Postawili pomnik drzewa na betonowym placu. Teraz się tłumaczą
Groteskowy na pierwszy rzut oka pomnik zadziwił, rozśmieszył i przeraził – wszystko to jednocześnie. Jan Mencwel, autor książki „Betonoza”, złapał się za głowę, że ktoś w Wieleniu postawił takiego potworka. Miasto na to: do nie do końca tak, jak myślicie.
Betonowy, niezbyt radosny plac, kilka ławeczek, fontanna, zero zieleni – drzewa są tylko z boku, podobnie jak niewielki trawnik. Sama okolica to jednak głównie beton. Widok jakże polski, bo przecież tak wygląda wiele miast, placów i rynku w kraju. Wieleń mimo wszystko się wyróżnia, bo ma… „drzewo”. Cudzysłów użyty nieprzypadkowo.
Nie chodzi o roślinę, a pomnik drzewa. Na betonowym placu. Dobrze czytacie
Zdjęcie, które udostępnił Jan Mencwel, autor książki „Betonoza” szybko stało się hitem Twittera. Nic dziwnego, bo pomnik „drzewa” na betonowym placu to absurd rodem z niejednej abstrakcyjnej komedii. „Drzewo” to według władz miasta symbol „rozwoju społeczno-gospodarczego”. I zaniku zieleni?
Pomnik narobił miastu Wieleń sporo złego PR-u. Na pierwszy rzut oka słusznie, bo kto wpadł na pomysł, aby sztuczne drzewo stało na betonowym placu i było symbolem czegokolwiek – poza nieodpowiedzialnością władz i wspieraniem betonozy. Ale przedstawiciele miasta mają jednak inną optykę.
W rozmowie z „Rzeczpospolitą” do sprawy odniosła się Krystyna Heppner, sekretarz gminy Wieleń w Wielkopolsce.
Zdaniem urzędniczki internauci trochę niesprawiedliwie potraktowali miasto i samą gminę, w której lasy zajmują 67 proc. powierzchni. Na placu i tak nigdy drzew nie było, a teraz okolica się zazielenia. Heppner tłumaczy, że mieszkańcy chcieli mieć miejsce spotkań będące „tętnić życiem”.
– Tu wręczane są statuetki „drzewa” organizacjom pozarządowym, firmom, osobom fizycznym. W tym miejscu także odbywają się między innymi Targi Produktu Lokalnego podkreślające dorobek i rozwój gospodarczy gminy Wieleń – dodaje.
To wszystko nie byłoby ponoć możliwe, gdyby teren był bardziej zielony
Heppner dodaje, że plac ma pełnić m.in. funkcje targowe. Z taką wizją nie zgadza się jednak generalna konserwator zabytków prof. Magdalenę Gawin. Niedawno wydała bardzo konkretne zalecenia:
W tym przypadku usunięcia drzew wprawdzie nie było, ale odwoływanie się do historycznych funkcji placu już nie przejdzie.
Cała afera może wydawać się burzą w szklance wody, ale mnie cieszy fakt, że coraz więcej uwagi poświęca się temu, że brakuje zieleni w naszych miastach.
I nie do końca kupuję tłumaczenie przedstawicieli miasta Wieleń, że posąg drzewa jest w porządku, podobnie jak betonowy plac, skoro dookoła zieleni przybywa. Właśnie takie miejsca powinny odchodzić w zapomnienie, a jeśli już chcemy, żeby drzewo honorowało – niech stanie prawdziwe. Zawsze przyjemniej będzie odbierać nagrodę w cieniu rosłej rośliny niż jej mosiężnej imitacji.