Uważaj z wymianą akumulatora w Xiaomi. Możesz stracić szybkie ładowanie
Jeśli wymieniłeś nieoficjalnie akumulator w swoim Xiaomi, telefon nie umożliwi ci ładowania z maksymalną mocą. Xiaomi zdecydowało się na taki krok, co wzburzyło użytkowników, ale jest dobrą decyzją.
Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność. Dotyczy to nie tylko Spider-Mana, ale też trochę bardziej przyziemnej kwestii, czyli mocy ładowania akumulatora. W tej kwestii chińscy producenci, w tym Xiaomi, w ostatnich prześcigają się w innowacjach.
Weźmy na przykład Xiaomi Mi 11 Ultra. Ten telefon oferuje ładowanie z maksymalną mocą 67 W, co pozwala naładować rozładowany smartfon do pełna w zaledwie 37 minut. Oppo wraz z Realme ogłosiły już standard ładowania 125 W, który naładuje cały smartfon w 20 minut. Nie jest to jednak ostatnie słowo, bo Xiaomi ma już ładowarkę o mocy 200 W, dzięki której naładujemy smartfon do pełna w 8 minut. Pierwsze 10 proc. poziomu naładowania uzyskamy po 44 sekundach.
Xiaomi poinformuje o nieoryginalnym akumulatorze, tak jak robi to Apple.
Xiaomi idzie drogą wyznaczoną przez Apple. Jeśli wymienimy w iPhonie akumulator w nieautoryzowanym serwisie, telefon będzie pokazywał powiadomienie o tym, że ogniwo może być nieoryginalne. Nawet jeśli faktycznie serwisant umieścił w środku oryginalny akumulator, to w nieautoryzowanym serwisie nie da się go zaprogramować w taki sposób, by iPhone poprawie rozpoznał ogniwo.
Apple chce w ten sposób zniechęcić do nieautoryzowanych napraw iPhone’ów. Taką samą drogą chce pójść Xiaomi. Właśnie pojawiła się nowa wersja aplikacji Mi Security w wersji 5.6.0. Zespół XDA odkrył w niej zapis mówiący, że Xiaomi będzie informować o nieoryginalnym akumulatorze.
Xiaomi pójdzie jednak dalej niż Apple, bo zamierza spowolnić ładowanie.
Na nieoryginalnym akumulatorze nie będą dostępne najszybsze standardy ładowania o największych mocach. Jest to decyzja, która spotka się z dużym sprzeciwem użytkowników, ale jednocześnie jest to krok w dobrym kierunku. Wystarczy raz obejrzeć film pokazujący rozszczelnienie akumulatora litowo-jonowego, by wiedzieć, że uszkodzone ogniwo działa niczym bomba. Nikt z nas nie chce przecież przeżyć powtórki z sytuacji, jaka spotkała użytkowników Galaxy Note 7.
Nieoryginalne akumulatory niewiadomego pochodzenia w połączeniu z ekstremalnie mocnymi ładowarkami to proszenie się o kłopoty. Pamiętajmy, że błąd serwisanta z nieautoryzowanego serwisy odbije się na wizerunku Xiaomi. Jeśli do internetu trafi zdjęcie smartfona po wybuchu, nikt nie będzie się zastanawiał, czy miał on oryginalny akumulator, czy też nie. Będzie się liczyło tylko to, jakiej marki był smartfon. Nic dziwnego, że Xiaomi chce uniknąć takich sytuacji. Spodziewam się, że tą drogą pójdą też inni producenci.