tych najmłodszych. Niestety w tym samym kraju minister edukacji może drwiąco wypowiadać się o depresji wśród nastolatków, więc takie akcje smucą, ale raczej nikogo nie dziwią.
Cieszy więc solidarność, ale jednocześnie przygnębia fakt, że o tak podstawowe rzeczy trzeba walczyć, wyrywać je, zamiast liczyć na to, że będą standardem. Tak samo martwi fakt, że niezwykle istotny problem staje się antyrządową manifestacją.