Kupują małe telewizorki i potem tego żałują. 65 cali TV to nowy standard
Z roku na rok tanieją telewizory o coraz wyższych przekątnych. Nie dziwi więc fakt, że są coraz chętniej wybierane przez polskiego konsumenta. Lepiej nie zostać w tyle, bo rozmiar serio ma znaczenie.
Według zleconych przez Samsunga badań, w Polsce w 2019 r. telewizory o przekątnej 65 cali stanowiły ok. 10 procent sprzedaży, w 2020 blisko 16 procent. Ten trend się utrzymuje, a patrząc na dynamikę można zakładać, że w 2021 będzie to już ponad 20 proc. Z kolei według badania przeprowadzonego na zlecenie Samsunga w Europie w 2019 r. wynika, że 69 proc. klientów żałuje, iż nie wybrało większego ekranu już w momencie instalacji swojego nowego telewizora w domu.
Dlaczego zwracamy na to uwagę właśnie teraz? Ponieważ ten sympatyczny spadek cen dużych telewizorów, systematycznie powiększający się z roku na rok, to trend, który niebawem zostanie przerwany. Jak twierdzi Grzegorz Stanisz, szef działu RTV w Samsung Electronics Polska, rynek telewizorów w Polsce w końcu doganiają pandemiczne problemy.
COVID-19 wywrócił do góry nogami ściśle zoptymalizowane procesy technologiczne. Lockdowny i przestoje u poszczególnych partnerów i producentów podzespołów już teraz wpłynęły na rynek sprzętu do gier wideo – nowoczesne konsole i karty graficzne są niemal nie do kupienia w rozsądnych cenach. Samsung, który odpowiada za 40 proc. sprzedaży rynku telewizorów o przekątnej 65 cali i wyższej, ustami Stanisza mówi wprost: fabryki nie są w stanie kupić komponentów do produkcji, by zaspokoić podaż. Ceny będą musiały pójść w górę.
To nie oznacza, że klienci powinni na hurra masowo rzucić się do kupowania telewizorów, nim zdrożeją. Nie warto poddawać się nagonce i dawać się przestraszyć. Nie zmienia to jednak ważnego do odnotowania faktu przez każdego rozważającego w nieodległej przyszłości zakup telewizora. Jeżeli faktycznie kupować, to teraz. I najlepiej dużego.
Czy warto kupić 65-calowy telewizor bądź większy? Tak – argumentów jest sporo.
Zacznijmy od oczywistego. Im większy ekran, tym skuteczniej kradnie uwagę widza. Dokładnie na takiej samej zasadzie, jak działa kino czy duży obraz na ekranie z projektora. Oglądając film, serial czy mecz na dużej powierzchni, statystyczny widz odczuwa wyższą przyjemność z tego rodzaju rozrywki, bardziej angażując się w to, co widzi. Im więcej treść zajmuje pola widzenia, tym zazwyczaj lepiej. Ten argument funkcjonuje zresztą od zarania dziejów i pamięta jeszcze czasy telewizorów kineskopowych.
Tyle że jeszcze nie tak dawno temu większy telewizor wiązał się nie tylko z dużo wyższą ceną, ale i… z gorszym obrazem. Nie chodzi tu o parametry techniczne matrycy – właściwie, to wręcz przeciwnie. Wysokiej klasy telewizor o dużej przekątnej obnażał niedoskonałości obrazu, jaki był transmitowany z niemal dowolnego źródła. Materiały telewizyjne w rozdzielczości 1080i, strumienie VOD w skompresowanych 720p lub 1080p, konsole do gier zapewniające obraz o maksymalnej szczegółowości Full HD… z bliska to nie wyglądało dobrze. Aleczasy się zmieniły.
Na dziś większość dostawców usług VOD oferuje jakość Ultra HD w standardzie lub chociaż udostępnia treści w tej jakości za znośną dopłatą. Pojawia się też coraz więcej tradycyjnych stacji telewizyjnych nadających w 4K – nawet TVP będzie transmitować mistrzostwa Euro 2021 w Ultra HD z HDR. Nowe konsole do gier bez problemu radzą sobie z grafiką w 4K, często nawet przy odświeżaniu 120 Hz.
65-calowy (i większy) telewizor już nie sprawia, że słabo widoczne piksele stają się dużo większe. Za sprawą szybkiej ewolucji w ofercie dostawców treści umożliwia dostrzeżenie większej ich liczby. Faktury, desenie i kształty stają się wyraźniejsze, co istotnie zwiększa przyjemność zabawy – niezależnie od tego, czy chodzi o transmisję meczu, film z Amazon Prime Video czy najnowszą grę na PlayStation 5. Przesiadka z 43-calowego telewizora HD na 65-calowy Ultra HD będzie dla wielu okazją do odkrycia niektórych filmów na nowo – i nie ma w tym przewidywaniu krzty przesady.
Nie tylko gry, filmy i sport. Jak duży telewizor kupić? W decyzji pomogą funkcje smart TV.
Telewizor to na dziś urządzenie o funkcjonalności zdecydowanie wykraczającej poza rolę odbiornika sygnału audiowizualnego. Wiodący producenci telewizorów wyposażają je w przeróżne cyfrowe dodatki, zamieniając dotychczasową rolę telewizora – czyli serca rozrywki w salonie – w rolę bycia centrum inteligentnego domu.
By nie być gołosłownym, weźmy za przykład telewizory Samsunga – lidera segmentu 65+. W sprzęty te wbudowana jest platforma SmartThings, która umożliwia sterowanie wszystkimi zgodnymi domowymi urządzeniami z poziomu pilota. Sam chętnie z tego korzystam – bez wstawania z kanapy mogę zlecić robotowi sprzątającemu porządki w innym pokoju czy zgasić bądź zapalić elementy oświetlenia w mieszkaniu. Duży wyświetlacz z pewnością w tym pomaga.
Inną ciekawą funkcją świetnie ilustrującą korzyści zapewniane przez duży wyświetlacz jest Multi View. Dzięki tej funkcji ekran telewizora Neo QLED można podzielić na dwie lub nawet cztery części i podczas oglądania meczu jednocześnie korzystać z telefonu, komentując przebieg akcji na żywo z przyjaciółmi lub innymi kibicami.
Jak kupować telewizor, to teraz. Większy znaczy lepszy.
Oczywiście nie za wszelką cenę. Inne parametry telewizora są również istotne. Subiektywnie, wydaje mi się lepszym pomysłem kupno 65-calowego telewizora Mini LED od 75-calowego korzystającego z tradycyjnego podświetlenia – obraz będzie nieco mniejszy, ale za to dużo lepszej jakości. Rozmiar nie powinien być jedynym ważnym argumentem za wyborem danego modelu telewizora.
Jednak zdecydowanie nie powinien być też mało istotny. Nowoczesne wzornictwo najlepszych telewizorów sprawia, że modele o dużych przekątnych już dawno przestały być postrzegane jako sprzęty dla nowobogackich i w złym guście. Taki Neo QLED 8K z ultracienką ramką wokół wyświetlacza i z uruchomionym Ambient Mode sprawia, że nawet ogromny telewizor staje się ozdobą salonu, zamiast go wizualnie dominować.
A raz jeszcze przypominam: już za kilka miesięcy, jeśli nie szybciej, może się okazać, że większy telewizor przestanie się mieścić w ustalonym na zakup budżecie. Od problemów z podażą i dostępnością podzespołów producenci nie mają ucieczki. Podwyżki cen są nieuchronne.