REKLAMA

Warszawa ma nowe tramwaje, ale stoją, bo są za szerokie. Trzeba przebudować przystanki

Zabawna historia — pojazdy, które kupiły Tramwaje Warszawskie, nie pasują do naszych torów. Ze względu na to, że wagony Hyundai Rotem są za szerokie, trzeba będzie przebudować przystanki.

Zdjęcie: Tramwaje w Warszawie, Karolina Korwek / Shutterstock.com
REKLAMA

Warszawska komunikacja miejska postanowiła zmodernizować swoją flotę tramwajów i to jest bardzo dobra wiadomość. A ta gorsza? Jak podaje TVN24, nowiutkie wagony Hyundai Rotem, które przetransportowano z Mokotowa na Żoliborz, nie mogą jeszcze ruszyć w drogę, ponieważ… nie mieszczą się na niektórych przystankach. Nie powinno to być jednak żadnym zaskoczeniem.

REKLAMA

Za szerokie tramwaje marki Hyundai Rotem w Warszawie

Gazeta Stołeczna informuje, że odstawienie nowych tramwajów do zajezdni trwało kilka godzin, bo osoby odpowiedzialne za to przedsięwzięcie musiały… demontować wysepki przystankowe — w przeciwnym razie nowy nabytek albo utknąłby na torach przed nimi, albo został uszkodzony. Wagony są tak szerokie, że niektóre krawężniki mogłyby porysować nowy nabytek Tramwajów Warszawskich.

Tyle dobrego, że to nie jest jeszcze koniec świata i nie trzeba zwracać tramwajów, które dotarły do nas z Korei, do producenta (ani tym bardziej przerabiać ich chałupniczymi metodami, co wiązałoby się pewnie z utratą gwarancji). Zamiast tego władze miasta będą musiały wykonać, jak ujął to rzecznik Tramwajów Warszawskich, czyli Maciej Dutkiewicz, „prace brukarskie”.

Warszawa była w pełni świadoma prac, jakie trzeba będzie wykonać po zakupie tramwajów Hyundaia.

Zabawna na pierwszy rzut oka sytuacja wynika podobno z tego, że tramwaje, które dotarły do Warszawy, nie mają jeszcze homologacji. Do celu były ciągnięte przez inne składy, a podróż miała trwać nie pięć godzin, jak podawała Gazeta Stołeczna, a trzy – nie spieszono się jednak, a transport zabezpieczała m.in. policja w radiowozach, by zapewnić bezpieczeństwo pozostałym uczestnikom ruchu.

Maciej Dutkiewicz zapewnia przy tym, że tramwaje Hyundaia kosztujące łącznie 2,2 miliarda złotych, które pomimo pewnych problemów wygrały z ofertą polskiej firmy Pesa, wykonano poprawnie. Problematyczne są jedynie, o czym Tramwaje Warszawskie dobrze wiedziały, stare przystanki, którym i tak należał się remont, a te prace będą wykonywane „od ręki”. Przystanki odświeżane w ostatnich latach są już gotowe na nowe składy.

REKLAMA

To nie pierwsza sytuacja, gdy trzeba przerabiać infrastrukturę z myślą o pojazdach jeżdżących po szynach.

Z podobną historią mieliśmy do czynienia kilka lat temu, gdy do Polski zawitały słynne pociągi Pendolino, które zahaczały o słupy i inne urządzenia obok torów — na co pomstowali zresztą nie tylko Polacy, ale również Francuzi, gdzie podobny problem wystąpił dwukrotnie na przestrzeni pięciu lat w wyniku braku konsultacji pomiędzy państwowymi podmiotami i nikt nie wyciągnął wniosków.

W przypadku naszych rodzimych Tramwajów Warszawskich osoby zarządzające projektem stanęły na wysokości zadania. Naszego nowego nabytku nie tylko nie porysowano, bo potencjalny problem ze zbyt szerokimi wagonami udało się wykryć zawczasu. Jego rozwiązanie zaczęto w dodatku wdrażać jeszcze zanim wagony Hyundaia dotarły do naszego kraju.

Zdjęcie główne: Tramwaje w Warszawie, Karolina Korwek / Shutterstock.com

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA