CPK kusi pięknymi obietnicami. Podróż z Warszawy do Płocka skróci się o ponad 2 godziny
Centralny Port Komunikacyjny wzbudza sporo kontrowersji. Jeśli jednak spojrzymy na sprawę z różowymi okularami na nosie, dostrzeżemy kilka obiecujących planów na rozwój kolei. Dochodzą kolejne miasta mające zyskać na budowie CPK. Zapowiedzi cieszą, ale to, co w sprawie lotniska dzieje się teraz, musi niepokoić. Mieszkańcy sąsiadujący z terenem planowanej budowy mają coraz mniej cierpliwości.
W poniedziałek podpisano umowę na studium wykonalności dla budowy linii Kolei Dużych Prędkości CPK-Płock-Włocławek. Inwestycja w 120 km odcinek sprawi, że podróż z Płocka do Warszawy zajmie zaledwie 45 minut. Obecnie pasażerowie jadą prawie 3 godziny!
Z kolei z Włocławka dojazd zajmie godzinę i pięć minut. Teraz w pociągu spędza się co najmniej dwie godziny
Płock i Włocławek to właśnie miasta, dla których realizacja CPK będzie prawdziwym przełomem – stwierdził wiceminister infrastruktury, Marcin Horała.
I faktycznie: 45 minut do Warszawy oznaczałoby, że mieszkańcy, którzy obecnie pracują bądź chcą pracować czy studiować zmuszeni są do wyprowadzki do stolicy. Przy tak krótkim czasie podróży nie byłoby to aż tak konieczne. W końcu pewnie 45 minut do pracy bądź szkoły jadą niektórzy mieszkańcy warszawskich dzielnic.
Opcji będzie więcej. Na przykład podróż nad morze, do Gdyni, zajmie 1 godzinę i 40 minut (z Płocka) i 1 godzinę i 20 minut (z Włocławka). Dziś to odpowiednio nieco ponad 3 godziny i 5 godzin.
CPK zmienia zasady gry
Gdyby udało się zrealizować wszystkie obietnice, w 2029 roku, kiedy zapowiadany jest koniec budowy, wakacje nad morzem nie wymagałyby auta do szybkiej i wygodnej podróży. Mówimy tutaj zresztą o całym kraju, bo CPK ma skrócić czas wielu połączeń kolejowych.
Aby dotrzeć szybko z Warszawy do Wrocławia, pasażerowie są dziś zmuszeni podróżować samolotem, albo - dzięki rozbudowie dróg ekspresowych - samochodem. Dlatego odcinek między Wrocławiem, Sieradzem i Łodzią, który razem z przygotowywaną do realizacji trasą Łódź-Warszawa połączy stolice: Polski i Dolnego Śląska w czasie krótszym niż dwie godziny, to jedna z najważniejszych inwestycji kolejowych w całym kraju. Ten projekt jest kluczowy nie tylko z punktu widzenia pasażerów, ale także dla ograniczania śladu węglowego generowanego przez transport - stwierdził jakiś czas temu Mikołaj Wild, prezes spółki CPK.
Mówiąc w skrócie, CPK ma sprawić, że z każdego dużego miasta Polski szybko dojedzie się do centrum – lotniska bądź stolicy. Co znaczy szybko? Od 2 do 2,5 godzin. Do tego potrzebujemy nie szybkich pociągów, ale właśnie odpowiedniej infrastruktury, co wraz z CPK ma nadejść.
Samo lotnisko jest jednak pasmem ciągnących się problemów
Najnowszy raport Najwyższej Izby Kontroli wskazuje na poważnie opóźnienia i ocenia, że budowy nie uda się dokończyć w terminie, ale przede wszystkim ostrzega, że cały projekt może okazać się nieopłacalny, bo w ogóle nie wzięto pod uwagę kryzysu w lotnictwie po uderzeniu w tę branżę pandemii – pisał na początku stycznia Bizblog.
Ratunkiem ma być transport nie ludzi, a paczek. Ale problemów jest więcej. Rolnicy ciągle są w kropce, bo nie wiedzą, jaki będzie ostateczny kształt inwestycji (lotnisko plus inwestycje towarzyszące jak hotele) i za jakie pieniądze rząd zamierza wykupić ziemię i nieruchomości rolników. Mieszkańcy okolic Baranowa, gdzie ma zostać zrealizowana inwestycja, boją się, że dostaną grosze od spółki, która potem sprzeda tereny zagranicznym inwestorom za dużo większe pieniądze.
Obie strony są bardzo daleko od porozumienia. W grudniu Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii wspierający mieszkańców, rzucił do przedstawicieli CPK: "skoro nie chcecie z nami rozmawiać, to nie będzie żadnego lotniska. Już tu nie wracajcie".