REKLAMA

Wielki atak nostalgii. Przed świętami wraca moda na retro-sprzęty

Podczas gdy my rozważamy, czy metaverse to przyszłość, czy Bitcoin zastąpi prawdziwe waluty i czy NFT są czymś więcej niż chwilowo puchnącą bańką, na całym świecie widać zgoła odmienne zjawisko. Ludzie mają dość ekranów i narasta moda na to, co analogowe.

Retro sprzęt Gramofony, winyle, aparaty analogowe, kaseciaki
REKLAMA

Nie trzeba uciekać się do statystyki, by zauważyć, że analog powraca. Oczywiście nie ma co się łudzić, że gramofon, winylowe płyty czy aparaty na kliszę wrócą do dawnej popularności, bo tak się z pewnością nie stanie. Z dzisiejszego punktu widzenia te rzeczy są skrajnie niepraktyczne na tle ich cyfrowych odpowiedników. Nie da się jednak nie zauważyć, że po blisko dwóch dekadach cyfrowego snu analogowe dobra wracają do łask. Gramofon i winyle można kupić dziś w byle Biedronce. Papierowe notesy są popularniejsze niż kiedykolwiek i na każdym kroku złaknieni retro-klimatu przedsiębiorcy otwierają butikowe sklepy czy kawiarnie.

REKLAMA

Potęga nostalgii. Retro-gadżety wracają do łask.

Jak donosi Business Insider, w Stanach Zjednoczonych sklepy sprzedające rzeczy vintage przeżywają istny renesans. Co ciekawe, wcale nie za sprawą starszych panów i pań, złaknionych powrotu do lat młodości, a młodych ludzi, którzy w analogowym świecie upatrują ucieczki przed ciągłym gapieniem się w ekrany. Można wręcz powiedzieć, że to, co dla starszego pokolenia jest reliktem przeszłości, dla młodzieży i pokolenia 20-parolatków jest zupełną nowością.

Weźmy np. maszyny do pisania. Mam 30 lat., a nigdy w życiu nie widziałem maszyny do pisania w praktycznym zastosowaniu (nie licząc jednego razu, gdy na komendzie policji składałem zawiadomienie o kradzieży roweru, a policjant wystukiwał je na elektrycznej maszynie do pisania – i było to relatywnie niedawno!). Młodsze pokolenie maszynę do pisania kojarzy wyłącznie z filmów lub może wystroju restauracji lub hipsterskich sklepów z ciuchami.

Tymczasem ostatni sklep z maszynami do pisania w Nowym Jorku, Gramercy Typewriters, jest w ostatnim czasie oblegany. Podobnie wygląda sytuacja w sklepach z płytami winylowymi czy aparatami analogowymi.

Ten trend widać też w Polsce i to bardzo wyraźnie. Na przestrzeni ostatnich pięciu lat zainteresowanie analogowymi przedmiotami wyraźnie wzrosło. Przeglądając analitykę Google Trends można do tego zauważyć, że szczególnymi względami retro-sprzęty cieszą się w okresie przedświątecznym i w zasadzie… trudno się temu dziwić.

Płyta winylowa czy gramofon to piękny, wartościowy prezent (spróbujcie położyć NFT pod choinką…). Analogowe aparaty są dziś niedrogie, a wielu młodych fotografów łaknie poznania świata, w którym, aby wywołać zdjęcie, trzeba było się natrudzić, zaś klisza mieściła ograniczoną liczbę klatek, więc fotograf miał ograniczoną liczbę prób do uchwycenia właściwego kadru. Nie to, co dziś, gdy jedynym, co ogranicza fotografa podczas sesji zdjęciowej, jest pojemność karty pamięci.

Nostalgia dotyczy zresztą nie tylko sprzętów, ale też powrotu do początków cyfrowego świata. Dotyczy to zwłaszcza gier; w ostatnich latach widać prawdziwy boom na odświeżanie starych klasyków przez producentów oraz na gry twórców niezależnych silnie inspirowane stylistyką i mechaniką gier z czasów pierwszych konsol. Ba, jednym z najgłośniejszych hitów ostatnich tygodni w świecie gier jest Analogue Pocket – relatywnie nowoczesna konsolka do gier, która pozwala uruchamiać klasyczne gry z konsol przenośnych Game Boy, Game Boy Color, Game Boy Advance czy Game Gear.

My tu gadu-gadu o metaverse, a świat chce odpocząć od cyfryzacji.

REKLAMA

Od dobrych kilku lat widać coraz silniejszą reakcję społeczeństwa na postępującą cyfryzację. Swoje apogeum osiągnęła ona w ubiegłym roku, gdy z powodu lockdownów pół świata musiało nagle zacząć spędzać przed komputerami horrendalne liczby godzin, co tylko wzmogło zmęczenie ekranem, potęgowane przez ciągłe wpatrywanie się w ekrany smartfonów i telewizorów. Dodajmy do tego FOMO i narastający globalnie stres informacyjny, i trudno się dziwić, że ludzie szukają ucieczki do rzeczy prostszych, bardziej fizycznych i mniej uzależniających.

W ciągu najbliższych lat możemy się spodziewać wyłącznie spotęgowania tego zjawiska. Im silniej Mark Zuckerberg i spółka będą nas popychać w objęcia metaverse, wirtualnej rzeczywistości i toksycznych social mediów, tym silniejsza będzie reakcja zwrotna w postaci pogoni za fizycznymi dobrami i czasem spędzanym na łonie natury.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA