Canon ma spory problem. Uczy klientów, jak obejść zabezpieczenia w drukarkach
Kupujesz drogi oryginalny tusz, a drukarka odmawia współpracy, bo twierdzi, że zainstalowałeś podróbkę. Taka sytuacja dotknęła użytkowników drukarek Canona, bowiem przez globalny brak czipów tusze są sprzedawane bez zabezpieczeń. Zapytaliśmy o to Canona, który wyjaśnił, skąd taki zabieg.
Słyszeliśmy już o horrendalnych cenach kart graficznych. Słyszeliśmy o braku nowych konsol w sklepach. Słyszeliśmy o nowych autach, które są właściwe gotowe, ale zabrakło radia, więc nie da się ich sprzedać. Problem z dostępnością czipów dotyka coraz więcej branż, a teraz dotknął też segment drukarek.
Okazuje się, że najnowsze partie tonerów i kartridżów z tuszem produkcji Canona nie mają wbudowanego czipu, który dotychczas znajdował się w oryginalnych wkładach. W rezultacie drukarka ma problemy z wykryciem takiego wkładu i w niektórych przypadkach informuje, że tusz może być wadliwy. W innych przypadkach poziom tuszu może nagle spaść ze 100 procent do zera. Użytkownicy kupują oryginalny tusz w pełnej cenie, a dostają wybrakowany produkt, który może sprawiać problemy takie same (lub wręcz większe) niż ordynarna podróbka.
Canon pokazuje, jak obejść problem.
Canon jest świadomy problemu, a na anglojęzycznej stronie tego producenta znajdziemy nową podstronę zatytułowaną "przejściowy toner". Na stronie widzimy listę drukarek, w których tusze mogą być dotknięte nowym problemem. Okazuje się, że jest to aż kilkanaście linii urządzeń, a więc skala problemu jest naprawdę duża.
W dalszej części znajdują się poradniki pokazujące, jak w domowy sposób poradzić sobie z komunikatami drukarek. Na ogół wystarczy przeklikać się przez menu sterownika drukarki, ale w niektórych przypadkach trzeba do skutku wyjmować i wkładać tusz ponownie. Drukarki gubią się nie tylko w kwestii sprawdzenia oryginalności kartridża, ale też pod kątem sprawdzenia pozostałego poziomu tuszu.
Tym samym nabywcy oryginalnych wkładów muszą stosować sztuczki, które dotychczas kojarzyły się tylko z nieoryginalnymi zamiennikami. Jest to wizerunkowy strzał w kolano, choć trzeba uczciwie przyznać, że firma została postawiona pod ścianą. Canon to jeden z największych producentów drukarek, a problem w dostawach czipów dotyczy nawet (a może zwłaszcza) największych graczy na rynku. Jak wiadomo, produkcja czipów spoczywa na poddostawcach, a chińskie fabryki mikroprocesorów cały czas walczą ze skutkami pandemii i przerwanymi łańcuchami dostaw.
Problem jest szczególnie dotkliwy w dobie home office.
Patrząc z szerszej perspektywy trudno zatem winić Canona, ale nie zmienia to faktu, że użytkownik będzie wściekły właśnie na tę firmę, bo przecież jest ona producentem zarówno drukarki jak i tuszu bądź tonera.
Sytuacja jest tym gorsza, że od dwóch lat korporacje pracują zdalnie, a co za tym idzie, drukowanie przeniosło się do domów. Jeśli w firmie pojawiał się problem z drukarką, byłą wyznaczona osoba, która go naprawiała. Jeśli taki problem pojawia się w domu, musi go rozwiązać sam pracownik, kosztem swojego czasu.
Canon:
Zapytaliśmy biuro prasowe Canona o tę sytuację. Firma przyznaje, że jest problem wynikający z poprzerywanych łańcuchów dostaw, któremu stara się zapobiegać i podejmować zaradcze kroki. "Jednym z przykładów są pojemniki z tonerami dla naszej gamy urządzeń wielofunkcyjnych (MFP), w środku których umieszczone są chipy, służące do monitorowania pozostałego poziomu atramentu. Co istotne, nie brakuje samego tonera – tylko samego chipa. W związku z tym do niektórych naszych urządzeń wielofunkcyjnych wysyłamy obecnie pojemniki z tonerem bez wspomnianych chipów, aby zapewnić ciągłość w dostarczaniu materiałów eksploatacyjnych do klientów z obszaru EMEA. Przygotowaliśmy również wskazówki dotyczące instalacji i zarządzania nowymi tonerami" - czytamy w odpowiedzi od biura prasowego Canona.
Zdjęcie główne: Zigmar Stein/Shutterstock