REKLAMA

20 firm z branży mięsnej emituje w Europie więcej zanieczyszczeń niż całe kraje

Od dawna wiadomo, że produkcja mięsa negatywnie wpływa na środowisko. Teraz dostajemy kolejne dane, które to potwierdzają. Liczby szokują, bo mówimy o emisji większej niż w przypadku kilku europejskich państw.

produkcja mięsa
REKLAMA

Jak wynika z szacunków Institute for Agriculture and Trade Policy, 20 firm mięsnych i mleczarskich działających w Europie emituje rocznie ekwiwalent połowy emisji takich państw jak Wielka Brytania, Francja czy Włochy. Co więcej: wyprodukowały odpowiednik 131 proc. emisji Holandii czy 73 proc. Hiszpanii.

REKLAMA

Tak naprawdę liczby mogą być większe. Autorzy opracowania zwracają uwagę, że takie firmy jak francuska Groupe Bigard i hiszpańska Coren nie podzieliły się konkretnymi danymi na temat swojej działalności. Trudno więc dokładnie oszacować skalę ich rocznych emisji.

Fatalnych wiadomości jest więcej. Emisje – np. w latach 2016 – 2018 – wielu firm rosły. Nic dziwnego. W krajach wspólnoty rośnie eksport drobiu, nabiału i wieprzowiny.

Łączne emisje 35 największych firm zajmujących się wołowiną, wieprzowiną, drobiem i mleczarstwem mających swą siedzibę w Europie stanowią prawie 7 proc. całkowitych emisji 28 państw Unii w 2018 r.

Niby niedużo, ale dla porównania Polska odpowiada za… 10 proc.

Trudno liczyć na to, że w przyszłości będzie lepiej, skoro zaledwie trzy przedsiębiorstwa zapowiedziały ograniczenia w tym temacie. Powoli działalność branży mięsnej można porównywać z tą paliwową - emisje 20 firm stanowią wprawdzie niecałą połowę tego, co wypuszcza BP czy Shell, ale więcej uwagi poświęca się właśnie paliwom. Presja na produkcji mięsa jest mniejsza.

Osoby jedzące mięso oburzają się na każdą najmniejszą informację o szkodliwości mięsa i nie wyobrażają sobie np. ograniczenia reklam. Tymczasem wyraźnie widzimy, że spożywanie go szkodzi – zarówno pod względem cierpienia zwierząt, jak i samemu środowisku.

Trzeba jednak zrozumieć, że problemem nie jest samo jedzenie mięsa, a jego produkcja. Tym bardziej że spora część produkowanej żywności przeznaczona jest na eksport

Szkodzi więc nam przede wszystkim masowa, przemysłowa produkcja

Słowem, jeśli mięsożercom zależy naprawdę na mięsie, powinni wrócić do tradycji. Do małych, lokalnych farm czy rolników, którzy dbają o swoje zwierzęta i jakość serwowanych potraw. Tak naprawdę osoby wege i mięsożercy mają tego samego wroga: są nim duże firmy, które produkują dużo, ale byle jak, szkodząc przy tym… właściwie wszystkim.

REKLAMA

Przerażające jest to, że sytuacja się powtarza. Zauważmy, że raptem 20 firm wyprodukowało połowę plastikowych opakowań na świecie. Nieliczni trują i robią na tym świetny interes, a cierpimy wszyscy.

Widząc takie dane, trudno nie zadać sobie pytania: co moje indywidualne wybory znaczą? Teoretycznie – niewiele, poza uspokojeniem własnego sumienia. O ile daleki jestem od namawiania do rezygnacji z wegetarianizmu czy segregowania śmieci, tak należy pamiętać, że bez dużych i przede wszystkich systemowych zmian nie uratujemy świata.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA