Niespodziewany efekt awarii Facebooka - Polacy przypomnieli sobie o istnieniu SMS-ów i MMS-ów
Wczoraj w okolicy godziny 18:00 świat jakby na moment zwolnił. Awaria Facebooka i wszystkich powiązanych z nim usług skutecznie sparaliżowała codzienne życie i pracę ponad miliarda ludzi na świecie. Polacy jednak dzięki niej przypomnieli sobie o istnieniu… SMS-ów.
To była najdłuższa przerwa w dostępie do mediów społecznościowych w historii Facebooka. Przez ponad sześć godzin nie działał Facebook oraz Instagram, jak również wszelkie usługi, które wymagały poświadczenia logowania przez serwery giganta społecznościowego. Co gorsza, nie działały też najpopularniejsze na rynku komunikatory, z których łącznie korzystają ponad 2 miliardy ludzi na świecie: Messenger i WhatsApp.
Można się śmiać, że awaria Facebooka to problem dla odklejonych od rzeczywistości influencerów i nastolatków uzależnionych od telefonów, ale to nieprawda. Serwis Marka Zuckerberga i towarzyszące mu usługi stały się częścią codzienności wielu zwykłych ludzi, którzy zupełnie nie rozumieli, co się wczoraj stało. Dla wielu osób, zwłaszcza starszych, Facebook to wręcz internet – operatorzy notowali wczoraj ogromne liczby zgłoszeń awarii, bo ludzie myśleli, że nie działa im łączność sieciowa, podczas gdy awaria dotknęła tylko Facebooka.
Czytaj również:
Krótko po północy działanie serwisów zostało jednak przywrócone, a nim wstaliśmy rano z łóżek, po awarii nie pozostał ślad. No, może nie licząc giełdowych notowań Facebooka, które zdążyły w tym czasie runąć na łeb, na szyję. Szybko przeszliśmy nad awarią do porządku dziennego, ale operatorzy zauważyli bardzo ciekawe zjawisko – awaria Facebooka sprawiła, że przypomnieliśmy sobie o istnieniu SMS-ów i MMS-ów.
Facebook nie działa. Polacy znów zaczęli wysyłać SMS-y.
Play podzielił się szczegółową statystyką wczorajszej awarii. Po tym, jak operator zobaczył, że największe serwisy społecznościowe świata „wysiadły”, sieć przeszła w specjalną konfigurację, by zapobiec przeciążeniom – takie same rozwiązanie operator stosuje m.in. w święta i w Sylwestra, kiedy Polacy masowo wysyłają sobie SMS-y o treści „Nawzajem!”.
U „fioletowych” zarówno SMS-y jak i MMS-y cieszyły się dwukrotnie większą popularnością niż zwykle. O 22 proc. wzrosło zaś wykorzystanie usług głosowych; to zapewne te wszystkie telefony zaniepokojonych matek do swoich synów w stylu „synek, internet mi nie działa”.
O 15 proc. spadło za to użycie danych w godzinach awarii. Widać to wyraźnie na udostępnionym przez Play wykresie: tuż przed 18:00 zużycie danych zamiast rosnąć zanurkowało, a potem utrzymywało się na znacznie niższym poziomie niż zwykle aż do późnych godzin nocnych.
Swoimi danymi ze Spider’s Web podzieliło się również Orange. U „pomarańczowych” nie było co prawda wzrostu w rozmowach głosowych, ale operator zanotował spory wzrost w SMS-ach i MMS-ach. Zdjęć wysyłaliśmy sobie dwukrotnie więcej, zaś SMS-ów ponad 2,5-krotnie więcej, w porównaniu do danych z dnia 27 września. Jak poinformowało nas biuro prasowe Orange, pomimo zwiększonego użycia sieć działała bez zarzutów.
Otrzymaliśmy również odpowiedź od rzecznika T-Mobile, Konrada Mroza, który napisał nam:
Awaria Facebooka okazała się nadspodziewanym paraliżem komunikacyjnym.
Wczorajszy wieczór dobitnie obnażył słabość komunikacyjnego monopolu, jaki de facto ma Facebook. WhatsApp i Messenger to dwa komunikatory o skali nieporównywalnej z jakąkolwiek inną usługą. To tam kontaktujemy się ze znajomymi i z rodziną, ba, większość z nas zapewne nie trzyma już nawet numerów telefonów do swoich znajomych i bliskich, bo i po co, skoro cała komunikacja odbywa się w social-mediowych aplikacjach.
Sam wczoraj złapałem się na tym, że nie licząc tej garstki kontaktów, które wciąż trzymam zapisane w cyfrowej książce telefonicznej oraz kontaktów mailowych, nie mam jak skontaktować się z wieloma ludźmi, z którymi rozmawiam każdego dnia. Facebook nie działa i pyk, komunikacja międzyludzka zamiera.
Patrząc przez pryzmat wczorajszej awarii i potencjalnych konsekwencji, gdyby potrwała dłużej, szkoda nieco, że tak szybko otrząsnęliśmy się z jej skutków. Jutro nikt nie będzie pamiętał o tym, że pewnego razu przez ćwierć doby nie mógł się skontaktować z większością znanych osób. Nie sądzę, by nagle nastał boom popularności Telegramu czy Signala, bo i po co, skoro Messenger i WhatsApp znów działają. I tym sposobem, gdy znów dojdzie do awarii, naszą komunikację po raz kolejny będzie mógł uratować tylko stary, poczciwy SMS, z którego na co dzień korzystamy coraz mniej.